Niechcący
d a n e w y j a z d u
27.91 km
1.00 km teren
01:10 h
Pr.śr.:23.92 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Niechcący
Dziś miałem mocno "niechcący" dzień. Dosłownie nic mi się nie chciało. Zmusiłem się do wyjazdu (samochodem) na zakupy "budowlane" (właśnie montuję sobie jednego mebla z dwóch), ale to niewiele pomogło...
Wreszcie wczesnym wieczorkiem wybrałem się na rowerek. Tym razem po przekroczeniu Wisły skręciłem w prawo, i postanowiłem nie zatrzymywać się do czasu, aż stoper pokaże 30 minut. I wiecie co? Znalazłem ciekawe miejsce, na końcu ulicy Romantycznej:
Jakie jeszcze zagadki kryje w sobie Warszawa?
P.S.
Przekroczyłem 200!
Prawie relaks
d a n e w y j a z d u
20.09 km
0.00 km teren
00:52 h
Pr.śr.:23.18 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Prawie relaks
Miało być spokojnie, przyjemnie i bez emocji. Wyjechałem dziś dość późno, i z braku inwencji powtórzyłem trasę z 6 czerwca. Jednak gdzieś w połowie drogi powoli budującą się chmurą burzową zaznaczył swą obecność zapowiadany od dni kilku froncik. Końcówkę więc nieco "wyprostowałem" i depnąłem mocniej w pedałki. Efekty widać :-)
Dziś, jako niespodzianka, jedno zdjątko (wykonane aparatem w telefonie):
Chłodek...
d a n e w y j a z d u
14.98 km
0.00 km teren
00:44 h
Pr.śr.:20.43 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Chłodek...
Znów była "wycieczka na raty", tym razem wyjazd wieczorem, powrót rano (12 czerwca to data wyjazdu).
Trochę chłodno było o poranku. Początkowo jazda była bardzo nieprzyjemna, ale później, po rozgrzaniu się nieco, było już fajnie. Na dodatek udało mi się nie przepocić wszystkich ciuchów (jak to zwykle bywa przy jeżdżeniu w nieco wyższych temperaturach).
Zadziwiające tylko, czemu dzisiaj liczniczek pokazał mniej km, niż wczoraj...
Na raty
d a n e w y j a z d u
15.76 km
0.00 km teren
00:46 h
Pr.śr.:20.56 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Na raty
Dzisiejsza wycieczka to w zasadzie dwie, dokładnie takie same, ino w przeciwnych kierunkach... Jak się pewnie niektórzy domyślają, rano jechałem do pracy, a wieczorem do domku. Udało się!
Rano byłem tak zaaferowany tym, że zostawiam samochód pod domem, że zapomniałem zabrać z niego przepustki do pracy. Najgorsze, że zorientowałem się już na miejscu... Na szczęście kolega pożyczył mi samochód, a do tego przyjechałem do pracy nieco wcześniej, niż planowałem, więc w rezultacie spóźniłem się tylko kilka minutek.
Jutro wieczorem powtórka, ale do wieczora jest jeszcze cały długi dzień...
Nic ciekawego
d a n e w y j a z d u
25.43 km
1.50 km teren
01:23 h
Pr.śr.:18.38 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Nic ciekawego
Podjechałem z kolegą do serwisu na przegląd gwarancyjny jego rowerka. Poza przekroczeniem setnego kilometra nie działo się prawie nic ciekawego. Prawie...
Jest w Warszawce taki dość ciekawy zjazd, z jakimiś wyskokami itp. Nie było źle, chociaż czasem moje szosowe oponki odmawiały trwałego kontaktu z podłożem. Trochę adrenalinka skoczyła, ale na szczęście było krótko. Przyznam szczerze, jeszcze trochę za wcześnie na takie atrakcje. Ale podobało się. Trzeba będzie powtórzyć.
Pozostałe dzisiejsze "kilometry w terenie" to przecięcie jednego z licznych w Wawie parków. Poza tym głównie chodniki i alejki rowerowe, czasami trochę asfaltu.
Jako się rzekło, nic ciekawego...
Mały jubileusz
d a n e w y j a z d u
25.38 km
0.00 km teren
01:21 h
Pr.śr.:18.80 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Mały jubileusz
Właśnie mija tydzień od zakupu rowerka. W ciągu tego tygodnia udało mi się przejechać prawie 100km, i to tylko w krótkich wyjazdach. Prawie jak za starych, dobrych lat...
Dwa ostatnie dni miałem niestety bezrowerkowe, ze względu na natłok pracy oraz innych, równie wykańczających i czasochłonnych zajęć. Dziś jednak, pomimo dość silnego bólu pleców, udało mi się znów przejechać ładny kawałek (trasa dom - praca - dom, mimo iż miałem dzień wolny). Prędkości nie zachwycają, ale przecież nie jeździmy dla prędkości :-) Ja w każdym bądź razie cieszę się, że w ogóle udało mi się cokolwiek przejechać. Rano nie mogłem wstać z łóżka...
W następnym wyjeździe przekroczę pewnie setkę. Nie najgorzej. Teraz mam nowy cel - przekroczyć 200 mil (amerykańskich) w mniej jak 4 tygodnie. No przecież nie mogę być gorszy niż mój brat, prawda?
W tym miejscu chciałbym podziękować bratu za uczynienie najpierw pożądanym, a następnie możliwym posiadanie przeze mnie rowerka. Nie daj się zalać, Bracie, i przy następnej wizycie w PL przywieź rower!
Wyższa fizyka
d a n e w y j a z d u
22.65 km
0.00 km teren
01:02 h
Pr.śr.:21.92 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Wyższa fizyka
Nie przypuszczałem, że uda mi się przez "aż tyle dni" jeździć codziennie, zarówno pod względem ograniczeń czasowych, jak i biologicznych. A tu patrzcie państwo: jakoś się toczę. I nawet kolejne "rekordy" poprawiam! Tym razem nie tylko średnia prędkość (ciekawe, jak długo jeszcze...), ale także "magiczna bariera" 60 minut. Nieźle.
Trasa dzisiejszego wypadu była realizacją wczorajszego planu. Zadziwiającym jest jednak, iż pomimo wydłużenia trasy o "dwa mosty" (czyli 100% więcej, niż wczoraj), zarówno zmierzona odległość, jak i całkowity czas przejazdu wzrosły nieznacznie... Czyżby efekt relatywistyczny? Ja wiem, że jeżdżę raczej żwawo, ale do zakrzywienia czasoprzestrzeni potrzeba prędkości znacznie większych!
No chyba, że tym razem czasoprzestrzeń została zakrzywiona przez gigantyczną masę. Na przykład moją...
Próba generalna
d a n e w y j a z d u
17.42 km
0.00 km teren
00:48 h
Pr.śr.:21.78 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Próba generalna
Dziś wykonałem próbny przejazd na dystansie około dwukrotnie większym, niż moja codzienna droga do pracy. I wiecie co? Było mało! Chętnie zrobiłbym drugie tyle, gdyby dzień był jeszcze o godzinę dłuższy :-)
Wszystko poszło pięknie, czasy były słuszne, prędkości ponadprzeciętne... A właśnie! Nie wiem, czy to ja jestem tak fantastyczny, czy mój rowerek tak cudowny, ale bez trudu mogłem dziś utrzymywać prędkości, które w "złotych latach" mógłbym śmiało określić jako "dość wysokie". Było jednak trochę błądzenia po nieznanych zakamarkach warszawskich alejek rowerowych, więc ostatecznie średnia nie jest rewolucyjna; ale nic to! Byle do przodu!
Potwierdziwszy zdolność do wykonywania przejazdów roboczych na trasie dom - praca - dom, niniejszym ostatecznie potwierdzam deklarację z poprzedniego wpisu.
Wystarczy na dziś. Kolejny wpis, miejmy nadzieję, jutro.
Żeby życie miało smaczek...
d a n e w y j a z d u
9.19 km
6.93 km teren
00:29 h
Pr.śr.:19.01 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Żeby życie miało smaczek...
... raz asfalcik, a raz krzaczek :-)
Jak się nietrudno domyślić, dziś ujeżdżałem ścieżki w osiedlowym parku. Efektem jest olbrzymie zadowolenie z posiadania przedniego amorka i jeszcze większy ból czterech liter. To pierwsze wynika z ocalenia kompletności mojego uzębienia, to drugie zaś skłania mnie ku myśli, iż trzeba będzie zafundować sobie dzionek lub dwa przerwy. Ale jeszcze nie teraz!
W niedzielę udaję się zaspokoić nieco inne moje potrzeby - potrzebę oderwania się od ziemi. Tym razem niestety tylko wzrokiem, ale Góraszka 2008 to coś, czego opuścić po prostu nie mogę! A już niedługo... Na szczęście na Bemowo spory kawałek, a lotnisko to teren ogrodzony i strzeżony, więc jakby nie patrzeć idealne warunki na dojazd rowerkowy :-)
A tymczasem, choć godzina już dość popołudniowa, trzeba niestety ruszać do pracy. Tym razem jeszcze samochodem, ale jak się powiedziało "A", to trzeba sprawę dociągnąć do końca. Po Góraszce dojeżdżam tylko rowerem!
Słomiany?
d a n e w y j a z d u
12.11 km
0.00 km teren
00:39 h
Pr.śr.:18.63 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Słomiany?
Następny dzień, następna przejażdżka, następny krok do odzyskania dawnych nawyków. No i figury :-)
Dziś "przypominałem sobie", w odróżnieniu od wczorajszych "osiedlowych przygód", jazdę po asfalcie w tym zazwyczaj dwuśladowym wydaniu. Efekt widać od razu, chociażby w średniej przelotowej.
Nadal jednak przyzwyczajam pewną dość mało szlachetną część ciała do długotrwałego (dobre sobie...) kontaktu z siodełkiem, więc znów starałem się ograniczyć czas jazdy do ok. pół godziny. I znów nie wyszło :-) Zadziwiające jednak, że pomimo tak długiej przerwy w jeżdżeniu, a nawet jakimś bardziej intensywnym ruchu, pozostałe "części" wydają się znosić tę rozrywkę całkiem nieźle. Pozytywny to objaw, cieszy mnie bardzo i dobrze rokuje na przyszłość.
Zobaczymy tylko, czy w owej przyszłości nadal będę jeździł co najmniej tak często i długo, jak bym sobie tego życzył, czy może, jak to niestety często bywa, jest to tylko słomiany zapał...