• Słoń na rowerze

  • Czyli Wielka Pędząca D**A
    ...
    dosłownie.
  • Jazda próbna 5.2

      d a n e    w y j a z d u 28.17 km 0.00 km teren 01:18 h Pr.śr.:21.67 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Czwartek, 7 sierpnia 2008 | dodano: 09.08.2008

    ...aby wykonać wycieczkę nieco dłuższą.

    Jeden dzionek pojechałem do pracy autkiem, gdyż pogoda była niestabilna, a ja, z braku komputerka, nie mogłem przewidzieć jej wystarczająco dokładnie. Jak się później okazało, podjąłem słuszną decyzję.

    Kolejny dzionek był już pogodny i radosny, więc nic nie stało na przeszkodzie, aby kontynuować jazdę próbną. Potwierdziła ona większość spostrzeżeń z poprzedniego etapu, jednak dorzuciła też coś nowego.

    Okazało się mianowicie, że możliwość przyłożenia wektorka także w dotychczas nieużywanym wycinku obrotu korby, a co za tym idzie korzystanie z dotychczas nieużytecznych grup mięśni, ułatwia znacznie i przyspiesza jazdę pod wiatr / górkę przy nieznacznym wzroście tętna, a więc i wysiłku ogólnego. W sumie ciekawe, ale można się było spodziewać.

    Znalazło się też jedno negatywne spostrzeżenie. Otóż: bazując na wynikach prostych doświadczeń dokonanych w domu w czasie montażu pedałków / zatrzasków, zdecydowałem się skorzystać z podkładek pod zatrzaski, dołączone do nich na okoliczność dostosowania wysokości ich montażu do charakteru współpracy podeszwa - pedałek. Dłuższa jednak jazda wykazała, że w trakcie podciągania pedałka między nim a podeszwą pojawia się niewielki, ale kłopotliwy luz. Zdecydowałem się więc usunąć owe podkładki. Kolejne testy "na sucho" wykazały, iż zatrzaski nadal powinny pracować prawidłowo. Jednak aby się ostatecznie przekonać, potrzebna będzie kolejna jazda próbna...

    1322 kcal


    Kategoria Jazda Próbna

    Jazda próbna 5.1

      d a n e    w y j a z d u 14.10 km 0.00 km teren 00:43 h Pr.śr.:19.67 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Wtorek, 5 sierpnia 2008 | dodano: 09.08.2008

    Na początek wyjaśnienie - chwilkę mnie nie było, a wpisu dokonuję 4 dni później, niż jego data, gdyż miałem "lekkie" przejścia z komputerkiem. Już powinno być dobrze, choć nie mogę powiedzieć, żebym to lubił...

    Oczywiście tematem jazdy próbnej były pedałki. Nie takie byle jakie, ale super-hiper pedałki z zatrzaskami (pod które zresztą wcześniej szukałem bucików). Nie obeszło się bez ciężkich przejść, stąd też jazda próbna odbyła się dopiero we wtorek, i to wieczorkiem. Na dodatek dość nerwowa i krótka ze względu na szybko pogarszającą się pogodę. Widać urok jakiś czy fatum - po powrocie do domciu spalił się komputerek...

    Po samej jeździe trudno było coś więcej powiedzieć. Zatrzaski działają dość ciekawie, pozwalając na przyłożenie większych nieco wektorków niż zwykle, kosztem jednak nieco utrudnionego oddzielania stopy od pedałka. Niewiele więcej po tej pierwszej jeździe dało się powiedzieć.

    Niedługo jednak zdarzyła się okazja...

    793 kcal


    Kategoria Jazda Próbna

    Na szybko

      d a n e    w y j a z d u 26.89 km 0.00 km teren 01:20 h Pr.śr.:20.17 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Niedziela, 3 sierpnia 2008 | dodano: 04.08.2008

    Na szybko

    Ja tak tylko szybciorem, coby zapisać wyjazd do pracy, i zaraz lecę na pocztę!...

    1422 kcal, 55% tam, 60% nazad.



    Bez tematu

      d a n e    w y j a z d u 27.37 km 0.00 km teren 01:17 h Pr.śr.:21.33 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Sobota, 2 sierpnia 2008 | dodano: 03.08.2008

    Bez tematu

    I znów nie ma o czym pisać. Niestety, wyjazdy do pracy takie już są, że sama jazda nie jest celem samym w sobie, tylko środkiem do jego osiągnięcia. Trochę bez sensu...

    Okazało się ostatnio, że jeden z moich kolegów, którego poznałem przy zupełnie nie związanej ze sportem okazji, również lubi pojeździć po Warszawie i okolicach. Bije mnie jednak na głowę (albo i dwie, choć de facto jest niższy) pod względem znajomości tras, po których można i przyjemnie jest podróżować zarówno w obrębie samego miasta, jak i nawet dość odległych okolic, szczególnie tych bardziej zielonych. Cieszy mnię to okrutnie, trzeba się będzie kilka razy wybrać na jakieś wycieczkie krajoznawczo - turystyczną. Kłopocik jest tylko jeden, kolega mieszka na drugim końcu Stolycy. No cóż, dobry to powód do "nakręcenia" kolejnych kilometrów :-)

    Mamy też jeszcze jednego (wspólnego) kolegę, który mieszka jakieś 30 km od Warszawy. I wiecie, o czym myślę? Czy zupełnie przypadkiem nie ma On rowerka?... Co prawda chwilowo jest za jakąś dziwną "granicą" (wie ktoś, co to jest? Przecież w Europie nie ma czegoś takiego...), ale obiecał niedługo wrócić. A wtedy dopiero się zacznie!

    ML: 1428 kcal, ale tym razem 55% tam, 50% nazad. Chyba trochę przesadziłem z "deptaniem", ale fajnie się jechało. Nadal czekam na pedałki.

    P.S.
    A, kolejny miesiąc posiadania rowerka mam już za sobą. Niecałe 850km na koncie to wynik całkiem przyzwoity, choć przecież nie nadzwyczajny. Do dzisiaj nie wybrałem się na żadną wycieczkę dłuższą niż dwie godziny. Nieładnie...

    P.P.S.
    Już nie czekam na pedałki! Wieczorkiem znalazłem w skrzynce liścik miłosny od Poczy Polskiej, że w czasie, gdy byłem w pracy, ktoś próbował mi je doręczyć. W sobotę! Niestety, w niedzielę poczta nieczynna, więc odbiorę je dopiero pojutrze. Oj, szykuje się kolejna jazda próbna. Tym razem nieco bardziej ryzykowna, niż zwykle...



    Jazda próbna 4

      d a n e    w y j a z d u 15.59 km 0.00 km teren 00:47 h Pr.śr.:19.90 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Piątek, 1 sierpnia 2008 | dodano: 01.08.2008

    ...i rzekł wtedy Sprzedawca: "Wysławione po wsze czasy niech będą wyprzedaże, albowiem na nich jeno znajdzie lud Klientów Nietypowych wybawienie".

    Znów, zupełnie mimochodem, zajrzałem do sklepu sportowego, i trafiłem na "wyprzedaż końcówek serii". I się do jasnej anielki pytam: A KIEDY BYŁY SPRZEDAWANE POCZĄTKI TYCH SERII?? Rozmiary ciuszków wiszących tu i ówdzie sięgały aż do XXXXXL (słownie: PIĘĆ iksów i el). Wyobrażacie sobie? Patrząc na to, co na co dzień oferowane jest w sklepach sportowych, w życiu bym nie pomyślał, że producenci odzieży dedykowanej uwzględniają również klientelę o nieco mniej sportowych kształtach!

    Korzystając z okazji zanabyłem pięć koszulek "oddychająco - chłodząco - filtrująco - nieśmierdząco - niewiadomojakich" oraz dwie pary spodenków prawie krótkich (za kolanko). No i oczywiście od razu wybrałem się na przejażdżkę. O ile super koszulki się sprawdziły (konkretnie jedna, ale nie spodziewam się niespodzianek ze strony pozostałych), o tyle ze spodenków nie jestem do końca zadowolony. Niestety, nie są za bardzo "oddychająco - niewiadomojakie". Ale i tak są lepsze niż to, w czym do tej pory jeździłem (bo luźne i nie spadają), więc chyba nie straciłem. A nawet jeśli, to ledwie pięć dych (za obie pary). Tak czy inaczej zamierzam ich używać. Nie tylko do jazdy na rowerku. A może kiedyś znajdzie się coś lepszego...

    Magiczny: 736 kcal i 55%, ale nie pytajcie, gdzie on taką ilość wyliczył w czasie tak krótkiego wyjazdu, bo naprawdę nie wiem...


    Kategoria Jazda Próbna

    Znowu nuda

      d a n e    w y j a z d u 26.94 km 0.00 km teren 01:14 h Pr.śr.:21.84 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Środa, 30 lipca 2008 | dodano: 31.07.2008

    Znowu nuda

    I znów nic ciekawego. Wsiadłem, pokręciłem, zsiadłem, odpracowałem swoje, wsiadłem, pokręciłem w przeciwnym kierunku, zsiadłem, poszedłem spać.

    Jedyne, co odróżniało ten wyjazd od poprzednich, to oddanie kolejnego fragmentu jezdni na ul. Poleczki. Niestety, alejka rowerowa, idąca wzdłuż tej ulicy, nadal jest w stanie całkowicie niejezdnym. Zresztą ig-nobla powinien dostać ten, kto wymyślał jej przebieg - no kto normalny puszcza alejkę rowerową z jednej strony drogi, po 300 m przerzuca ją na drugą, żeby po następnych 200 m wrócić znów na tę pierwszą? Przecież wszyscy i tak będą jeździć po jednej stronie drogi, siłą rzeczy korzystając z chodnika lub asfaltu...

    Ech... tych "geniuszy" należałoby puścić czasem po ich własnych "pomysłach" z kawałkiem mięcha na tyłku i głodnym psem za nimi. Może by się czegoś nauczyli...

    Podsumowanie: 1382 kcal, w jedną 55%, w drugą 60%. Kończy się miesiąc. Teoretycznie (wg "pasków") już teraz wynik lepszy niż w poprzednim, ale tak po prawdzie mam jeszcze dwa dni do zamknięcia pełnego drugiego miesiąca posiadania rowerka. Zresztą, czy poprawienie wyniku oznacza, że mam przestać?



    Ciekawe przypadki

      d a n e    w y j a z d u 30.71 km 0.00 km teren 01:28 h Pr.śr.:20.94 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Wtorek, 29 lipca 2008 | dodano: 30.07.2008

    Ciekawe przypadki

    Znów wyjechałem do pracy wcześniej i udałem się w przeciwnym kierunku. Tym razem jednak zagadnięty zostałem (w czasie jazdy!) przez jakąś parę podróżującą samochodem "czy na Kraków to jedziemy w dobrym kierunku?" No cóż, nie miałem serca ich tak zostawić - zważywszy, że podróżowali właśnie Trasą Siekierkowską na północny wschód - gdyż z takimi zdolnościami nawigacyjnymi równie dobrze mogli by trafić na Marsa!*

    Mimo iż nawigacyjnie dojazd ode mnie do wylotu na Kraków nie należy do najtrudniejszych, chwilkę mi zajęło wyjaśnienie im, na którym dokładnie skrzyżowaniu mają skręcić w prawo. No cóż, zajęło mi to chwilę na tyle długą, że musiałem zrezygnować z dalszej turystyki i skierować się już bezpośrednio do pracy.

    Przy okazji przypomniałem sobie inny przypadek, który wydarzył się dokładnie w tym samym miejscu kilka dni wcześniej. Otóż: chodnik wraz ze ścieżką rowerową ma w tym miejscu sporą szerokość - jakieś 5 m, może nawet trochę więcej. Podzielony jest równo, lewa połowa dla rowerzystów, prawa dla pieszych. Wracając z dość długiej wycieczki spotkałem tam pewną młodą parę przechadzającą się z psem: ona, wraz z czworonogiem, idąca przy prawym skraju chodnika, on, wykonując dziwne ruchy rękami, idący przy lewym skraju ścieżki rowerowej. Gdybym wcześniej nie miał własnych doświadczeń ze zwierzętami, w życiu bym nie pomyślał, że łączy ich... pułapka na rowerzystów, w postaci cienkiej czarnej linki! Samej linki nie zobaczyłem wcale, nawet mijając tę dość niefrasobliwą grupkę. O prawdziwości moich podejrzeń poświadczył dźwięk, jaki wydaje "automat zwijający" owej linki - dość popularny wśród właścicieli wymagających wyprowadzania czworonogów - dochodzący z okolic dłoni owego chłopca, którego dla własnego bezpieczeństwa wolałem ominąć "po trawce".

    Wracając z pracy skorzystałem z "uprzejmości" pewnej betoniarki, która "pociągnęła" mnie przez prawie całą długość ul. Poleczki z prędkością dochodzącą do 45 km/h. Odjechała mi dopiero na końcu tej ulicy, gdzie ostatnio oddano do użytku drugi pas jezdni, i gdzie owa betoniara mogła rozwinąć nieco większe prędkości. Mi niestety "zabrakło pedałków" - przełożenia w moim rowerku nie należą do szybkich. Ale w końcu nie po to był ten rowerek kupowany :-)

    Wspominając w poprzednim wpisie o gadżetach zapomniałem dodać najważniejszego: chusty uniwersalnej na głowę. Jest to gadżet niezwykle mi potrzebny ze względu na dość intensywne pocenie. Bez niego nawet krótkie wycieczki musiały być co jakiś czas przerywane w celu wytarcia potu zalewającego mi oczka - noszę niestety patrzałki korekcyjne, więc takie wycieranie w czasie jazdy nie należy do najłatwiejszych. A teraz? Jak ręką odjął! Zero problemu! I chyba właśnie dlatego czasem o niej zapominam... Dokupiłem też czapeczkę "składaną", bo w tej chustce wyglądam co najmniej dziwnie. Czapeczka niby normalna, ale daszek ma przedzielony na pól, dzięki czemu daje się ją złożyć i schować do kieszeni :-) Przydatne. Zwłaszcza jak się nie ma kieszeni.

    Magiczny liczniczek: 1458 kcal, w obie strony 55%

    * - dla niewtajemniczonych: Trasa Siekierkowska na północnym wschodzie kończy się wylotem na ul. Marsa



    Żadnej turystyki, czysta jazda

      d a n e    w y j a z d u 20.83 km 0.00 km teren 00:58 h Pr.śr.:21.55 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Niedziela, 27 lipca 2008 | dodano: 27.07.2008

    Żadnej turystyki, czysta jazda

    A dzisiaj zrobiłem sobie psikusa i pojechałem... pojeździć :-)

    Rano, po pracy, bezczelnie poszedłem spać. Ominęło mnie przez to ciekawe spotkanie w wąskim gronie miłośników 8 kółek (po cztery na stopę), ale później się okazało, że bez mojej obecności spotkanie się nie odbyło. Chyba powinienem czuć się winny, co? Nic to, jak mawiał Pan Zagłoba. Obudziłem się o dość wczesnej porze, mianowicie koło godziny 14, i natychmiast stwierdziłem, że panujące na zewnątrz warunki absolutnie nie nadają się do życia. Wyczekałem więc cierpliwie do godziny 20 i wytaszczyłem na dwór rowerek.

    Wycieczka nie miała żadnego głębszego sensu. Ot, po prostu chciałem się pokulać w bliżej nieokreślonym kierunku, dla czystej przyjemności jazdy. Ponieważ nie ma więc o czym pisać, napiszę o tym, jak bardzo gadżeciarstwo wpływa na moje rowerowe "ja i okolice".

    Pierwszym zakupem gadżeciarskim był oczywiście rowerek. Jejku, nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę że go mam. Ale nie byłbym sobą, gdybym uznał, że wyrób "prosto ze sklepu" jest dla mnie wystarczającym. Z całej masy dodatków najczęściej używanym okazał się liczniczek, dzięki któremu w ogóle zjawiłem się w kręgach Bikestats. Nie do przecenienia są również światełka, które (pomijając już wymagania przepisów) znacznie poprawiają moje poczucie bezpieczeństwa. No i fajnie świecą :-) O takich rzeczach, jak bidon czy błotniki, nie ma co wspominać. Bardziej się przydają niż cieszą, i dziwnym by było, gdyby ich nie było.

    Później przyszedł czas, żeby nieco zadbać o siebie, a konkretnie o jakieś nadające się do jazdy okrycia wierzchnie. O zaletach polarka gdzieś już pisałem. Naprawdę trudno wyrazić, jaką przyjemność sprawia niemarznięcie w czasie porannych powrotów z pracy. No a poza tym jest taki fajnie czerwony... Do tego przyszły rękawiczki, o których, dla odmiany, trudno coś powiedzieć. Jakby lepiej trzyma się kierownicę, ale czy to do końca prawda... Pelerynki przeciwdeszczowej nie miałem okazji przetestować do dzisiaj. I niech tak zostanie.

    Następnie przyznałem się do zanabycia pulsometru. Ciekawe urządzenie. Nie do końca rozumiem czasami, co się dzieje, ale myślę, że to kwestia ilości wiedzy. Domyślam się, że sporą rolę grają tu pewne czynniki zewnętrzne, jak pogoda, pora dnia, stan i zawartość żołądka itp... Dokonałem też wtedy innego zakupu, do którego się nie przyznałem - "spodenki z pieluszką". Ciekawy wynalazek. Co prawda jak dotąd nie doszukałem się jakichś istotnych korzyści z posiadania samej "pieluszki", z samych spodenków zadowolony jestem bardzo. Głównie dlatego, że nie spadają :-) ale również dlatego, że nie utrudniają pedałowania, tak jak to miały w zwyczaju moje wcześniejsze "doróbki" z poobcinanych powyżej kolan dżinsów.

    Plecaczek wielbłąda. O, to była rewolucja. Przyzwyczaiłem się do niego bardzo. Muszę przyznać, że to dobry wynalazek - łatwo się korzysta, dużą ma pojemność... O wiele rzadziej teraz suszy mnie w czasie jazdy. A że zwykle w woreczku mieści się mieszanka woda/Powerade, więc i pewnie pomaga to trochę w nieco dłuższych wyjazdach. Co prawda nie da się do niego za bardzo wlać czegoś innego, ale na inne płyny nadal mam bidon :-)

    No i wreszcie buciki. Wyjątkowe jak dla mnie. Zwykle zwykłem chodzić w skórzanym obuwiu czarnym, czasem nawet dość ciężkim. Jednak te buciki naprawdę fantastycznie się spisują. Już nie męczy mnie ból stóp po wyjazdach dłuższych niż 30 minut. Dużo przyjemniej się pedałuje "normalnie", dużo łatwiej depnąć trochę mocniej czy stanąć na pedałkach... Tak, to było naprawdę potrzebne. Teraz wielką niewiadomą są pedałki (gdzieś w drodze do mnie), które podobno mają "wynieść doznania rowerowe na niebotyczne wyżyny" :-) No zobaczymy.

    Uff, ale się rozpisałem. I w sumie nie wiem po co, nikt tego nie czyta... Ale ja lubię sobie popisać. Tylko rzadko mam o czym...

    P.S.
    A no, i wyniku z Magicznego Liczniczka nie nie wpisałem:
    1089 kcal, 55%, 157 max bpm, 141 średnio. Tym razem nie było żadnych niespodzianek. Nie to, co wczoraj...



    Dwa Światy...

      d a n e    w y j a z d u 26.69 km 0.00 km teren 01:15 h Pr.śr.:21.35 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Sobota, 26 lipca 2008 | dodano: 27.07.2008

    Dwa Światy...

    Ciekawych zjawisk ciąg dalszy.

    W bucikach jeździ się nadal bardzo dobrze, choć odnoszę niejasne wrażenie, że są trochę za wąskie. Ciekawe, czy da się to jakoś poprawić? Poza tym w tej materii nie mam żadnych zastrzeżeń.

    Dziwne rzeczy działy się z moim serduszkiem.

    W drodze do pracy, mimo niezbyt intensywnego wysiłku (czyli takiego jak zwykle) tym razem tętno utrzymywało się na jakichś niebotycznych poziomach: maks 179 bpm, średnio 157. I nawet przerwy w pedałowaniu (np. na czerwonych światełkach) nie były w stanie jakoś istotnie tego tętna obniżyć. W rezultacie Magiczny Liczniczek zanotował dość dużą ilość spalonych kalorii (888 kcal), ale tylko 45 procencików.

    W drodze powrotnej było zaś wręcz przeciwnie: nie miałem siły (dosłownie) "wypchnąć" tętna powyżej 150 bpm na dłużej niż kilka sekund. Rezultat: 154 bpm maks, 133 średnio, 636 kcal i 60%. Szczególnie warte odnotowania jest to, że w obie strony jechałem niemal dokładnie tyle samo czasu (o tym, że tą samą drogą, chyba nie muszę wspominać).

    Prawda, że zadziwiające? Zupełnie jakby oba przejazdy miały miejsce w innych światach, gdzie obowiązują zupełnie inne prawa fizyki i biologii...

    A w ogóle to w sobotę był piękny dzień na jazdę rowerkiem. Szkoda, że inne obowiązki nie pozwoliły mi na dłuższą wycieczkę. Tym bardziej, że znów miałem kilka dni przerwy...

    Może uda się w niedzielę, choć będzie okrutnie gorąco. No ale spróbujemy pod wieczór coś wykombinować. W końcu zbliża się koniec kolejnego miesiąca, a mnie brakuje 100 km aby poprawić poprzedni wynik...



    Jazda próbna 3

      d a n e    w y j a z d u 28.92 km 0.00 km teren 01:20 h Pr.śr.:21.69 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Wtorek, 22 lipca 2008 | dodano: 23.07.2008

    Pierwszy odcinek jazdy w nowych bucikach był totalnym, niestety negatywnym, zaskoczeniem. Jednak później się okazało, że to głównie moja wina - po części pizza wciągnięta tuż przed wyjazdem, po części nóżki nie przystosowane do nowych bucików. Nie bez znaczenia był też fakt, że buciki te w jakiś sposób wymuszają inną nieco pozycję całej nogi, do czego również nie byłem zbyt przyzwyczajony. Poza tym buciki mają dużo twardszą podeszwę niż to coś, w czym jeździłem dotychczas, co wywołało dość dziwne zjawisko - początkowo nie mogłem w ogóle wyczuć, w jakim miejscu znajdował się pedał względem stopy...

    W drodze powrotnej jednak większość z tych kłopotów zniknęła bez śladu. Jechało się po prostu fantastycznie. Tym bardziej, że drogi znów były puste :-) Teraz może być już tylko lepiej. Z niecierpliwością czekam więc na idące już powoli do mnie pedałki :-D

    1652 kcal, 50% z pizzą w brzuszku i 60% bez.

    P.S.
    O kurcze... zabrakło 780m do kolejnego święta...


    Kategoria Jazda Próbna