• Słoń na rowerze

  • Czyli Wielka Pędząca D**A
    ...
    dosłownie.
  • Climate Action na Masie Krytycznej

      d a n e    w y j a z d u 40.43 km 0.00 km teren 03:09 h Pr.śr.:12.83 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Piątek, 26 września 2008 | dodano: 27.09.2008

    Wrześniowa Masa Krytyczna, w której miałem przyjemność uczestniczyć, włączyła się do promowania akcji Komisji Europejskiej "Climate Action - energia dla świata w dobie zmian". Przy tej okazji wszyscy chętni (czyli wszyscy, którzy dotarli na czas) otrzymali darmowe koszulki Masowo - Klimatyczne. Fajnie wyglądało półtora tysiąca ludzików w białych koszulkach :-)



    Był tylko jeden mały problemik. Można było bardzo łatwo zgubić kolegów...

    O samym przejeździe wiele napisać się nie da; może poza tym, że coś wyjątkowo często cała masa była zatrzymywana przez eskortujących ją Panów Policjantów z nie wyjaśnionych szerszemu gronu przyczyn. W połączeniu z i tak niewielkim tempem przejazdu było to dość kłopotliwe.

    Poza tym zauważyłem jeden średnio przyjemny incydent, kiedy to motorniczy tramwaju nakrzyczał na rowerzystów - organizatorów imprezy za to, że uniemożliwili autobusowi turystycznemu wjechanie w sam środek kolumny Masowej; przez co ów autobus zatrzymał się dokładnie na torowisku idącym wzdłuż trasy naszego przejazdu, a więc teoretycznie przez nas nie blokowanym. Uff, udało się jednym zdaniem :-) No cóż czasem się tak zdarza, że ktoś oberwie po uszach za nie swoje grzechy.

    A tak ogólnie to przyjemnie było. Ciepło (jak na tę porę roku), sucho (co ostatnio nie zdarzało się zbyt często), no i jak zwykle bardzo tłumnie. Sama radość. Oby tak dalej!

    Magiczny naliczył co następuje: 2726 kcal i 55%.


    Kategoria Masa Krytyczna

    Zaległe sprawy. Jazda próbna 8

      d a n e    w y j a z d u 26.58 km 7.50 km teren 01:10 h Pr.śr.:22.78 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Czwartek, 25 września 2008 | dodano: 25.09.2008

    Jest mi niezmiernie wstyd, przed samym sobą, że tego miejsca nie odwiedziłem już podczas pierwszej wizyty w Lasku Kabackim. Powinienem był. To był wręcz mój obowiązek. Mówiąc szczerze, powinienem był zrobić to o wiele wcześniej, nawet nie mając rowerka. Byłem dziś. Podobno lepiej późno niż wcale...

    Dnia 9 maja 1987 roku wydarzyła się największa w historii polskiego lotnictwa cywilnego katastrofa lotnicza. Na jej miejscu, w południowej części Lasu Kabackiego, stanął pomnik upamiętniający ofiary tej tragedii.



    Przepraszam za marną jakość zdjęć. Było już prawie ciemno.

    Przez całą drogę miałem na sobie nową super - koszulkę, a pod koniec wyjazdu, gdy zrobiło się chłodno, chustkę przeciwpotną zastąpiłem termoaktywną czapeczką, którą odebrałem na poczcie dziś rano. Obie spisały się bardzo dobrze.

    ML: 1384 kcal, 55%


    Kategoria Jazda Próbna

    Jazda próbna...

      d a n e    w y j a z d u 26.16 km 0.00 km teren 01:11 h Pr.śr.:22.11 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Środa, 24 września 2008 | dodano: 25.09.2008

    Skleroza nie boli, zapomniałem numerka :-)

    Jako że zima idzie, przyszła kolej na nieco bardziej "pełne" odzienie: kalesonki i koszulka z rękawami, oczywiście "termoaktywne" i "antybakteryjne".

    Waruneczki podczas "jazdy" były niemal stworzone do tego testu: wieczorem w miarę ciepło (kilkanaście stopni), ale mokro, rano zaś sucho, ale zimno (jakieś dziesięć stopni mniej).

    W obu sytuacjach ciuszki spisały się dobrze. "Odczuwalna" temperatura była co prawda nieco niższa, niż bym się spodziewał. Nawet odniosłem wrażenie, że "w spoczynku" była niższa, niż bez tych dodatków. Ważniejsze jednak było to, że owo odczucie było znacznie bardziej stabilne, niż zwykle - przy szybkiej jeździe nie "wychładzało się", podczas przystanków zaś, czy też podjazdów, nie czułem typowego poprzednio uczucia "przegrzania". I o to właśnie chodziło.

    Słowem jednym kolejny udany, bo przemyślany, zakup. Jak na razie nie przypominam sobie niczego, co zakupione w celach rowerowych nie zostałoby przynajmniej czas jakiś intensywnie, i z sukcesem, eksploatowane. Co prawda powoli zaczyna rosnąć stosik rzeczy nieużywanych, ale tylko dlatego, że nie jest już niestety tak gorąco, jak bywało jeszcze dwa, trzy miesiące temu. I niestety nadal wisi nade mną perspektywa dokupienia kilku rzeczy. No ale cóż - takie są prawidła natury. Pociesza tylko fakt, że za kilka miesięcy sytuacja się odwróci, i będę tenże stosik przegrzebywał w drugą stronę :-)

    Niestety, z niepokojem muszę zauważyć, iż coraz poważniej odczuwam coś na kształt "zużycia baterii". Już kiedyś o tym wspominałem, jednak tym razem wygląda to wyraźnie poważniej. Już po pierwszych kilku minutach jazdy zaczynam odczuwać niezbyt dokuczliwy, ale denerwujący ból mięśni; mniej więcej taki, jak w "złotym okresie" pod koniec dłuższych wyjazdów. I nawet kilkudniowe przerwy, które zdarzały mi się ostatnio, niewiele w tym temacie pomogły.

    Dziś wreszcie znów wyszło słońce. Dokąd więc teraz? Znów Kabaty? Mam tam zaległą jedną miejscówkę do odwiedzenia... A może coś nowego? Północ? Może jakieś wioski poza Miastem? Syrenka? Jejku, dawno u Niej nie byłem...

    ML: 1214 kcal, 60%

    P.S. Przekroczyłem 1,5 tys. kilometrów. Jako że nigdzie tutaj się to nie zapisuje, warto odnotować. Choć już dość dawno nic takiego nie odnotowywałem... Warto również zauważyć, że niewiele dni zostało do końca miesiąca, a nadal brakuje całej setki do utrzymania średniej 400 km na miesiąc. Ale jak to już zauważyłem, nareszcie znów wyszło słońce...

    P.P.S. Zdjęć też już dawno nie było...


    Kategoria Jazda Próbna

    Dzień Bez Samochodu

      d a n e    w y j a z d u 17.12 km 0.00 km teren 00:59 h Pr.śr.:17.41 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Poniedziałek, 22 września 2008 | dodano: 23.09.2008

    Dzień Bez Samochodu

    Nie jeździłem samochodem - słowo harcerza!

    Byłem na "akcji" krytyczno-masowej, ale w porę się ulotniłem. Poza tym "pogoda nie do jeżdżenia". Jeszcze. Uzupełnienia stroju są już w drodze...

    O Magicznym w zasadzie nie warto wspominać, ale dla porządku niech będzie: 1018 kcal i 55%.



    Tak samo, a jednak inaczej

      d a n e    w y j a z d u 26.27 km 0.00 km teren 01:07 h Pr.śr.:23.53 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Piątek, 19 września 2008 | dodano: 19.09.2008

    Tak samo, a jednak inaczej

    Zaliczyłem "powtórkę z rozrywki". Dzisiejsze warunki zarówno dojazdu do pracy, jak i powrotu, były niemal identyczne z tymi, jakie spotkałem przy okazji wyjazdu opisanego w poprzednim wpisie.

    Były tylko dwie różnice: po pierwsze błotniki, po drugie brak polarka pod bluzą. O ile korzyści z założenia błotników opisywać chyba nie muszę, o tyle brak polarka... pozytywnie mnie zaskoczył. Fakt, było nieco chłodniej, ale zdecydowanie nie aż tak chłodniej, jak bym się spodziewał, a jednak dużo przyjemniej na przymusowych postojach czy wolniejszych odcinkach. Podczas szybkiej jazdy było idealnie.

    ML: 1470 kcal, 55%



    Nie ma złej pogody...

      d a n e    w y j a z d u 26.57 km 0.00 km teren 01:12 h Pr.śr.:22.14 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Wtorek, 16 września 2008 | dodano: 17.09.2008

    Nie ma złej pogody...

    ...na rower, jest tylko zły ubiór.

    Dziś rano padało. Nawet błotników nie miałem, nie mówiąc już o jakimkolwiek odpowiednim stroju. Ale nie mogę nie dodać, że choć spodnie były totalnie zalane (od kół), a bluza lekko wilgotna (od mżawki), to ciuchy pod nimi były wyjątkowo suche... Co niestety nie oznacza, że całkowicie. Zimno było. Ale żyję.

    ML: ledwie 1380 kcal, ale za to 60% :-)



    Powrót do...

      d a n e    w y j a z d u 26.46 km 0.00 km teren 01:04 h Pr.śr.:24.81 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Poniedziałek, 15 września 2008 | dodano: 15.09.2008

    Powrót do...

    Wreszcie, po długiej przerwie, ponownie wybrałem się na rowerze do pracy na dzienną zmianę. To był chłodny dzień. Na szczęście, nowe ciuszki spisują się bardziej niż dobrze.

    Nadal udaje mi się utrzymać średnią ok. 400 km na miesiąc, choć teraz bardziej dzięki wydłużeniu tras, niż utrzymaniu częstotliwości jeżdżenia. I nie będę gdybał, czy to dobrze. Oby tak dalej.

    Zdecydowanie potrzebuję zimowych butów. Rękawiczki nie wydają się dziś tak ważne.

    Ciekawe, gdzie jest ten, co to po pierwszym tutejszym wpisie nabijał się z regularności mojego jeżdżenia. Zagląda tu czasem?

    Wygląda na to, że jednak nie uda mi się zejść poniżej 30 minut w drodze do / z pracy. Przynajmniej nie w tym roku.

    ML: 1427 kcal. 35% rano, 45% wieczorem. A czas różnił się tylko o minutę. I gdzie tu logika?...



    Nocnej Masy porażka klimatyczna, czyli Jazda próbna 6

      d a n e    w y j a z d u 60.77 km 0.00 km teren 03:17 h Pr.śr.:18.51 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Sobota, 13 września 2008 | dodano: 14.09.2008

    Byłem na Masie. Nocnej. I w zasadzie tu by można skończyć, gdyż absolutnie niczym szczególnym to wydarzenie się nie zaznaczyło. Wiem, nie robi się tego dla jakichś tam "fajerwerków", ale... było jak w tym dowcipie o knajpie na Księżycu. Wogóle nie ma atmosfery... Ja wiem, nikt nie zmusza do udziału, ale skoro już się coś takiego organizuje, w dodatku w dość kameralnym gronie (początkowo nie więcej jak 50 rowerów, na końcu może 20), miło by było zadbać o jakiś klimacik, czy cuś...

    Mimo wszystko jednak mam zamiar nadal, w miarę możliwości, uczestniczyć w tej "imprezie". Z dwóch powodów: po pierwsze jest to kolejny powód aby ruszyć leniwą pupcię i posadzić na dłuższą chwilę na siodełko, a po drugie dobra to okazja do różnej maści testów przygotowania do jazdy w nocy, chłodzie i przeciętnych warunkach atmosferycznych.

    Tak też było i teraz. Podstawowym celem testów był zestaw ciuszków długich, do jazdy w takie właśnie chłodne, jesienne (a w przyszłości także wiosenne) noce. Przyznam szczerze, miałem trochę obaw. Ciuszki nie są jakoś szczególnie przystosowane do eksploatacji rowerowej. Jest to po prostu komplet bluzy i spodni, przeznaczony do "lekkich ćwiczeń fitness" (tak przynajmniej głosi metka). Ciekawostką owych ciuszków jest wykonanie w jakiejś "kosmicznej" technologii, która ma natychmiast wchłaniać wilgoć z powierzchni ciała, odprowadzać na powierzchnię ubrania i ułatwiać odparowanie.

    Warunki testu były dość trudne - chłód, momentami mżawka, mokre drogi i brak błotników. Przyznać muszę, że technologia odprowadzania i odparowywania wody (szczególnie opadowej) zdaje się zdawać egzamin. Do tego ubranko spełniło drugą swoją funkcję - zapewniło wystarczające ciepełko do komfortowego podróżowania nawet w takich warunkach. Jedyną chyba jego wadą jest to, że jest całe czarne... No dobra, nie całe, zarówno spodnie, jak i bluza posiadają po bokach białe wstawki. To jednak, jak na nocne wyjazdy, trochę mało. Cóż, nie miałem wyboru. Przy moich gabarytach bierze się to, co jest... Na szczęście mam odblaskowe opaski i światełka na rowerze, więc tragedii nie było. Test zaliczony pozytywnie.

    Drugim testowanym elementem było nowe światełko. Znacznie mocniejsze od poprzedniego, zakupione właśnie do jazdy po drogach nieoświetlonych. Nie był to co prawda pierwszy wyjazd z tym światełkiem, ale dopiero dziś naprawdę się przydało. No i mogłem porównać jego "jakość" z innymi, używanymi przez ludzików dłużej i poważniej zajmujących się jeżdżeniem w nocy. I wiecie co? Wypadło całkiem nieźle :-) Oczywiście nadal wożę stare światełko, gdyż uważam, że to nowe świeci trochę za mocno po oczkach kierowcom jadącym z przeciwnego kierunku. Używam go tylko wtedy, gdy jest naprawdę ciemno.

    Niestety, wychodzi jednak na to, że część wyposażenia, które posiadam, a konkretnie buciki i rękawiczki, nie do końca nadają się na takie chłody. Trzeba będzie o tym pomyśleć w najbliższej przyszłości.

    ML: 2740 kcal, 55%. Tętna nie wpisuję, gdyż, podobnie jak średnia prędkość, wyszło żenująco niskie. Ale cóż, taki urok imprez "masowych".

    P.S. Wiem, obiecywałem na dzisiaj (a w zasadzie wczoraj) poprawkę bicia rekordów, ale obiecując to zapomniałem o Masie... Może jutro. A jak nie jutro to... nie wiem kiedy. Ale na pewno spróbuję :-)


    Kategoria Jazda Próbna, Masa Krytyczna

    Protest

      d a n e    w y j a z d u 26.72 km 0.00 km teren 01:02 h Pr.śr.:25.86 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Piątek, 12 września 2008 | dodano: 13.09.2008

    Protest

    Dziś, w ramach protestu, opisu wycieczki nie będzie. Zainteresowani wiedzą, o co chodzi, pozostali mogą zapytać. Zresztą i tak nie ma o czym pisać.

    ML: 1443 kcal, 55%



    Zero przyjemności, czysty sport

      d a n e    w y j a z d u 24.73 km 0.00 km teren 00:53 h Pr.śr.:28.00 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Środa, 10 września 2008 | dodano: 10.09.2008

    Zero przyjemności, czysty sport

    Plany były różne. Wczoraj wieczorem - że pojadę relaksacyjnie na północ. Rano - że trzasnę którąś ze standardowych tras w okolicach 40 km. W południe - że trasa będzie krótsza. A gdy już, w okolicach godziny 19, wreszcie mogłem wyjść, pomyślałem: "A pal to licho, jadę po rekord!"

    Na trasę rekordowego wyjazdu wybrałem Siekierki - Wał - ul. Romantyczna (bez zjeżdżania nad Wisłę) i spowrotem. Ostatecznie nie był to wybór najszczęśliwszy - po drodze przecina się 7 do 8 jezdni, z czego połowa ze światłami. Lepiej byłoby wybrać trasę do Konstancina. Nauczka na przyszłość. Wyposażenie, jak przystało na przejazd rekordowy, minimalne: plecak opróżniony ze wszystkiego oprócz dokumentów i jednego telefonu (tego lżejszego, a co), wody w butelce niecałe pół litra (i tak nie było kiedy pić), brak błotników, polarka i całej masy innych rzeczy, które przydatne bywają, ale konieczne nie są. Jedynym wyjątkiem były lampki - wziąłem wszystkie trzy. W końcu jazda w nocy...

    Długo rozwodzić się nie będę. Dystans, prędkość, czas - to wszystko w nagłówku. Do tego Magiczny naliczył: 1390 kcal, 40% (zadziwiająco dużo), max bpm 183, średnie 168. Starałem się utrzymywać tętno w zakresie 165-175 bpm, co przez większość czasu się udawało. Ostatecznie dojechałem do domu dużo mniej zmęczony, niż się spodziewałem. O wiele mniej, niż wczoraj. Zdecydowanie dystans był za krótki, ale na więcej niestety nie miałem czasu.

    Poprawka za trzy dni. Jeśli nic się nie pokiełbasi, trasa będzie wyglądać tak: dom - Romantyczna - Konstancin - dom. O ile się nie mylę, nieco ponad 40km. No i zobaczymy, co wtedy...

    P.S. Z tym brakiem przyjemności to żartowałem! Po powrocie "rogala" miałem takiego, że aż uszy cofnęły mi się na tył głowy :-)

    P.P.S. A jutro ma padać... Znów do pracy samochodem :-(