• Słoń na rowerze

  • Czyli Wielka Pędząca D**A
    ...
    dosłownie.
  • W ramach rekompensaty...

      d a n e    w y j a z d u 26.17 km 0.00 km teren 01:29 h Pr.śr.:17.64 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Sobota, 10 stycznia 2009 | dodano: 10.01.2009

    W ramach rekompensaty...

    ... za nieobecność na Nocnej Masie, która odbędzie się dzisiaj, a na której być nie mogę. A szkoda, ostrzyłem sobie ząbki na nocne szaleństwa na śniegu już od dłuższego czasu. Zresztą śniegu też już tylko śladowe ilości...

    W drodze powrotnej zaczepił mnie zupełnie nie znany mi rowerzysta, przekazując informację o imprezie, która odbędzie się jutro w mojej okolicy. Szczegóły można znaleźć na tej stronce: www.polandbike.pl. Sprawa wygląda bardzo ciekawie. Ale znów nic z tego, a powód ten sam, co w przypadku Masy - jutro idę do pracy...

    Błąd! Nie idę, tylko jadę! Rowerkiem!!!

    ML: 1168 kcal, 60%. Coś te procenty wysokie, nie jechało się wcale tak łatwo... A no, i stuknęło 2,7 kkm.

    P.S. A tak się dba o rowerek zimą:



    Szkoda, że nie mieści się cały...



    Off-road Kabacki

      d a n e    w y j a z d u 52.43 km 13.00 km teren 03:14 h Pr.śr.:16.22 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Czwartek, 8 stycznia 2009 | dodano: 08.01.2009

    Off-road Kabacki

    Ładna pogoda była, no to wsiadłem i pojechałem. Znów było niesamowicie fajnie. W Lasku kilku narciarzy spacerowych, ze dwóch innych rowerzystów i trójka kijkarzy.

    Jazda po śniegu w leśnym wydaniu była o wiele łatwiejsza i przyjemniejsza, niż w mieście. Śnieg nie kleił się do opon, kółka się nie zapadały w zaspy, zero zmrożonych brył czy błota... Prawdę powiedziawszy, to, co spotykałem na alejkach "dla rowerów" było znacznie trudniejszym "terenem". Ale też miało swój urok :)

    Dwie fotki tuż przed wjazdem do Lasku:



    Już nie mogę się doczekać nocki w pracy. Jeszcze tylko 4 godzinki, i znów będzie wesoło :D

    Magiczny dzisiaj nie zamarzł, ale kilka razy zauważyłem, że znacznie zaniża wskazania. Wystarczyło trochę ruszyć czujniczkiem, a podskakiwały o 10 lub 20. Wynik więc jest mało wiarygodny (szczególnie, że dość niski), ale proszę bardzo: 1253 kcal, 50%. Jako że wpis podwójny, odnotowuję: jak dotąd 30,93 km z czego 11,5 w terenie, w czasie 1h 54'

    Betonowy teścik

    ...czyli jakby dodatek do jazdy próbnej 12 - przejazd na zimowych oponkach po suchym betonie.

    Pojechałem znów do pracy na rowerku. W drodze "do" warty odnotowania jest jeden dość stromy podjazd, który mimo pełnego ośnieżenia, niskiego biegu i zdrowego deptania nie spowodował poślizgu koła napędowego. Znaczy się wszystko jak należy.

    Wracając zaś wybrałem "wariant krótki", który tym się różni od "długiego" (poza długością), że chodniki są znacznie lepiej odśnieżone, i znacznie dłużej się stoi na światłach. Ten ostatni fakt niewiele zmienia, dobre odśnieżenie pozwoliło zaś sprawdzić zachowanie oponek na twardym gruncie. I co?

    I nic. Opory, których wzrostu się spodziewałem, są niemal na poziomie oponek gładkich. Kupa hałasu przy tym, ale mi to nie przeszkadza. No i fajnie amortyzują krawężniki... Udało się nawet rozbujać do ponad 40 km/h bez większych sensacji, jechało się nadal stabilnie i łatwo. Widać tu też wszystko w porządeczku.

    Dane tego odcinka: 21,5 km (1,5 w terenie), 1h 20', 877 kcal, 55%



    Kolejny "pierwszy raz". Jazda próbna 12

      d a n e    w y j a z d u 22.81 km 0.00 km teren 01:21 h Pr.śr.:16.90 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Poniedziałek, 5 stycznia 2009 | dodano: 06.01.2009

    Kolejny "pierwszy raz". Jazda próbna 12

    Pierwszy raz w tym roku. Pierwszy raz na lodzie, śniegu i lodzie. Pierwszy raz na nowych oponkach. Pierwszy raz coś się zepsuło.

    Nie chcąc iść w ślady drogowców, których opieszałość jest mi bardzo na rękę, zmieniłem w rowerku oponki. Nie do końca nowe, były na nim, gdy go kupowałem, jednak nie przejechały do tej pory ani metra - jeszcze w sklepie poprosiłem o wymianę na coś bardziej "szosowego". A oryginalne wylądowały na szafie. Ale nie zostały zapomniane. Czekały na taki właśnie dzień. Na Zimę.

    Oto one:



    Samej jazdy nie opiszę, nie potrafię znaleźć żadnych słów na to, co te demony uczyniły z jazdy po śniegu. Przyczepność, pewność, amortyzacja, i cała masa innych dziwnych pojęć to tylko niewielka namiastka. Emocji, jakie odczuwałem pokonując kolejne zwały zbrylonego i zmrożonego śniegu oddać nie jest w stanie nic. Tego trzeba spróbować. Ale też trzeba to lubić.

    A może być trochę nienormalnym? Temperatury dochodziły do -20 stopni. Woda w rurce od "wielbłorka" zamarzła po chyba dwóch minutach. Nie dał rady Magiczny Liczniczek. Dał się reanimować, ale dochodził do siebie całą następną dobę. Dziwnie też działo się z amorkiem. Blokadka zaczęła "popuszczać", a odblokowany nie "odbijał" tak jak powinien, tylko bardzo wolno...

    A to przecież był zwykły wyjazd do pracy :)

    Kaloriów, ze względu na wspomnianą awarię liczniczka, nie będzie. Kilometrów "w terenie" też nie ma, bo teoretycznie pod tym, po czym jechałem, był asfalt lub kostka brukowa. Ja ich tam nie widziałem. I nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że niektóre ścieżki rowerowe brałem "po trawce". W tym dziwnym mieście nie odśnieża się alejek rowerowych, nawet jeśli biegną razem z chodnikiem. Ot, "przykrość".


    Kategoria Jazda Próbna

    Spalanie

      d a n e    w y j a z d u 39.66 km 0.20 km teren 01:43 h Pr.śr.:23.10 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Niedziela, 28 grudnia 2008 | dodano: 30.12.2008

    Wyjechałem ja ci na Święta z tej zapadłej dziury "w świat". Wiedziałem, że znów nasłucham się "wariatów" i innych takich, ale wziąłem rower.

    Mimo wielu podejść i solennych postanowień, nie udało się pojeździć po górach. Po śniegu też nie bardzo. Nadal mam założone oponki szosowe, choć miałem ze sobą "zimówki" na podmianę. Dopiero po świętach wyjechaliśmy w dzicz, i tam udało się zrobić jedną, cudną przejażdżkę.

    Noc. Żadnych latarni, jedynie w oddali delikatne światełka małych wielkopolskich wiosek. Samochodów jak na lekarstwo. Mimo "pipidówkowa" asfalty w stanie bardzo dobrym. Super lampka nadal w trybie awaryjnym, ale światła dawała akurat tyle, ile potrzeba. Cisza, delikatny tylko szum wiatru. Tego mi brakowało... Szczególnie po obżarstwie świątecznym, z którego leczyć się będę chyba przez następne pół roku.

    Dla ciekawskich trasa: Jeziorna - Sława - Konotop - Lubięcin - Jeziorna.

    Dostałem kolejny prezent od brata - czapkę pancerną. Przyznać muszę, że po odpowiednim dopasowaniu leży fantastycznie, nie gniecie, nie ciąży... W żaden sposób nie przeszkadza. A za to jak chłodno w "dyńkę"! Zdecydowanie więcej plusów dodatnich niż ujemnych. Wzrostu poczucia bezpieczeństwa nie zauważono, choć bezpieczeństwo jako takie na pewno jest większe. Pod tym względem dużo więcej dało mi moje światełko :D

    Kaloriów nie liczyłem. Trochę było, kawałek drogi w końcu strzeliłem. Choć to i tak nic w porównaniu z tym, ile ich przybyło przez te kilka dni. A najlepsza była mina Taty, jak mnie zobaczył "w pełnym rynsztunku". I chyba trochę się przekonał, że w tym moim "zimowym szaleństwie" jest jakaś metoda.

    Tylko jaka?...


    Kategoria Jazda Próbna

    Fotki dla szpanu

      d a n e    w y j a z d u 28.30 km 2.00 km teren 01:13 h Pr.śr.:23.26 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Poniedziałek, 15 grudnia 2008 | dodano: 16.12.2008

    Fotki dla szpanu

    Normalny wyjazd do pracy i nazad. Pogoda w miarę przyjemna, lekki chłodek, trochę wiatru... trudno wymagać, żeby było lepiej o tej porze roku. Najważniejsze, że sucho :)

    Przed pracą zbłądziłem do parku, zrobić fotkie "jak lampka świeci". Taki już zwyczaj panuje wśród światełkowców, że jak urodzą coś nowego, to się tym chwalą w dość określony sposób. Bo to ścisły i konkretny ludek, i lubią porównywać; a żeby się porównać dało, to testy muszą być w tych samych warunkach, itp., itd.

    Żeby nie przynudzać. Fotki wykonane aparatem cyfrowym, f=3.5, t=2s, iso 200, balans bieli - nieznany / auto. Porównywane lampki to, wnosząc po napisach na obudowach:

    1. SMART E-line white (ok. 40 zł)



    2. CATEYE Power OptiCUBE (ok. 120 zł)



    3. Krushon DIY NightBreaker Mk I (ok. 300 zł) - tryb awaryjny



    Prawda, że ładne? Jeśli ktoś życzy obejrzeć, jak "toto" świeci w parach, na kolejnych fotkach widać świecące razem dwie pierwsze i dwie ostatnie:



    Jak widać, "kocie oczko" dodaje co nieco do "ogółu" oświetlenia, "mądrala" nie ma za wiele do powiedzenia. Wożę go tylko jako "zapas zapasu".

    No i na dzisiaj wrażeń starczy. Jak lampka odzyska "dawną" świetność, wrócimy do tematu.

    ML: 1444 kcal, 50%.



    Prowizorka. Jazda próbna 10.3

      d a n e    w y j a z d u 30.06 km 3.00 km teren 01:21 h Pr.śr.:22.27 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Niedziela, 14 grudnia 2008 | dodano: 14.12.2008

    Na skutek perturbacji ze sterowniczkiem do lampki, a także dzięki pewnej szczęśliwej decyzji, którą podjąłem w początkowej fazie projektu dość niefrasobliwie, udało mi się wypracować tymczasowe rozwiązanie zasilania diodek. Jest nim "direct drive", czyli zasilanie bezpośrednio z akumulatora. Nie jest to rozwiązanie ani bezpieczne, ani eleganckie, ani funkcjonalne, ani wydajne, ale działa!

    A działa w miarę przyzwoicie. Lampka, pozbawiona jakiegokolwiek sterowania, świeci ciągle wszystkimi diodami, za to nieco słabiej niż poprzednio nawet w najsłabszym trybie. Wybrałem się więc ja dzisiaj, w drodze do pracy, na przejażdżkę przez park osiedlowy, aby sprawdzić jej działanie w sytuacji "realnej": gdy jest naprawdę ciemno, a teren jest na tyle trudny i zróżnicowany, że dobre oświetlenie jest silnie potrzebne. I egzamin ten lampka zdała wyśmienicie, nawet w obecnym, zubożonym wydaniu. Wydanie to okazało się też mieć plusa, gdyż lampka świeci na tyle słabo, że ryzyko oślepienia innych użytkowników drogi jest wyraźnie zmniejszone nawet przy wszystkich diodach świecących.

    Przez chwilę nawet zastanawiałem się, czy nie zostawić tego tak, jak jest...

    Nie, nie będę jeździł z taką prowizorką! Stać mnie przecież na więcej!

    Drogę powrotną z pracy rozciągnąłem nieco o wizytę u koleżanki, u której pewną dość dziwną informację przehandlowałem za kubek ciepłej herbaty :) I od razu świat stał się lepszy.

    Jak to niewiele potrzeba mężczyźnie do szczęścia...

    ML: 1671 kcal, 50%. Co godne zauważenia, max tętna osiągnął 184 bpm. No i dokichałem sobie trochę zimowego powietrza w oponki, bo pora już najwyższa...


    Kategoria Jazda Próbna

    Pierwsza klęska. Jazda próbna 10.2

      d a n e    w y j a z d u 27.15 km 0.00 km teren 01:11 h Pr.śr.:22.94 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Wtorek, 9 grudnia 2008 | dodano: 10.12.2008

    No i stało się. Wszystko było pięknie, jechałem ja sobie do pracy, tu i tam raźno przyświecając moim uber-światełkiem, aż tu nagle, tuż przed celem podróży... Przełączam ja ci światełko z "długich" na "krótkie", a ono "pyk!" i już nie świeci :(

    Dalsze testy wykazały, że zarówno akumulatory, jak i moduł światłotwórczy są w porządku. Zdechł więc sterowniczek. Nie mam pojęcia, dlaczego. Wszystkie parametry pracy były w przewidzianych przez wytwórcę zakresach. Zbyt długo się starałem je uzyskać, żeby z tej strony coś było nie tak. Trzeba będzie odezwać się do producenta, i dowiedzieć się nieco więcej. To na szczęście jeden z tych, co to bardziej człowiek niż instytucja. Kłopot w tym, że również specjalista i fachowiec, więc dość trudno się rozmawia.

    A na razie znów ciemność, ciemność widzę...

    ML: 1616 kcal, 55%

    W ramach bonusa: jak to fajnie było, gdy działało:



    P.S. Stuknęło 2,5 kkm.


    Kategoria Jazda Próbna

    Jazda próbna 10.1

      d a n e    w y j a z d u 36.91 km 0.00 km teren 01:34 h Pr.śr.:23.56 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Poniedziałek, 8 grudnia 2008 | dodano: 09.12.2008

    Tak długiej przerwy nie miałem już dawno...

    Nareszcie dobiega końca budowa mojej lampki. Obecnie osiągnęła ona stan umożliwiający założenie na rowerek. Doskonały to moment do pierwszych prób.

    Sama lampka wygląda mniej więcej tak:



    zaś świecąc w ciemnościach, we współpracy z jedną ze starych lampek, widoczny jestem w taki sposób:



    Zdjęcia te w żaden sposób nie oddają "efektu oświetleniowego" lampki. A jest on taki, jakbym zamontował sobie reflektor od motocykla, i to całkiem spory i mocny :)

    Dalsze zdjęcia pojawią się po następnych testach, bo jeszcze kilka rzeczy trzeba dokończyć, kilka już poprawić... Ale miło się jeździ, widząc, dokąd prowadzi droga i w jakim jest stanie. A to czasem bardzo ważne.

    ML: 2086 kcal, 45%. Kaloriów powinno być ciut więcej, bo było kilka króciutkich momentów, kiedy liczniczek przestawał liczyć. Ale niedużo, więc nie ma co się przejmować.


    Kategoria Jazda Próbna

    Między deszczami

      d a n e    w y j a z d u 26.39 km 0.00 km teren 01:08 h Pr.śr.:23.29 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Niedziela, 30 listopada 2008 | dodano: 01.12.2008

    Między deszczami

    Jadąc do pracy w pełnym słońcu nie mogłem się nadziwić, że drogi są mokre. W ciągu dnia padało, lecz gdy wracałem znów było dość sucho. A w nocy znów deszcz.

    Czasem ma się trochę szczęścia...

    Nadal dokucza mi stłuczenie i otarcie po glebie. Niestety są w dość nieciekawym miejscu: na kostce, gdzie w czasie chodzenia cały czas są drażnione krawędzią buta. Mam nadzieję że niedługo przejdzie.

    ML: 1428 kcal, 40%



    Gleba po pracy

      d a n e    w y j a z d u 21.55 km 0.00 km teren 01:00 h Pr.śr.:21.55 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Środa, 26 listopada 2008 | dodano: 26.11.2008

    Znów "przejazd roboczy". Różnił się od innych tym, że zakończył się poważną glebą. Niestety nadal jeżdżę na "letnich" oponkach. Wystarczyła mała plama błotka. Efekt dość bolesny. Straty - tym razem tylko skarpetka. Rozdarta na kostce. Ale kostka wygląda niezbyt ciekawie...

    1092 kcal, 55%


    Kategoria Wypadki, Usterki, inne Zdarzenia