• Słoń na rowerze

  • Czyli Wielka Pędząca D**A
    ...
    dosłownie.
  • "Od święta" normalniej

      d a n e    w y j a z d u 13.30 km 0.00 km teren 00:36 h Pr.śr.:22.17 km/h Pr.max:44.30 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:De Flajt!
    Poniedziałek, 21 września 2009 | dodano: 26.09.2009

    Niby tylko wyjazd do pracy, ale jakiś taki inny...

    Wracałem rano, następnego dnia. Niby wtorek, dzień roboczy itp., ale drogi jakby pustawe... I rowerzystów więcej, i na przystankach jakby tłoczniej... Jechało się wesoło, podziwiało widoczki, pogoda znów dopisała. Radośnie było, miło i przyjemnie. I śmierdziało spalinami znacznie mniej, niż zwykle.

    Toż to przecież "Dzień bez Samochodu"!

    I cały czar prysł. Bo to tylko takie sobie "święto", a nie krok ku normalności...



    Nieco dalej do pracy

      d a n e    w y j a z d u 21.31 km 0.00 km teren 00:59 h Pr.śr.:21.67 km/h Pr.max:43.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:De Flajt!
    Niedziela, 20 września 2009 | dodano: 21.09.2009

    Bluza, termoaktywki, ciepłe rękawiczki i skarpetki - to teraz poranny standard. Wieczorami nadal ciepło :)

    No chyba że, tak jak tym razem, wyskoczy się po pracy na obiadek. Wtedy wracając trzeba wydobyć bluzę z plecaczka.

    Ale i tak byłem szybszy niż autobus :)

    P.S. Od jakiegoś czasu zapomniałem odnotowywać postępy. A zbliża się przecież Wielki Dzień!

    Na razie 4k9 km. Ładny kawałek...



    W krzaki!

      d a n e    w y j a z d u 77.70 km 25.00 km teren 04:16 h Pr.śr.:18.21 km/h Pr.max:42.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:De Flajt!
    Sobota, 19 września 2009 | dodano: 21.09.2009

    Tu będzie bardzo fajny opis bardzo fajnej wycieczki :)

    Uzupełniłem odległość "w terenie" (tak "na oko", w porównaniu z innym wyjazdem na podobnej trasie, powinno być mniej więcej dobrze), oraz czas jazdy. Okazało się, że krótszy, niż przewidywałem, co świadczy o dwóch rzeczach: że jechaliśmy (ja i Jos) szybciej, ale też odpoczywaliśmy dłużej...

    Resztę muszę wydobyć z loga. I z pamięci. A ta bywa zawodna...



    Spacer ze "zwierzątkiem"

      d a n e    w y j a z d u 6.66 km 0.00 km teren 00:19 h Pr.śr.:21.03 km/h Pr.max:29.70 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: 505 kcal Rower:Da Bull!
    Piątek, 18 września 2009 | dodano: 18.09.2009

    ... czyli Wietrzenie Byka :)

    Mając w planie dalszy wyjazd za kilka dni odstawiłem dziś "śmierdziela" na małe poprawki blacharskie. Wymiana drzwi, takie tam. Oczywiście z warsztatu trzeba było jakoś wrócić.

    "Byczek" stał w domku od czasu przywiezienia Go tutaj. Nieładnie to przecież, bo się kurzy, rdzewieje, i po prostu marnuje. Mam co prawda bardzo chytry plan związany zarówno z nim, jak i przyszłym wyjazdem, ale na razie ani słówka...

    Trzeba więc było skorzystać z okazji, tym bardziej, że "Byczka" łatwiej zmieścić w bagażniku, a przestrzeń na tylnej kanapie zajmowały już dość skutecznie nowe drzwi do autka. Zabrałem więc Go ze sobą; na miejscu zaś poskładałem i popedałowałem do domu. Mówię wam: spec warsztatowy, jak to zobaczył, to mało zawału nie dostał :) Oczywiście jakieś pół godziny zeszło nam na pogaduchach wyłącznie rowerowych. No ale to przecież było do przewidzenia.

    Coś jest nadal nie tak z ustawieniem siodełka i kierownicy. Mimo różnych eksperymentów w czasie wizyty u Braciszka, nadal mocno nie jestem zadowolony. Trzeba będzie sporo jeszcze nad tym popracować.

    A okazja będzie już... nie powiem :P Ale dodam po cichutku, że kombinuję sobie ekspresową wymianę tarczy hamulcowych. Jeszcze przed wyjazdem. Na większe, oczywiście. Mogą się przydać...

    :D



    Ciekawe pytanie

      d a n e    w y j a z d u 13.37 km 0.00 km teren 00:34 h Pr.śr.:23.59 km/h Pr.max:40.60 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: 959 kcal Rower:De Flajt!
    Czwartek, 17 września 2009 | dodano: 18.09.2009

    Zaczynają się dziwne komentarze na temat mojego wyboru "środka transportu". Znowu, dokładnie jak rok temu. Tym razem spokojniejsze nieco, ale znacznie bardziej irytujące. No bo przecież ponad rok czasu to chyba wystarczający okres, aby wszyscy zdążyli się przyzwyczaić...

    Nie robiąc sobie z tego zbyt wiele (jak zwykle) nadal dziarsko pedałuję do pracy. Czy rano, czy też wieczorem, jest to najszybszy i najprzyjemniejszy sposób pokonania tych marnych kilku kilometrów. Tak się zastanawiam, jakim cudem nie znudziło mi się jeszcze jeżdżenie samochodem?...



    Zwiad taktyczny

      d a n e    w y j a z d u 13.31 km 0.00 km teren 00:36 h Pr.śr.:22.18 km/h Pr.max:38.80 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: 922 kcal Rower:De Flajt!
    Środa, 16 września 2009 | dodano: 17.09.2009

    Powrót z mojej pracy jest, szczególnie dla kolegów zmotoryzowanych, niezłym wyzwaniem. Albowiem godziny popołudniowo - wieczorne są w tym mieście okresem intensywnych "korków powrotnych", które, choć zawsze na tych samych trasach, z różną intensywnością pojawiają się na różnych odcinkach. I w zasadzie nie wiadomo, dlaczego...

    Tym razem zwykle bardzo zapchana ulica 17 stycznia była względnie luźna - mały koreczek tuż przy światłach, na dwa, góra trzy cykle. Ale to widać już przy wyjeździe z "firmy". Czego zaś widać nie było, to ulica Łopuszańska. Z niewiadomych powodów tragicznie tym razem zapchana, od alei Krakowskiej aż po Jerozolimskie. Koszmar. Dla "śmierdzieli", oczywiście. Ja nie miałem z tym żadnych problemów :)

    Oczywiście zadzwoniłem do kolegów z tą "radosną" nowiną. Może przynajmniej niektórzy coś na tym skorzystali, wybierając trasy może dłuższe, ale mniej popularne, a więc prawie na pewno szybsze. Przynajmniej tym razem. Zobaczymy, co będzie następnym...



    Powrót Nocnego Słonia

      d a n e    w y j a z d u 72.20 km 0.00 km teren 03:32 h Pr.śr.:20.43 km/h Pr.max:39.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:De Flajt!
    Sobota, 12 września 2009 | dodano: 15.09.2009

    Więc wreszcie powróciłem na trasę Nocnej Masy Krytycznej. Zbiórka jak zwykle pod kolumną, wyjazd o północy... miał być, ale się komuś kółko popsuło :) Solidarnie więc, jeszcze przed rozpoczęciem wyjazdu, zaczekaliśmy, aż obecni na miejscu fachowcy usprawnią pechowego bicykla. Ruszyliśmy jakieś dwadzieścia minut później. Kolega Jos dołączył chwilę wcześniej, więc znów będą pogaduchy w czasie jazdy. Jak za "starych" czasów :)

    Ciepłe ciuszki w plecaku. Środek nocy niby, ale jeszcze ciepło. Masa ruszyła dość spokojnie i cierpliwie, nie powtarzały się przypadki "ucieczki" czoła, gdy ogonek zostawał na światłach. Najpierw w dół, do rzeki, skok na prawy brzeg i jazda na wschód. Tempo nieco szybkie, ale jeszcze nie problematyczne. Odchylenie trasy na północ, i już nie wiem, gdzie jestem :) Tym razem jednak spokojny, bo nawet "w razie w" mój kompasik satelitkowy powinien doprowadzić mnie do domciu.

    Na pierwszą przerwę stanęliśmy w sumie nigdzie - pomiędzy parkiem z ławeczkami a stacją benzynową ze sklepem. Staliśmy tak dosyć długo, czekając na zakupowiczów, aż zrobiło się trochę chłodno... I pojechaliśmy dalej. Pomyślałem sobie, że jeszcze poczekam z wyciągnięciem bluzy, może się uda rozgrzać. Nie ujechaliśmy za daleko, a tu... znów przerwa. W środku lasu, ciemno, głucho... Dobrze że pobocze było bardzo szerokie. Gdy już wszyscy zaczęli się niecierpliwić okazało się, że czekamy na kolejnego pechowca z "flaczkiem".



    Dalej już było spokojnie. Przerwy nieco za częste i ciut długie, tempo zaś w miarę przyzwoite; dzięki temu do miejsca, w którym ogłoszono koniec trasy, dotrwała całkiem spora ekipa. Znów przy Siekierkach. Wzdłuż Dolinki, w drogę powrotną, ruszyłem w małej, sześcioosobowej grupie; jednak rozeszła się ona zanim zdążyliśmy dojechać do KEN'u. Dalej już sam. Ciemno, zimno, i widoków żadnych...

    W domku byłem, o ile pamiętam, coś koło piątej. Rower na górę, ciuchy na zmianę, prysznic, i w samochód - odebrać następnego "podróżnika" z Dworca Zachodniego. Zapowiadał się kolejny długi dzień.

    W sumie nie była to jakoś szczególnie ciekawa wycieczka. Ale bardzo dobrze, że się odbyła. Muszę znów zacząć więcej jeździć, bo niedługo mój obwód przekroczy obwód oponek :D

    No i fajnie było znów spotkać się z Jośkiem. Narobił mi smaka na przełajówki. Już się zgadujemy na wypad w jakiś teren. Szczegóły pewnie niedługo :)



    Niespodzianka po pracy

      d a n e    w y j a z d u 29.40 km 0.00 km teren 01:21 h Pr.śr.:21.78 km/h Pr.max:43.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:De Flajt!
    Sobota, 12 września 2009 | dodano: 15.09.2009

    Raniutko zaledwie do pracki.

    Po pracy zaś jeden telefon, i kurs zgoła przeciwny. Małe spotkanko w mieszkanku, pogaduchy, nowe twarze... taki miastowy folklor. Na miejscu ustalamy zaś, że jedziemy do centrum na kebaba. No przecież ja, w ciuchach rowerkowych, z rowerkiem pod pachą, nie mogłem się zniżyć do poziomu - nomen omen - metra :) Popedałowałem więc sobie zacnie w tym samym kierunku, w którym reszta udała się samochodem. I wiecie co? Nie wysilając się jakoś szczególnie dotarłem na miejsce raptem trzy minuty po nich :)

    Chociaż to trochę nie fair, bo pora względnie późna w sobotę, więc korków nie było...

    Na koniec do domku. Szybkie przebranie w ciuszki nieco cieplejsze, worek z wodą na plecy, bidon z colą w koszyczek, i hej! Kto żyw, na Nocną!



    Dlaczego warto?

      d a n e    w y j a z d u 13.22 km 0.00 km teren 00:33 h Pr.śr.:24.04 km/h Pr.max:44.80 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: 889 kcal Rower:De Flajt!
    Środa, 9 września 2009 | dodano: 15.09.2009

    Kolejny argument.

    Jechałem sobie do pracy, jak zwykle. Godzina siedemnasta z jakimiś tam groszkami. Jak zwykle leciutko pomykając jakieś trzy dychy słyszę nagle wykrzyczane z okolic przystanku imię - moje własne - dźwięcznym, dziewczęcym głosem. W czasie gdy świadomość usilnie pracowała nad wydobyciem z pamięci wizerunku właścicielki owego głosu, podświadomość wrytymi w nerwy wieloletnią praktyką odruchami realizowała procedurę awaryjnego zatrzymania. Nim zdążyłem zawrócić rowerek, już wszystko wiedziałem.

    Koleżanka. Ze studiów jeszcze. Potem trochę z okresu pracy, bo choć w innej firmie, to w tym samym miejscu. Nawet branża pokrewna nieco. No i przez jakiś czas coś na zasadzie "znajomej twarzy w obcym mieście". Ostatnio jednak, na skutek pewnych perturbacji zawodowych, kontakt jakby słabszy. A tu masz - taka niespodzianka :)

    I niech mi ktoś powie, że takie spotkanie byłoby w ogóle możliwe, gdybym jechał czymkolwiek innym...



    Regularne chłody

      d a n e    w y j a z d u 13.42 km 0.00 km teren 00:34 h Pr.śr.:23.68 km/h Pr.max:48.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: 922 kcal Rower:De Flajt!
    Wtorek, 8 września 2009 | dodano: 15.09.2009

    Poranny chłodek. W plecaczku wożę ze sobą cieplejsze ciuszki. Zawsze.

    Poza tym mgły tak pięknie przesłaniają horyzont...

    Aż się czasem wzruszyć można. Szkoda, że miasto budzi się już przed wschodem słońca.