Masa Krytyczna
Dystans całkowity: | 1071.99 km (w terenie 1.73 km; 0.16%) |
Czas w ruchu: | 64:58 |
Średnia prędkość: | 16.50 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.30 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 174 (90 %) |
Maks. tętno średnie: | 140 (72 %) |
Suma kalorii: | 8943 kcal |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 56.42 km i 3h 25m |
Więcej statystyk |
Masa
d a n e w y j a z d u
34.94 km
0.00 km teren
02:51 h
Pr.śr.:12.26 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Der Gustav
Dawno nie byłem, więc pojechałem. Gdzieś po drodze liczniczek mi zdechł, więc dystans i czasy troszeczku na oko.
Kategoria Masa Krytyczna
Skleroza nie boli, ale swoje robi
d a n e w y j a z d u
52.23 km
0.00 km teren
02:31 h
Pr.śr.:20.75 km/h
Pr.max:44.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
Przez cały tydzień grzebałem w rowerkach. Pogody i tak nie było.
Byk uzyskał nową przednią nóżkę. Ładną taką, "hardkorową". I hamulce, wcześniej jeżdżące na rowerku Wielkiego brata, teraz będą usiłowały zatrzymać mnie. Zobaczymy. Poza nieco zbyt krótkim przewodem hamulca tylnego brak większych trudności.
Z Flajtem było gorzej. Miał otrzymać nowy support, wraz z korbami i zębatkami. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to że stary się uparł i nie chciał wyleźć. Długo musiałem go przekonywać. Ostatecznie się poddał. W sumie nawet nie był taki zły, jakieś fajne łożyska w nim są, i w ogóle... Jak się już doczyści to pomyślę, co z nim zrobić. Szkoda by było zmarnować.
Ale największe jazdy były z ustawianiem przerzutki. Nowe zębatki, zwłaszcza największa, są nieco większe niż stare. I bardzo dobrze, zdecydowanie zbyt często jeździłem na najszybszych przełożeniach. Trzeba więc było nieco przesunąć przerzutkę w górę, aby nie ocierała o zęby. Później się okazało, że mimo wrzucania łańcucha na największy tryb, klatka przerzutki nadal o niego ociera. Wiele sztuczek próbowałem zastosować, ostatecznie jednak pomogło... wyprostowanie dość dawno temu wygiętej klatki :) Teraz powinno być super.
Okazja do przetestowania nadarzyła się bardzo szybko - w trzy kwadranse po zakończeniu prac wyjechałem na Nocną Masę Krytyczną. Z tego całego wrażenia i pośpiechu nie wziąłem ze sobą... narzędzi. I później przyszło mi odpokutować...
Pierwsze wrażenia fantastyczne. Korby, choć 5mm krótsze od poprzednich, kręcą wspaniale. Łożyska pracują doskonale płynnie. Zębatki szybko i pewnie zbierają i oddają łańcuch przy zmianie przełożeń. No bajka po prostu. I te prędkości! Na największym trybie z przodu mniej więcej 4-5km/h więcej, niż na starym zestawie. O to właśnie się rozchodziło.
Ale oczywiście brak narządów musiał mnie pokarać. Po mniej więcej 10km odkręciła się śruba mocująca lewą korbę, a w tym systemie również oś i prawą wewnątrz supportu. Na szczęście ludzików było sporo, odpowiedni klucz się znalazł. Ale głupio było... Po następnych dziesięciu, sporym kawałku grzania pod trzy dychy i ostrym podjeździe przy lasku Kabackim znów dla pewności ją dokręciłem (była lekko luźna), a po dojechaniu KEN'em i starymi ścieżkami moich dojazdów do pracy w okolice metra Wilanowska odłączyłem się w stronę domciu. Masa miała jeszcze kawał w planach, ale już nie chciałem nadużywać uprzejmości, ani też ryzykować zgubienia tej jednej, dość specyficznej śrubki.
Do domciu dojechałem bez przebojów koło trzeciej nad ranem. Śrubka sprawdzona narządem siedzi mocno; raczej nie powinna już sprawiać problemów. Za oknem zaczęło się powoli rozjaśniać. Dni coraz dłuższe...
Kategoria Masa Krytyczna, Warsztatowe Igraszki, Jazda Próbna
Wielkie podsumowanie z autobusem w tle
d a n e w y j a z d u
61.17 km
0.00 km teren
03:54 h
Pr.śr.:15.68 km/h
Pr.max:41.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
Podsumowaniem bardzo udanego miesiąca była Warszawska Masa Krytyczna, która tym razem wypadła w ostatni dzień tegoż.
Było nas w sumie dość sporo, choć spodziewano się więcej. Jechało się dość przyjemnie, choć nie brakło kilku postojów. Raz wyprzedzała nas karetka. Raz przepuściliśmy tramwaj. Parę razy jacyś nadpobudliwi i zniecierpliwieni piesi, ryzykując życie własne i mienie rowerzystów, przecinali peleton Masy na przejściach dla pieszych. Samochodom się nie udało - duży plus dla zabezpieczenia.
Ktoś, gdzieś, zrobił mi nawet zdjęcie :)
W sumie naprawdę rześki dystans. Przy bardzo miłej pogodzie. Pod koniec coś się pochmurzyło, coś pobłyskało... i tyle. Wracało się szybko.
Jeden autobus próbował mnie wyprzedzić. Nie wyszło mu. Wiem, że tak się nie robi, ale, do jasnej ciasnej anielki, drzaźnią mnie tacy niecierpliwi, co to jadą ledwie dychę więcej ode mnie, a biorą się za wyprzedzanie sto metrów przed skrzyżowaniem. Na którym i tak zwolnią prawie do zera. A potem jeszcze za tym skrzyżowaniem mają przystanek. I zatarasują całą drogę. Byle szybciej, byle wyprzedzić, byle zyskać 5 sekund. Nieważne że innym zmarnuje minutę, zmusi do hamowania i ruszania (siłą własnych mięśni, a nie śmierdzielem na ropę!), wywoła sytuację niebezpieczną i zagrozi życiu piętnastu pasażerów. Przecież to najwyższe osiągnięcie wyprzedzić rowerzystę...
Wtedy właśnie wykręciłem maksa. I się z tego bardzo cieszę. Zanim facet zdążył skręcić na tym skrzyżowaniu, zrobić swoje na przystanku i ruszyć w dalszą drogę, ja już byłem jakieś pięć skrzyżowań i dwa kolejne przystanki dalej.
P.S. A tak w ogóle to jeszcze przed Masą pojechałem do sklepu "iX". Spotkałem też po drodze Jośka, zupełnie przypadkiem. I takie tam, różnie, miastowe sprawy...
Kategoria Masa Krytyczna
Wpis wyjątkowy
d a n e w y j a z d u
35.49 km
0.00 km teren
01:45 h
Pr.śr.:20.28 km/h
Pr.max:42.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
Wyjątkowy o tyle, że choćbym mógł, pisać wiele nie będę.
Co bardziej spostrzegawczy czytelnicy z pewnością zauważą, że jak na Masę - nawet nocną - tempo było co najmniej rześkie. Zdarzyło się też wydarzenie wyjątkowe, gdyż jednej koleżance zerwał się łańcuch. Oczywiście tylko ja posiadałem skuwacz i umiejętność posługiwania się nim; a że nigdy pomocy nie odmawiam... Prośba do koleżanki: na przyszłość błagam o mniej tłusty łańcuch. Smarowanie "na czołgistę" (czyli grubość smaru równa grubości blachy) wcale nie pomaga, a przy wystarczającej ilości mniej się łapki brudzą.
Było też dość krótko, gdyż, co niespotykane, trasa przebiegła niemalże tuż pod domkiem; a że rano (barbarzyńsko) był w planie wyjazd na kulki, a Jos urwał się już wcześniej, więc podziękowałem towarzystwu za wycieczkę i sporo przed drugą byłem już w domu.
Na finiszu depnąłem mocniej w pedałki, wykręcając dzisiejszego maksa bez pomocy ciężarówek i wiatru. Pod domem pięć minut wyplątywałem język ze szprych. Ale z rogalem dookoła głowy.
Kategoria Masa Krytyczna
WMK ponownie masowa
d a n e w y j a z d u
44.88 km
0.00 km teren
03:16 h
Pr.śr.:13.74 km/h
Pr.max:43.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
Kolejna Masa. Po stagnacji zimowej znów przybyło - w rezultacie około tysiąc pięćset luda. Miło. Szkoda że znów z płynnością małe wpadki, ale dało się przeżyć.
Na sam początek masy udało mi się prawie zaspać. Zerwałem się z wyra o 17:15, już pół godziny później cisnąłem na północ. Dopadłem Masę jeszcze na Krakowskim, ledwie minutę czy dwie po ruszeniu :) Gdyby nie to, że Masa ogólnie się wlecze, pewnie chwilę później wkręciłbym język w szprychy...
Powrót pod lekki wiaterek. Bez sensacji.
Kategoria Masa Krytyczna
Kupą, mości... znaczy, Masą!
d a n e w y j a z d u
46.50 km
0.00 km teren
03:08 h
Pr.śr.:14.84 km/h
Pr.max:32.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Da Bull!
No i wreszcie udało się dotrzeć na WMK.
I tyle w zasadzie daje się o tym napisać. Może odnotować warto by fakt, że z domku na Zamkowy dotarłem w 45 minut. Jak na Byczka osiągnięcie niemałe.
Brakowało tym razem podobno niesprawnej rikszy z muzyką. Jednak brak ten z nadmiarem rekompensował jeden nadgorliwy policjant, skutecznie utrudniając wszelkie rozmowy rykiem syreny. Po co? Nie wiem. Ale wyglądało na to, że ubaw miał niezły.
Nadal trochę mokro, w kilku miejscach nawet śnieg jeszcze zalega. Byczek zaczyna się prosić o mycie.
Tym bardziej, że wreszcie zdaje się rozwiązywać problem braku amorka we Flajcie. Najwyższy więc czas złożyć go do kupy i zacząć jeździć jak Bozia przykazała.
P.S. Prędkość maksymalna ostatnio, jak zaczarowana, z regularnością szwajcarskiego zegarka zawsze wychodzi taka sama. Widać Byczkiem po płaskim więcej się nie da...
Kategoria Masa Krytyczna
Powrót Nocnego Słonia 2
d a n e w y j a z d u
56.70 km
0.00 km teren
03:28 h
Pr.śr.:16.36 km/h
Pr.max:32.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Da Bull!
Opornie szło wybranie się na tę Nocną.
Za:
- w nocy jeździ się fajniej;
- w grupie jeździ się fajniej;
- dawno, bardzo dawno nie byłem na żadnej Masie;
- w ogóle mało coś jeżdżę ostatnio...
Przeciw:
- późno jest, człowiek zmęczony, zaspany;
- grupa grupą, ale co z tego, skoro żadnych znajomych;
- Masa, jaka jest, każdy widzi;
- Flajt nadal niesprawny; Byk nie służy do jeżdżenia po mieście.
To z tych ważniejszych. Ostatecznie przeważyło to, że Jos zgodził się pojechać. Długo Go namawiałem, głupio by było, gdybym teraz sam się nie zjawił.
Zebraliśmy się, tradycyjnie, pod "Zygmuntem". Dotarłem tam chwilę po północy, jednak nie byłem ostatni. Po dotarciu Josiva ostatecznie uzbierało się dziewięć osób. Tłumek raczej niespory, ale dawało to szansę na rześką jazdę. Tylko... nie było komu prowadzić.
Dawno żadna Masa nie jechała nigdzie dalej na południe. Wypadło więc tam właśnie się udać, "ogólnie w stronę Okęcia". Ponieważ nikt z obecnych nie kręcił się regularnie w tych okolicach, prowadzenie wypadło na... mnie.
Poprowadziłem więc, jak umiałem, z grubsza we właściwym kierunku. Wężykiem trochę, bo nudno jest jechać cały czas prosto. Prędkości początkowo niewiele ponad 15 km/h, później podkręcone do 20. Pierwsza króciutka przerwa na Okęciu, przy terminalu nr 2, skąd można obejrzeć nie tylko kilka samolotów, ale także moje byłe miejsce pracy. Stamtąd przeskok koło Petrolotu na Poleczki, i dalej w stronę Ursynowa. Kilka wężyków po osiedlu, i przerwa w Tesco. Całodobowe, ciepłe, miło było odpocząć. W tym miejscu Jos urwał się na metro i do domu.
Dalej odbiliśmy w drogę powrotną na północ. Po przecięciu Dolinki skręciliśmy w stronę ul. Puławskiej, obejrzeć sobie Skocznię. Smutno wygląda w obecnym stanie, choć generalnie raczej nie była brzydka. Podobno jednak zdarzył się na niej jakiś wypadek "niesportowy", a poza tym mało była używana... Szkoda. Jak wielu rzeczy w tym kraju, które się marnują.
Po przystanku pod skocznią każdy pojechał w swoją stronę. Znaczy się większość i tak grupkami, ja jechałem sam. Dopiero wtedy zrobiło mi się zimno; zaczęła też dokuczać dość silna senność.
A w domu czekała już na mnie nagroda - cieplutkie, przytulne łóżeczko...
Kategoria Masa Krytyczna
Miastoznawcza wycieczka nocą
d a n e w y j a z d u
75.30 km
0.00 km teren
03:50 h
Pr.śr.:19.64 km/h
Pr.max:35.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
Znów Nocna Krytyczna. Od kilku dni pogoda raczej nierowerowa. Dziś jednak Matka Natura postanowiła nas trochę rozpieścić, zsyłając bezchmurne niebo, ciepełko i relatywnie słaby wiaterek. Zadziwiającym więc było, że pod kolumnę zajechało rowerzystów zaledwie czternastu...
Nie wiem, dlaczego, ale Nocne masy jakoś dziwnie ciągnie na "Ciemną Stronę Miasta". Większość z nich przecina Pragę, czasami - tak jak dziś - zapuszczając się nawet dalej na północ czy wchód. Ma to i dobre strony, gdyż pozwala lepiej poznać okolice, w które samemu - zwłaszcza w nocy - raczej się nie zagląda. Tym razem z ciekawostek rzuciły mi się w oczka nowe osiedla mieszkaniowe: o dość wysokim standardzie, ogrodzone, z własnymi parkingami i niezbyt wysoką zabudową... Szkoda tylko, że stamtąd wszędzie tak daleko.
Rano po Masie miałem jechać do pracy. Wycieczka skończyła się na tyle wcześnie, że postanowiłem jeszcze wyskoczyć na kawę do domu. I tam właśnie dopadł mnie kryzys, przez co do firmy wybrałem się samochodem...
Kategoria Masa Krytyczna
Kopniak w zadek potrzebny od zaraz!
d a n e w y j a z d u
57.60 km
0.00 km teren
04:07 h
Pr.śr.:13.99 km/h
Pr.max:39.30 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
Sam więc sobie nakopałem. Za tak dłuuugą przerwę. Pojechałem na Masę.
Ubrałem się dość zimowo, jednak nocny przymrozek zaskoczył nawet mnie. Poza tym kilometry odbiły się wystarczająco mocno tak na moim zadku, jak i na rękach, żebym miał "za swoje".
Znów spotkanie z Josem, i kilka nowych, ciekawych pomysłów. Nadal nie ogarniam jego koncepcji rowerowej, ale wystarczy mi, że jest choć po części zbieżna z moją. No i bez wątpienia jest ciekawiej...
P.S. Coś pomieszało daty w tutejszym kalendarzu - są dwa dni 25 w październiku, przez co data tego wyjazdu, choć prawidłowa (30.09), wskazuje błędnie na sobotę, a nie tak jak powinna, na piątek. Normalnie bym się nie przejął za bardzo, ale przecież Masa Krytyczna jest zawsze w piątki...
P.P.S. Wychodzi na to, że błąd jest tylko w kalendarzu przy edycji wpisu. Na głównej stronie dni tygodnia wyświetlane są prawidłowo.
Kategoria Masa Krytyczna
Masa dla twardzieli
d a n e w y j a z d u
54.22 km
0.00 km teren
03:54 h
Pr.śr.:13.90 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
To był dziwny dzień. Od jakiegoś czasu pogoda była bardzo niestabilna, co przełożyło się na bardzo niską - jak na tę porę roku - frekwencję. Gdy wyjeżdżałem z domu, kolega poinformował mnie, że w centrum leje koszmarnie. U mnie było słoneczko. W czasie dojazdu delikatnie kropiło. Zaś gdy już dojechałem na miejsce, dostałem wiadomość, że z kolei okolice mojego domku zlewane są deszcze niemiłosiernie :)
Kolega, który mi zwykle towarzyszył na Masach, dziś nie przyjechał na rowerku. Za to przyszedł, a po drodze kupił mi mapniczek na jutrzejszą imprezę. Taki trochę badziewny, ale zawsze. Jutro się okaże, czy się do czegoś nadaje. Jakby co, można go łatwo zdemontować.
Za to miałem "pod opieką" innego kolegę - "młodego" ze wspominanych już dwukrotnie pruszkowskich znajomych. Nieletni, więc trzeba było zwrócić uwagę, ale radził sobie nieźle. Spodobało mu się nawet bardzo. Więc: do zobaczenia następnym razem!
Kategoria Masa Krytyczna