• Słoń na rowerze

  • Czyli Wielka Pędząca D**A
    ...
    dosłownie.
  • Wpisy archiwalne w kategorii

    Masa Krytyczna

    Dystans całkowity:1071.99 km (w terenie 1.73 km; 0.16%)
    Czas w ruchu:64:58
    Średnia prędkość:16.50 km/h
    Maksymalna prędkość:44.30 km/h
    Maks. tętno maksymalne:174 (90 %)
    Maks. tętno średnie:140 (72 %)
    Suma kalorii:8943 kcal
    Liczba aktywności:19
    Średnio na aktywność:56.42 km i 3h 25m
    Więcej statystyk

    Tym razem pękła... SETKA!!!

      d a n e    w y j a z d u 107.59 km 0.00 km teren 04:50 h Pr.śr.:22.26 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:10.0 HR max:160 ( 83%) HR avg:140 ( 72%) Podjazdy: m Kalorie: 5335 kcal Rower:De Flajt!
    Sobota, 9 maja 2009 | dodano: 10.05.2009

    Naprawdę, słowo... moje :P

    Kto nie wierzy, niech pomierzy; w ramach sukcesywnego uzupełniania wpisu oraz testów nowych funkcji na serwisie OTO MAPKA. Co prawda na Mapce jest tylko 70 km, jednak, jako że jest to mapka kolegi, nie zawiera ona mojego dojazdu z Ursusa (16 km) oraz powrotu przez Ursynów (reszta) :D



    Ale teraz więcej nie napiszę, bo po prostu nie mam siły. Dopiero co wtaszczyłem rower na to piętro trzecie. Na najbliższe kilka godzin mam dość.

    Ale jak tylko się zdrzemnę to się naskrobie to i owo. A jest o czym...

    UPDATE:

    Po kilku miesiącach wreszcie pora na męską decyzję. Dokładniejszego opisu NIE BĘDZIE. Jest już po prostu za późno. Nie będzie więc o tym, jakim wielkim tłumem się jechało; nie będzie o lampce, która rozświetlała wszystko i wszystkich; nie będzie o tym, że akumulatory padły; że prawie sobie zęby wybiłem najechawszy na wysoki krawężnik; że w czasie jazdy zaliczyliśmy parking w "Arkadii", co było przeżyciem niezwykle wyjątkowym; że kilka razy cofałem się spory kawałek, żeby sprawdzić, czy nie zostali jacyś maruderzy, aby pomóc im odnaleźć czoło Masy; czy wreszcie o tym, że po raz kolejny ciuszki udowodniły swoją użyteczność i uniwersalność.

    I nie będzie też o tym, że do domu dojechałem ledwo, dręczony wyczerpaniem, skurczami i odwodnieniem. O tym, że padłem nietomny, już było.

    P.S. Jejku, a magiczny znowu bzdury z tym tętnem maks. Bo widziałem na oczki, że było co najmniej 170, a były momenty, że powinno być nawet wyższe! Chyba się wreszcie doigra...


    Kategoria Masa Krytyczna

    Znów Krytycznie

      d a n e    w y j a z d u 38.73 km 0.00 km teren 02:56 h Pr.śr.:13.20 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:12.0 HR max:168 ( 87%) HR avg:129 ( 67%) Podjazdy: m Kalorie: 2650 kcal Rower:De Flajt!
    Piątek, 24 kwietnia 2009 | dodano: 24.04.2009

    Po naprawdę długiej nieobecności na tej imprezie, znów wybrałem się na Krytyczną. Trochę w pośpiechu, z domu wyszedłem o 18:15, więc nie zdążyłem się nawet porządnie ubrać. Do zachodu słońca było znośnie, ale później... Dobrze, że w przypływie olśnienia zabrałem bluzę do plecaczka. W drodze powrotnej bardzo się przydała :)

    Masa należała do spokojniejszych. Tempo początkowo mizerne, później jednak nabrało wigoru. Były momenty, gdy przez pół minuty trzymało się prędkości powyżej 30 km/h! Udział wzięło niewiele poniżej dwóch tysięcy rowerzystów i rolkersów; w tym również, już po raz drugi, jedenastoletnie dziewczę dziarsko dotrzymujące kroku kolumnie na całej długości przejazdu. Da się? Da!

    Kto żyw na rowery!!

    P.S. I właśnie stuknęło 3,5 kkm i 170h na moim przecudnym turystyczno - wyczynowym rowerku miejsko - górskim :D Okazja niezła. Szkoda, że rano trzeba do pracy :P


    Kategoria Masa Krytyczna

    Pierwsza Krytyczna A.D. '09

      d a n e    w y j a z d u 29.47 km 0.00 km teren 01:51 h Pr.śr.:15.93 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:0.0 HR max:174 ( 90%) HR avg:129 ( 67%) Podjazdy: m Kalorie: 958 kcal Rower:De Flajt!
    Piątek, 30 stycznia 2009 | dodano: 30.01.2009

    Dziś wypadła Krytyczna. Szczęśliwie w moim dniu wolnym od pracy, nie tak jak miesiąc temu. Rowerzystów było mniej więcej tylu, ilu w wakacje stawiało się na Nocnej - dokładnie 153. Deszcz ze śniegiem, temperatury w okolicach zera... to mogło odstraszyć co mniej zapalonych miłośników kółek bez spalin.

    Trasa była dość krótka, niecałe półtorej godziny. Tak małą Masę można było przepchnąć przez co mniejsze uliczki w centrum tej wiochy, co też oczywiście uczyniono. Jazda była płynna i względnie szybka, dyscyplina i kultura na wysokim poziomie. Szczególnie zdziwiony musiał być kierowca wozu straży pożarnej, który dzięki nam pokonał co najmniej trzy skrzyżowania w tempie nadświetlnym; zwolnić musiał dopiero mijając czoło masy, bo akurat dojechaliśmy do ronda...

    Oczywiście dojazd na Masę i powrót wykonałem w tempie "moim własnym", czyli mniej więcej jedną trzecią szybciej, niż autobusy :)

    Jutro praca. A że samochód nadal "szura pupą po ziemi", więc w grę znów wchodzi tylko i wyłącznie rowerek. I dobrze. Mnię to nie przeszkadza.


    Kategoria Masa Krytyczna

    Najpierw obowiązki, potem przyjemności. Jazda próbna 9

      d a n e    w y j a z d u 93.46 km 0.50 km teren 04:54 h Pr.śr.:19.07 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Sobota, 8 listopada 2008 | dodano: 08.11.2008

    Na początku wyjazd do pracy i nazad. Względnie sucho, względnie ciepło, niezbyt mgliście i nie bardzo wietrznie. W głowie kołatała się wizja jazdy w mroku, bo dziś znów Nocna Krytyczna... Dotychczasowy czas jazdy 1h13', kilometrów 27, metrów 280m. Kaloriów też gdzieś tak :-)

    Masa była jakaś dziwna. Część rowerzystów postawiła niestety na prędkość, co doprowadziło do rozerwania grupy. Szczególnie to, że towarzyszył nam jeden rolkers, nie predysponowało tej imprezy do nabierania zbyt dużego tempa. Choć chłopak starał się, jak mógł, chwilami dokręcając do 25 km/h. Tego co się działo, opisać się nie da. Po mniej więcej połowie wycieczki i różnych dziwnych przygodach "puściliśmy" ścigantów przodem, pozostając w małej grupce miłośników jeżdżenia dla przyjemności. I tą małą grupką, później jeszcze nieco okrojoną, dotarliśmy ponownie na Zamkowy. Nawet ostało się z nami jedno dziewczę :-) Było bardzo sympatycznie.

    Na fotce wykonananej przez Giewonta (pierwszy z lewej) ostatnie osiem osób, które dotarły pod Kolumnę (ja też):



    Testowałem nowe rękawiczki, znacznie bardziej zimowe, niż dotychczasowe. I wszystko pięknie, tyle że za dnia były... za ciepłe. W nocy spisały się wspaniale. Na razie będę woził ze sobą obie pary. A może niedługo wreszcie przyjdzie zima?...

    Dzień zamknął się wynikiem 4264 kcal, 60%. I to był naprawdę niezły wynik.


    Kategoria Jazda Próbna, Masa Krytyczna

    Krytyczna setka

      d a n e    w y j a z d u 64.36 km 1.23 km teren 04:24 h Pr.śr.:14.63 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Piątek, 31 października 2008 | dodano: 31.10.2008

    Tak się akurat złożyło. Setna godzina na rowerku minęła pięć minut po rozpoczęciu przejazdu Masy Krytycznej. Ale nie myślcie sobie, że to był początek! Dojechawszy na plac Zamkowy miałem już na liczniczku 35 km!

    Znów wstałem koło południa. Taki już urok mojej pracy. A że pogoda była śliczna, przed piętnastą wybrałem się na rower. Najpierw pojechałem do Leroja - Merlina na Jerozolimskich. Jakiś nieuprzejmy kierowca otrąbił mnie na przejściu dla pieszych. Potem trochę pobłądziłem, i nabiłem kilometra z hakiem "w terenie". Jeszcze później błądziłem po Ursusie, i powolutku dojechałem do Centrum. Krótka przerwa, spotkanie ze znajomym, i zaczęła się Masa.

    Nie było inaczej, niż zawsze, może poza tym, że krótko. No i tempo było w miarę przyzwoite - zatrzymałem się tylko raz. Ogólnie cały przejazd był przyjemny.

    Po masie oczywiście depnięcie w pedałki, i normalnym, przyzwoitym tempem powrót do domu. I choć wycieczka nie była ani najdłuższa, ani najszybsza, na koniec byłem solidnie zmęczony.

    Magiczny wykazał 3500 kcal i 60%.


    Kategoria Masa Krytyczna

    Warszawski Sprint Przełajowy, czyli Masowe błądzenie nocą

      d a n e    w y j a z d u 63.58 km 0.00 km teren 03:16 h Pr.śr.:19.46 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Sobota, 11 października 2008 | dodano: 12.10.2008

    Ludzie, TAKIEGO tempa brakowało dwa tygodnie temu...

    O północy pod Zygmuntem rowerków było sporo. Nic dziwnego - cały dzień pogodny, ciepły, prognozy telewizyjne też nie straszyły za bardzo. Niemal pół godziny później barwny, mrugający bielą i czerwienią tłumek ruszył na kolejną edycję Nocnej Masy Krytycznej.

    Trasa przejazdu początkowo przypominała przedzieranie się przez Labirynt Minosa. Dużo zakrętów, wąskie uliczki, jedna gleba na torach tramwajowych (nie moja), raz nawet przejazd "po trawce", bo się komuś coś pogmerało... Mimo licznych atrakcji peleton Masowy utrzymywał przyzwoite tempo, rzadko schodząc poniżej 15 km/h. Tak mniej więcej wyglądała pierwsza "pętelka".

    Po objechaniu południowo - zachodnich okolic centrum wróciliśmy na stare miasto, by tym razem al. Solidarności i mostem Śląsko - Dąbrowskim przeskoczyć na "ciemną stronę miasta". Muszę przyznać, to był "mocny" moment - cała wesoła kompania rozbujała się do wybitnie nieturystycznych prędkości. Ja przez chwilę zanotowałem ponad 40 km/h, a nawierzchnia przecież nie jest tam zbyt równa :-) Później błądziliśmy trochę po Pradze, przyznam, że przyjemnie. Mimo niezbyt dobrej sławy nie mieliśmy praktycznie żadnych nieprzyjemności. No może poza dwoma lekko wstawionymi jegomościami, chcącymi nam wszystkim zaprezentować swoje palce. Konkretnie środkowe. Powrót do centrum mostem Poniatowskiego (prawie na pewno).

    W tym mniej więcej czasie ekipa dość znacząco się wykruszyła. Po zamknięciu tej drugiej pętelki przejazdem przez rondo DeGaulle'a doliczyłem się 35 rowerów - tak na oko mniej więcej połowa początkowej ekipy. Miało to również dobre strony - raczej nie było szans, by w tak małym gronie ktoś "został na światłach". A tempo ogólne nadal wzrastało...

    Trzecia pętla. Nieco na południe od centrum, i znów przez Wisłę, tym razem (ale tego już nie jestem pewien) mostem Łazienkowskim. Tu już przejazd nabrał charakter "luzackiego nabijania kilometrów" - mało zakrętów, przeważnie główne drogi, wielopasmowe, prędkości stale powyżej 20 km/h. Żadnego podziwiania widoków, czysta przyjemność jazdy po równych i pustych drogach. I to też ma swój urok.

    Ponowny skok przez rzekę Trasą Siekierkowską. Tutaj przenieśliśmy się na ścieżkę rowerową. W sumie słusznie, ludzików było już tylko dwudziestu, a i sama ścieżka jest szeroka i w miarę równa (jak na drogę z kostki). Na most Siekierkowski wjeżdżaliśmy fajną serpentynką - wyglądała jak miniatura dróg w alpach, czy cuś... Piękny to był widoczek, gdy całą jej długość zajęły rozświetlone rowerki. I nikt nie narzekał, że pod górę! Co ważne też - nikt nie "wymiękł", choć można było się spodziewać. O tej porze i po tylu kilometrach, zostali już prawie wyłącznie najbardziej pomyleni :-) Pewien jednak jestem, że co najmniej dwóch młodzieńców pierwszy raz było na takiej imprezie, i wykazywali się szczerą chęcią dotrwania do końca. Fajnie, szeregi rowerowych wariatów nadal rosną :-D

    Nie "zamknąłem" tej pętli. Trasa przejazdu wypadła praktycznie pod moim domkiem. Pora była późna, ja zmęczony (poprzednią nocą w pracy, nie jazdą), w planie niedzielne zajęcia. Nie wiem, co było dalej.

    Do domku wczołgałem się już po godzinie czwartej rano. I pomyślałem sobie, że w czerwcu byłoby już jasno...

    Magiczny trochę się napracował. Efektem tego 2761 kcal i 50%. Kalorii coś mało, prawda? Ale przyznam, że mimo iż jeździliśmy dość szybko, to również bardzo równo; do tego mój rowerek znów zaskoczył mnie praktycznym brakiem oporów toczenia, więc tętno niemal cały czas oscylowało w granicach 100 - 110 bpm. Przy takich wartościach podana wyżej ilość kalorii już chyba nie dziwi.

    P.S. Zapomniałem dodać, że super wypaśne ciuszki znów spisały się znakomicie :-)


    Kategoria Masa Krytyczna

    Climate Action na Masie Krytycznej

      d a n e    w y j a z d u 40.43 km 0.00 km teren 03:09 h Pr.śr.:12.83 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Piątek, 26 września 2008 | dodano: 27.09.2008

    Wrześniowa Masa Krytyczna, w której miałem przyjemność uczestniczyć, włączyła się do promowania akcji Komisji Europejskiej "Climate Action - energia dla świata w dobie zmian". Przy tej okazji wszyscy chętni (czyli wszyscy, którzy dotarli na czas) otrzymali darmowe koszulki Masowo - Klimatyczne. Fajnie wyglądało półtora tysiąca ludzików w białych koszulkach :-)



    Był tylko jeden mały problemik. Można było bardzo łatwo zgubić kolegów...

    O samym przejeździe wiele napisać się nie da; może poza tym, że coś wyjątkowo często cała masa była zatrzymywana przez eskortujących ją Panów Policjantów z nie wyjaśnionych szerszemu gronu przyczyn. W połączeniu z i tak niewielkim tempem przejazdu było to dość kłopotliwe.

    Poza tym zauważyłem jeden średnio przyjemny incydent, kiedy to motorniczy tramwaju nakrzyczał na rowerzystów - organizatorów imprezy za to, że uniemożliwili autobusowi turystycznemu wjechanie w sam środek kolumny Masowej; przez co ów autobus zatrzymał się dokładnie na torowisku idącym wzdłuż trasy naszego przejazdu, a więc teoretycznie przez nas nie blokowanym. Uff, udało się jednym zdaniem :-) No cóż czasem się tak zdarza, że ktoś oberwie po uszach za nie swoje grzechy.

    A tak ogólnie to przyjemnie było. Ciepło (jak na tę porę roku), sucho (co ostatnio nie zdarzało się zbyt często), no i jak zwykle bardzo tłumnie. Sama radość. Oby tak dalej!

    Magiczny naliczył co następuje: 2726 kcal i 55%.


    Kategoria Masa Krytyczna

    Nocnej Masy porażka klimatyczna, czyli Jazda próbna 6

      d a n e    w y j a z d u 60.77 km 0.00 km teren 03:17 h Pr.śr.:18.51 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Sobota, 13 września 2008 | dodano: 14.09.2008

    Byłem na Masie. Nocnej. I w zasadzie tu by można skończyć, gdyż absolutnie niczym szczególnym to wydarzenie się nie zaznaczyło. Wiem, nie robi się tego dla jakichś tam "fajerwerków", ale... było jak w tym dowcipie o knajpie na Księżycu. Wogóle nie ma atmosfery... Ja wiem, nikt nie zmusza do udziału, ale skoro już się coś takiego organizuje, w dodatku w dość kameralnym gronie (początkowo nie więcej jak 50 rowerów, na końcu może 20), miło by było zadbać o jakiś klimacik, czy cuś...

    Mimo wszystko jednak mam zamiar nadal, w miarę możliwości, uczestniczyć w tej "imprezie". Z dwóch powodów: po pierwsze jest to kolejny powód aby ruszyć leniwą pupcię i posadzić na dłuższą chwilę na siodełko, a po drugie dobra to okazja do różnej maści testów przygotowania do jazdy w nocy, chłodzie i przeciętnych warunkach atmosferycznych.

    Tak też było i teraz. Podstawowym celem testów był zestaw ciuszków długich, do jazdy w takie właśnie chłodne, jesienne (a w przyszłości także wiosenne) noce. Przyznam szczerze, miałem trochę obaw. Ciuszki nie są jakoś szczególnie przystosowane do eksploatacji rowerowej. Jest to po prostu komplet bluzy i spodni, przeznaczony do "lekkich ćwiczeń fitness" (tak przynajmniej głosi metka). Ciekawostką owych ciuszków jest wykonanie w jakiejś "kosmicznej" technologii, która ma natychmiast wchłaniać wilgoć z powierzchni ciała, odprowadzać na powierzchnię ubrania i ułatwiać odparowanie.

    Warunki testu były dość trudne - chłód, momentami mżawka, mokre drogi i brak błotników. Przyznać muszę, że technologia odprowadzania i odparowywania wody (szczególnie opadowej) zdaje się zdawać egzamin. Do tego ubranko spełniło drugą swoją funkcję - zapewniło wystarczające ciepełko do komfortowego podróżowania nawet w takich warunkach. Jedyną chyba jego wadą jest to, że jest całe czarne... No dobra, nie całe, zarówno spodnie, jak i bluza posiadają po bokach białe wstawki. To jednak, jak na nocne wyjazdy, trochę mało. Cóż, nie miałem wyboru. Przy moich gabarytach bierze się to, co jest... Na szczęście mam odblaskowe opaski i światełka na rowerze, więc tragedii nie było. Test zaliczony pozytywnie.

    Drugim testowanym elementem było nowe światełko. Znacznie mocniejsze od poprzedniego, zakupione właśnie do jazdy po drogach nieoświetlonych. Nie był to co prawda pierwszy wyjazd z tym światełkiem, ale dopiero dziś naprawdę się przydało. No i mogłem porównać jego "jakość" z innymi, używanymi przez ludzików dłużej i poważniej zajmujących się jeżdżeniem w nocy. I wiecie co? Wypadło całkiem nieźle :-) Oczywiście nadal wożę stare światełko, gdyż uważam, że to nowe świeci trochę za mocno po oczkach kierowcom jadącym z przeciwnego kierunku. Używam go tylko wtedy, gdy jest naprawdę ciemno.

    Niestety, wychodzi jednak na to, że część wyposażenia, które posiadam, a konkretnie buciki i rękawiczki, nie do końca nadają się na takie chłody. Trzeba będzie o tym pomyśleć w najbliższej przyszłości.

    ML: 2740 kcal, 55%. Tętna nie wpisuję, gdyż, podobnie jak średnia prędkość, wyszło żenująco niskie. Ale cóż, taki urok imprez "masowych".

    P.S. Wiem, obiecywałem na dzisiaj (a w zasadzie wczoraj) poprawkę bicia rekordów, ale obiecując to zapomniałem o Masie... Może jutro. A jak nie jutro to... nie wiem kiedy. Ale na pewno spróbuję :-)


    Kategoria Jazda Próbna, Masa Krytyczna

    Pierwsza Krytyczna

      d a n e    w y j a z d u 54.57 km 0.00 km teren 03:37 h Pr.śr.:15.09 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Piątek, 29 sierpnia 2008 | dodano: 29.08.2008

    Pierwsza Krytyczna

    Właśnie wróciłem z Masy Krytycznej. Jejku, jak fajnie było :-) Na początku trochę mokro, pod koniec trochę zimno, cały czas trochę tłoczno, ale generalnie świetnie! Jeszcze nie wiem, ile było rowerków, ale tak "na oko" spokojnie ponad tysiąc. Zresztą niedługo się dowiem...

    Oficjalna strona tej imprezy jest tu: http://www.masa.waw.pl/

    Ponieważ jest już dość późno, więcej być może napiszę innym razem. Zdjęć też nie będzie, bo z wrażenia ich nie zrobiłem :-) Na razie szałer i spać. Jutro na szóstą do pracy...

    ML: 3518 kcal, 60% na dojeździe (powoli, bo deszcz), 55% na Masie (w zasadzie bardzo powoli, ale "ze zrywami") i 40% powrót (szybko, bo zimno i ciemno).

    P.S. Przekroczyłem 1200km, czyli średnio 400km miesięcznie. Dużo? Mało raczej nie, ale chyba stać mnie na więcej...

    P.P.S. Oficjalnie na masie naliczono 506 rowerów. Trochę przesadziłem z tym tysiącem :-) Ale skoro tak, to jak wielka musiała być Masa w miesiącach letnich, kiedy ilość uczestników przekraczała dwa tysiące?...


    Kategoria Masa Krytyczna