• Słoń na rowerze

  • Czyli Wielka Pędząca D**A
    ...
    dosłownie.
  • Wpisy archiwalne w kategorii

    Jazda Próbna

    Dystans całkowity:841.47 km (w terenie 23.60 km; 2.80%)
    Czas w ruchu:42:58
    Średnia prędkość:19.58 km/h
    Maksymalna prędkość:57.10 km/h
    Maks. tętno maksymalne:175 (91 %)
    Maks. tętno średnie:144 (75 %)
    Suma kalorii:3037 kcal
    Liczba aktywności:31
    Średnio na aktywność:27.14 km i 1h 23m
    Więcej statystyk

    Pożegnanie z... Ameryką

      d a n e    w y j a z d u 10.60 km 0.00 km teren 00:32 h Pr.śr.:19.88 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Da Bull!
    Sobota, 15 sierpnia 2009 | dodano: 15.08.2009

    I znów ostatni. Tym razem wogóle w tym kraju.

    Po ostatnim już locie wracałem ostatni raz na rowerze do domu. Dziesięć kilometrów asfaltem to nie do końca żywioł tego akurat rowerka, ale innego tutaj nie mam. Zresztą spisał się świetnie. Jak zawsze.

    Podobnie też sprawował się mój nowy, na fali uzupełniania "osprzętu rowerowego" nabyty gadżet: GPS Logger "sportowy". Ładny taki, mały, lekki, z wyświetlaczem itd. Ponieważ posiada funkcje mierzenia prędkości chwilowej i średniej, dystansu, czasów, a nawet spalonych kalorii, najpewniej zastąpi mój poprzedni liczniczek, będąc wspólnym i uniwersalnym dla obu rowerków.

    Liczniczek mierzy prędkość bardzo szybko i dokladnie. I nie ma takiej "bezwładności", jak "klasyczny" na moim pierwszym rowerku. Na razie jednak więcej się napisać nie da, bo było za krótko i zbyt prosto. W drodze z lotniska do domu mój brat ma tutaj do zrobienia tylko dwa zakręty - wyjeżdżając na drogę z parkingu i zjeżdżając z niej pod dom :)

    Więcej będzie, jak się coś jeszcze nakręci. Na razie tyle.

    Do zobaczenia, Ameryko. Mam nadzieję, że niekoniecznie za następne dwadzieścia... ileś lat.


    Kategoria Jazda Próbna

    Introducing: Da Bull!

      d a n e    w y j a z d u 22.50 km 0.00 km teren 02:00 h Pr.śr.:11.25 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:28.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Da Bull!
    Poniedziałek, 27 lipca 2009 | dodano: 27.07.2009

    Z angielska nie przypadkiem.

    Odwiedzam Brata, tego co sie czasem tu udziela w komentarzach. Ostatnio rzadko. Nic to. Wsiadlem wiec wreszcie, po raz pierwszy, na "Byka". Nowy rower znaczy sie. Bardziej gorski. Bardziej twardy. Bardziej meski, podobno. I w ogole bardziej.

    Pierwszy wyjazd spokojny. Podregulowac trzeba to i owo, wiec i przejechac sie rowniez. Z domku w North Liberty na poludnie, do centrum handlowego w Coralville. I jeszcze kawalek dalej, do lasku, prawie do Iowa City. Caly czas po trasie rowerowej, wytyczonej przez kluby rowerzystow z tych wlasnie miasteczek. Trasa dluga, w zasadzie prosta, ale przez rozniste okolice wiodaca. Co ciekawe, zrobiona z tego zamego materialu, co drogi dla samochodow - z betonu! I to nie malowanego na czerwono! Dopiero w lasku nad rzeczka stala sie bardziej zakrecona i pagorkowata, ale tym przyjemniej sie jechalo :)

    W drodze powrotnej robilem fotki.

    Zawrocilem po dojechaniu do terenow sportowo - rekreacyjnych Uniwersytetu. Fajnie wygladalo szczere pole z wykoszonym pasem do biegania :)



    W drodze powrotnej przejezdzalem przez tunelik pod autostrada, ktory czasem jest zalany. I nawet na te okolicznosc zainstalowano znaki informacyjne i urzadzenia do wzywania pomocy:



    Dalej byl ekologiczny park z zielonym pawilonem, ktory... nikogo nie dziwil:



    ... a pozniej sciezka rowerowa ginela gdzies pod ziemia. O czym, oczywiscie, nie zapomniano tutaj przypomniec, oraz, dla szeroko pojetego bezpieczenstwa, predkosc dozwolona ograniczyc.



    Slowem jednem - dlugo bede dochodzil do siebie po powrocie..

    Rowerek spisal sie swietnie. Nie dane mu bylo wykazac wszelkich zalet pelnego zawieszenia, ale tez nie po to jechalem. Zawieszenie bede sprawdzac pozniej. Gdy juz wreszcie udam sie do...


    Kategoria Jazda Próbna

    Przygotowanie. Rozgrzewka. Jazda próbna ileś.

      d a n e    w y j a z d u 7.51 km 0.00 km teren 00:19 h Pr.śr.:23.72 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:De Flajt!
    Sobota, 30 maja 2009 | dodano: 02.06.2009

    Dziś jest TEN Dzień. Ale zanim o Dniu, najpierw trzeba się przygotować. Najlepiej, jak się da. W końcu to TEN Dzień :)

    Najpierw rowerek. Zdjęta została super-lampka, wraz z okablowaniem i akumulatorami. Zamiast niej, ze względu na wymóg organizacyjny, założyłem mniejszą z wcześniejszych lampek. Torebka pod siodełkiem pozostała, uzupełniona o zestaw kluczy, scyzoryk i śrubokręt. Tak na wszelki wypadek. Prognoza pogody skłoniła mnie też do założenia błotniczków, a przewidywana trasa do zmiany oponek na "zimówki". I to była decyzja iście genialna. Do tego doszedł też mapniczek. Trochę było z tym kombinowania, bo nijak pasować nie chciał, ale po przesunięciu zwykłego liczniczka trochę w dół a Magicznego na rękę udało się - przy wykorzystaniu mocowania od super-lampki - wypracować sensowny kompromis:



    Następnie ekwipunek. Do plecaczka tylko niezbędne minimum: dokumenty, komórki, trochę papu i piciu (o czym później), opaski ściągające, długopis. Mapa turystyczna, na wypadek zgubienia się w dzikich okolicach Pruszkowa. Do tego doszła bluza, która w późniejszym okresie dnia nie była już potrzebna. I to był minus, bo po nasiąknięciu wodą ważyła chyba tonę...

    Wreszcie ja. Ubranko: odkurzone po zimie ciuszki termoaktywne, bo chłodno miało być i mokro, poza tym znów minimum: spodenki - pedałki i koszulka. I wszystko czarne :P Bluza zresztą też. Do tego dodatki, takie jak rękawiczki czy kask, wszystko poukładane i gotowe do zabrania. Teraz jedzonko. Śniadanko lekkie, ale pożywne, na drogę batony, dwa litry mikstury wodno - energetycznej i zagrycha "na Małysza". Powinno wystarczyć.

    A więc wyjeżdżamy. Pobudka wczesna, szybkie pakowanie. Telefon od kolegi sygnałem do wyjścia. Pora dobrana tak, żebyśmy nie musieli stać w kolejce do rejestracji zawodników :D Jechaliśmy rześko, ale spokojnie. W końcu to tylko rozgrzewka. W czasie jazdy sprawdzałem, czy mapnik nadaje się do eksploatacji. Trochę się bujał, ale poza tym wyglądał nieźle. Pozostał więc na czas wyścigu i przydał się bardzo.

    Po dojechaniu zastaliśmy taki widoczek:



    Szybciorem więc do rejestracji :) Teraz "czas wolny". Można porozmawiać, popodglądać, sprawdzić to i owo, dopakować się porządnie, fotki porobić...



    :P

    ... i przygotować się na start. Najwyższy wszak to już czas.

    P.S. Niedawno całkiem, i zupełnie przypadkiem zresztą, odkryłem, że wreszcie da się zamieścić więcej niż jeden wpis o tej samej dacie. I zamierzam z tego skorzystać :D Reszta w następnej odsłonie serialu :)


    Kategoria Jazda Próbna

    Żeby takie zimno w maju?

      d a n e    w y j a z d u 22.37 km 0.00 km teren 00:52 h Pr.śr.:25.81 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:6.0 HR max:175 ( 91%) HR avg:144 ( 75%) Podjazdy: m Kalorie: 1147 kcal Rower:De Flajt!
    Wtorek, 12 maja 2009 | dodano: 13.05.2009

    No to mnie "ogrodnicy" zrobili w jajo...

    Wyjechałem do pracy jeszcze przed froncikiem (chłodnym, żeby nie było). Wracałem po. W nocy. I nie wziąłem dresika...

    Ale źle nie było, bo, jak praktyka pokazuje, od tej strony (przeciwnej, niż z poprzedniego mieszkanka) daje się do pracy dojeżdżać asfaltem. Raz, że bardziej według litery prawa, a dwa, że szybciej :)

    A przy okazji: Pomny doświadczeń z ostatniej Nocnej, a nadal niechętny do wożenia dużych, ledwo świecących kloców w charakterze zabezpieczenia, zrobiłem sobie nowe "zapasowo - pozycyjne oświetlenie przednie". Założenie - osiągnąć zamierzony efekt, czyli znaczące zwiększenie widzialności w przedniej półsferze w warunkach nie wymagających oświetlania drogi (dzień, oraz noc na drogach oświetlonych), a także zapewnienie zapasowego oświetlenia w przypadku awarii (głównie zdechnięcia akumulatorów) głównego, przy zachowaniu absolutnego (wręcz radykalnego) minimum kosztów.

    Oto rezultat:



    Prawda, że ładne? Dla ciekawskich: dwa "świecące" breloczki do kluczy (nabyte w hipermarkecie) przyklejone malutkimi kawałkami taśmy dwustronnie klejącej (z tego samego źródła). Warunek taki, że breloczki muszą mieć możliwość trwałego włączenia, a nie tylko chwilowego (przez ciągłe ściskanie). Koszt całości - 15 zł :D A jaki efekt!

    Przepraszam za marną jakość zdjęć. Aparat chwilowo zachorzał, a telefon lepiej nie umie.

    A no, i Magiczny coś zaczyna świrować. Pewnie znów trzeba będzie bateryjkę...

    P.S. Tylko w tym roku nakręciło się już 1100 km...


    Kategoria Jazda Próbna

    Do pracy tylko...

      d a n e    w y j a z d u 15.14 km 0.00 km teren 00:49 h Pr.śr.:18.54 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:0.0 HR max:157 ( 81%) HR avg:141 ( 73%) Podjazdy: m Kalorie: 980 kcal Rower:De Flajt!
    Środa, 25 lutego 2009 | dodano: 26.02.2009

    Na drogach tylko woda. W powietrzu tylko chmury i deszcz. Wiatr tylko w mordę. Ciepełka tylko zero. Kilometrów tylko piętnaście, bo nie miałem zdrowia na wydłużanie trasy w taką pogodę. Zabawy tylko tyle, że samochody jechały wolniej...

    W zasadzie mógłbym dopisać, że "jazda próbna", bo mam nowego gadżeta - rurkę zwaną sztycą. Bajerancka, lekka, matowa, w środku jajowata, na zewnątrz długa... Słowem fajna. Tylko co tu próbować? Ot, rurka. Jest, działa, i tyle. Ale za to jaki spokój...

    Dzięki, Bracie, raz jeszcze.


    Kategoria Jazda Próbna

    Kolejny "pierwszy raz". Jazda próbna 12

      d a n e    w y j a z d u 22.81 km 0.00 km teren 01:21 h Pr.śr.:16.90 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Poniedziałek, 5 stycznia 2009 | dodano: 06.01.2009

    Kolejny "pierwszy raz". Jazda próbna 12

    Pierwszy raz w tym roku. Pierwszy raz na lodzie, śniegu i lodzie. Pierwszy raz na nowych oponkach. Pierwszy raz coś się zepsuło.

    Nie chcąc iść w ślady drogowców, których opieszałość jest mi bardzo na rękę, zmieniłem w rowerku oponki. Nie do końca nowe, były na nim, gdy go kupowałem, jednak nie przejechały do tej pory ani metra - jeszcze w sklepie poprosiłem o wymianę na coś bardziej "szosowego". A oryginalne wylądowały na szafie. Ale nie zostały zapomniane. Czekały na taki właśnie dzień. Na Zimę.

    Oto one:



    Samej jazdy nie opiszę, nie potrafię znaleźć żadnych słów na to, co te demony uczyniły z jazdy po śniegu. Przyczepność, pewność, amortyzacja, i cała masa innych dziwnych pojęć to tylko niewielka namiastka. Emocji, jakie odczuwałem pokonując kolejne zwały zbrylonego i zmrożonego śniegu oddać nie jest w stanie nic. Tego trzeba spróbować. Ale też trzeba to lubić.

    A może być trochę nienormalnym? Temperatury dochodziły do -20 stopni. Woda w rurce od "wielbłorka" zamarzła po chyba dwóch minutach. Nie dał rady Magiczny Liczniczek. Dał się reanimować, ale dochodził do siebie całą następną dobę. Dziwnie też działo się z amorkiem. Blokadka zaczęła "popuszczać", a odblokowany nie "odbijał" tak jak powinien, tylko bardzo wolno...

    A to przecież był zwykły wyjazd do pracy :)

    Kaloriów, ze względu na wspomnianą awarię liczniczka, nie będzie. Kilometrów "w terenie" też nie ma, bo teoretycznie pod tym, po czym jechałem, był asfalt lub kostka brukowa. Ja ich tam nie widziałem. I nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że niektóre ścieżki rowerowe brałem "po trawce". W tym dziwnym mieście nie odśnieża się alejek rowerowych, nawet jeśli biegną razem z chodnikiem. Ot, "przykrość".


    Kategoria Jazda Próbna

    Spalanie

      d a n e    w y j a z d u 39.66 km 0.20 km teren 01:43 h Pr.śr.:23.10 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Niedziela, 28 grudnia 2008 | dodano: 30.12.2008

    Wyjechałem ja ci na Święta z tej zapadłej dziury "w świat". Wiedziałem, że znów nasłucham się "wariatów" i innych takich, ale wziąłem rower.

    Mimo wielu podejść i solennych postanowień, nie udało się pojeździć po górach. Po śniegu też nie bardzo. Nadal mam założone oponki szosowe, choć miałem ze sobą "zimówki" na podmianę. Dopiero po świętach wyjechaliśmy w dzicz, i tam udało się zrobić jedną, cudną przejażdżkę.

    Noc. Żadnych latarni, jedynie w oddali delikatne światełka małych wielkopolskich wiosek. Samochodów jak na lekarstwo. Mimo "pipidówkowa" asfalty w stanie bardzo dobrym. Super lampka nadal w trybie awaryjnym, ale światła dawała akurat tyle, ile potrzeba. Cisza, delikatny tylko szum wiatru. Tego mi brakowało... Szczególnie po obżarstwie świątecznym, z którego leczyć się będę chyba przez następne pół roku.

    Dla ciekawskich trasa: Jeziorna - Sława - Konotop - Lubięcin - Jeziorna.

    Dostałem kolejny prezent od brata - czapkę pancerną. Przyznać muszę, że po odpowiednim dopasowaniu leży fantastycznie, nie gniecie, nie ciąży... W żaden sposób nie przeszkadza. A za to jak chłodno w "dyńkę"! Zdecydowanie więcej plusów dodatnich niż ujemnych. Wzrostu poczucia bezpieczeństwa nie zauważono, choć bezpieczeństwo jako takie na pewno jest większe. Pod tym względem dużo więcej dało mi moje światełko :D

    Kaloriów nie liczyłem. Trochę było, kawałek drogi w końcu strzeliłem. Choć to i tak nic w porównaniu z tym, ile ich przybyło przez te kilka dni. A najlepsza była mina Taty, jak mnie zobaczył "w pełnym rynsztunku". I chyba trochę się przekonał, że w tym moim "zimowym szaleństwie" jest jakaś metoda.

    Tylko jaka?...


    Kategoria Jazda Próbna

    Prowizorka. Jazda próbna 10.3

      d a n e    w y j a z d u 30.06 km 3.00 km teren 01:21 h Pr.śr.:22.27 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Niedziela, 14 grudnia 2008 | dodano: 14.12.2008

    Na skutek perturbacji ze sterowniczkiem do lampki, a także dzięki pewnej szczęśliwej decyzji, którą podjąłem w początkowej fazie projektu dość niefrasobliwie, udało mi się wypracować tymczasowe rozwiązanie zasilania diodek. Jest nim "direct drive", czyli zasilanie bezpośrednio z akumulatora. Nie jest to rozwiązanie ani bezpieczne, ani eleganckie, ani funkcjonalne, ani wydajne, ale działa!

    A działa w miarę przyzwoicie. Lampka, pozbawiona jakiegokolwiek sterowania, świeci ciągle wszystkimi diodami, za to nieco słabiej niż poprzednio nawet w najsłabszym trybie. Wybrałem się więc ja dzisiaj, w drodze do pracy, na przejażdżkę przez park osiedlowy, aby sprawdzić jej działanie w sytuacji "realnej": gdy jest naprawdę ciemno, a teren jest na tyle trudny i zróżnicowany, że dobre oświetlenie jest silnie potrzebne. I egzamin ten lampka zdała wyśmienicie, nawet w obecnym, zubożonym wydaniu. Wydanie to okazało się też mieć plusa, gdyż lampka świeci na tyle słabo, że ryzyko oślepienia innych użytkowników drogi jest wyraźnie zmniejszone nawet przy wszystkich diodach świecących.

    Przez chwilę nawet zastanawiałem się, czy nie zostawić tego tak, jak jest...

    Nie, nie będę jeździł z taką prowizorką! Stać mnie przecież na więcej!

    Drogę powrotną z pracy rozciągnąłem nieco o wizytę u koleżanki, u której pewną dość dziwną informację przehandlowałem za kubek ciepłej herbaty :) I od razu świat stał się lepszy.

    Jak to niewiele potrzeba mężczyźnie do szczęścia...

    ML: 1671 kcal, 50%. Co godne zauważenia, max tętna osiągnął 184 bpm. No i dokichałem sobie trochę zimowego powietrza w oponki, bo pora już najwyższa...


    Kategoria Jazda Próbna

    Pierwsza klęska. Jazda próbna 10.2

      d a n e    w y j a z d u 27.15 km 0.00 km teren 01:11 h Pr.śr.:22.94 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Wtorek, 9 grudnia 2008 | dodano: 10.12.2008

    No i stało się. Wszystko było pięknie, jechałem ja sobie do pracy, tu i tam raźno przyświecając moim uber-światełkiem, aż tu nagle, tuż przed celem podróży... Przełączam ja ci światełko z "długich" na "krótkie", a ono "pyk!" i już nie świeci :(

    Dalsze testy wykazały, że zarówno akumulatory, jak i moduł światłotwórczy są w porządku. Zdechł więc sterowniczek. Nie mam pojęcia, dlaczego. Wszystkie parametry pracy były w przewidzianych przez wytwórcę zakresach. Zbyt długo się starałem je uzyskać, żeby z tej strony coś było nie tak. Trzeba będzie odezwać się do producenta, i dowiedzieć się nieco więcej. To na szczęście jeden z tych, co to bardziej człowiek niż instytucja. Kłopot w tym, że również specjalista i fachowiec, więc dość trudno się rozmawia.

    A na razie znów ciemność, ciemność widzę...

    ML: 1616 kcal, 55%

    W ramach bonusa: jak to fajnie było, gdy działało:



    P.S. Stuknęło 2,5 kkm.


    Kategoria Jazda Próbna

    Jazda próbna 10.1

      d a n e    w y j a z d u 36.91 km 0.00 km teren 01:34 h Pr.śr.:23.56 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Poniedziałek, 8 grudnia 2008 | dodano: 09.12.2008

    Tak długiej przerwy nie miałem już dawno...

    Nareszcie dobiega końca budowa mojej lampki. Obecnie osiągnęła ona stan umożliwiający założenie na rowerek. Doskonały to moment do pierwszych prób.

    Sama lampka wygląda mniej więcej tak:



    zaś świecąc w ciemnościach, we współpracy z jedną ze starych lampek, widoczny jestem w taki sposób:



    Zdjęcia te w żaden sposób nie oddają "efektu oświetleniowego" lampki. A jest on taki, jakbym zamontował sobie reflektor od motocykla, i to całkiem spory i mocny :)

    Dalsze zdjęcia pojawią się po następnych testach, bo jeszcze kilka rzeczy trzeba dokończyć, kilka już poprawić... Ale miło się jeździ, widząc, dokąd prowadzi droga i w jakim jest stanie. A to czasem bardzo ważne.

    ML: 2086 kcal, 45%. Kaloriów powinno być ciut więcej, bo było kilka króciutkich momentów, kiedy liczniczek przestawał liczyć. Ale niedużo, więc nie ma co się przejmować.


    Kategoria Jazda Próbna