Wrzesień, 2011
Dystans całkowity: | 241.87 km (w terenie 12.00 km; 4.96%) |
Czas w ruchu: | 38:55 |
Średnia prędkość: | 6.22 km/h |
Suma podjazdów: | 288 m |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 26.87 km i 4h 19m |
Więcej statystyk |
Masa
d a n e w y j a z d u
34.94 km
0.00 km teren
02:51 h
Pr.śr.:12.26 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Der Gustav
Dawno nie byłem, więc pojechałem. Gdzieś po drodze liczniczek mi zdechł, więc dystans i czasy troszeczku na oko.
Kategoria Masa Krytyczna
Jak wcześniej
d a n e w y j a z d u
27.20 km
0.00 km teren
01:12 h
Pr.śr.:22.67 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Der Gustav
Tylko trzy dni później.
Znów...
d a n e w y j a z d u
27.81 km
0.00 km teren
01:22 h
Pr.śr.:20.35 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Der Gustav
... w Warszawie. Klasycznie. Nic do dodania.
Pętli kawałek
d a n e w y j a z d u
21.31 km
0.00 km teren
00:53 h
Pr.śr.:24.12 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Der Gustav
Próba powtórki poprzedniej pętli tego samego dnia. Dotarłem tylko do Sławy, i wróciłem. Wystarczy.
Pętla "jeziorna"
d a n e w y j a z d u
38.81 km
0.00 km teren
01:38 h
Pr.śr.:23.76 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Der Gustav
Wyjazd "urlopowy" do małej wioski pośrodku niczego, gdzie jedyną atrakcją są jeziora i kilometry mało uczęszczanych dróg - zarówno twardych, jak i po lasach. Bez roweru? To możliwe? Zdecydowanie nie!
Poranna pętla na trasie trójkąta Sława - Konotop - Lubięcin. Była już kiedyś opisywana. Teraz mogło być tylko... goręcej.
Pętelka nowicjusza
d a n e w y j a z d u
9.80 km
0.00 km teren
00:28 h
Pr.śr.:21.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:288 m
Kalorie: kcal
Rower:Der Gustav
Tak się nazywa kawałek trasy bardzo daleko stąd. I w terenie. Tym razem, po "spacerku", dokręciłem ja taką "luzacką pętelkę" dla rozruszania mięśni.
Powrót do korzeni
d a n e w y j a z d u
19.40 km
12.00 km teren
27:32 h
Pr.śr.:0.70 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Der Gustav
Bo tak naprawdę bakcyl rowerowy zaczął się ćwierć wieku temu od wyjazdów z rodzicami. Na szosówkach, ciężkich jak wór cementu, za wielkich jeszcze wtedy dla nas (mnie i braci) - ale innych nie było. Za to utrzymanych tak, że niejedna ówczesna ekipa sportowa nie miała lepiej.
Tym razem znów - po raz pierwszy od nie wiem kiedy - pojechałem z rodzicami na "spacer". Inaczej się nazwać nie da, ale nie o tempo przecież chodziło. No i wreszcie znów mogłem pojeździć w rodzinnej okolicy.
Pięknie...
Wyższa konieczność
d a n e w y j a z d u
31.73 km
0.00 km teren
01:27 h
Pr.śr.:21.88 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Der Gustav
Konkretnie wyższa o jakieś 5cm, a dokładniej o długośc biletu autobusowego. Bo właśnie on był dzisiaj pretekstem (jakbym w ogóle jakiegoś potrzebował) do wyjazdu. Bo się Kasi zapomniało...
Pogoda była niepewna, trochę popadało, chwilami mocno wiało, ale znów rowerzystów było sporo. Najciekawszym jednak był pewien motocyklista, który okazał się... motocyklistką. Dziewczę to drobnej budowy, na motorze widocznie nienajmłodszym, ale jednak "ściganckim", jechało... zgodnie z przepisami. Prawie w studzienkę wjechałem z wrażenia.
Nuda w pracy
d a n e w y j a z d u
30.87 km
0.00 km teren
01:32 h
Pr.śr.:20.13 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Der Gustav
Czasem tak jest, że się człowiek w pracy nudzi, bo całą robotę zrobił tydzień wcześniej. Nie ma wtedy nic lepszego jak "samozatrudnienie" - bierze się rower i zwalcza nudę fizycznie.
Kierunek jak zwykle ten sam, nie ma o czym pisać.
Ale za to ciekawa rzecz mnie spotkała: po raz pierwszy w historii mojego rozbijania się rowerem po "Stolycy" musiałem w czasie przejazdu przez skrzyżowanie uważać na... innych rowerzystów. Normalnie poczułem się normalnie!
A samochody dalej stały w korku... który zresztą wygenerowały sobie same, bo znów banda "cfaniaków" o umysłach ograniczonych jak przestrzeń w stalowej puszcze między przednim zderzakiem a tylnym zablokowała skrzyżowanie. No co za palantem (bo inaczej się tego nazwać nie da) trzeba być żeby wjeżdżać na skrzyżowanie na którym stoi już co najmniej kilka innych samochodów i nie mogą z niego zjechać?
Mnie to nawet odpowiadało. Razem z kilkoma innymi rowerzystami mieliśmy dzięki temu ze trzy kilometry fajnego slalomu - to naprawdę dzika przyjemność przejeżdżać obok stojących samochodów - a potem cały następny kilometr całkowicie pustej drogi.
Kto co lubi - ja od suchego, śmierdzącego spalinami powietrza z klimatyzacji i marnowania połowy dnia w "podróży" zdecydowanie wolę rower.