• Słoń na rowerze

  • Czyli Wielka Pędząca D**A
    ...
    dosłownie.
  • Wpisy archiwalne w miesiącu

    Luty, 2010

    Dystans całkowity:124.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
    Czas w ruchu:07:40
    Średnia prędkość:16.29 km/h
    Maksymalna prędkość:32.00 km/h
    Liczba aktywności:3
    Średnio na aktywność:41.63 km i 2h 33m
    Więcej statystyk

    Kupą, mości... znaczy, Masą!

      d a n e    w y j a z d u 46.50 km 0.00 km teren 03:08 h Pr.śr.:14.84 km/h Pr.max:32.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Da Bull!
    Piątek, 26 lutego 2010 | dodano: 01.03.2010

    No i wreszcie udało się dotrzeć na WMK.

    I tyle w zasadzie daje się o tym napisać. Może odnotować warto by fakt, że z domku na Zamkowy dotarłem w 45 minut. Jak na Byczka osiągnięcie niemałe.

    Brakowało tym razem podobno niesprawnej rikszy z muzyką. Jednak brak ten z nadmiarem rekompensował jeden nadgorliwy policjant, skutecznie utrudniając wszelkie rozmowy rykiem syreny. Po co? Nie wiem. Ale wyglądało na to, że ubaw miał niezły.

    Nadal trochę mokro, w kilku miejscach nawet śnieg jeszcze zalega. Byczek zaczyna się prosić o mycie.

    Tym bardziej, że wreszcie zdaje się rozwiązywać problem braku amorka we Flajcie. Najwyższy więc czas złożyć go do kupy i zacząć jeździć jak Bozia przykazała.

    P.S. Prędkość maksymalna ostatnio, jak zaczarowana, z regularnością szwajcarskiego zegarka zawsze wychodzi taka sama. Widać Byczkiem po płaskim więcej się nie da...


    Kategoria Masa Krytyczna

    Okolicy rozpoznanie

      d a n e    w y j a z d u 21.70 km 0.00 km teren 01:04 h Pr.śr.:20.34 km/h Pr.max:32.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Da Bull!
    Niedziela, 21 lutego 2010 | dodano: 01.03.2010

    Nadal, nie ukrywając że pod kątem przyszłego Waypoint'a, zwiedzam okolice Pruszkowa. Rzadko coś, ale zawsze to parę kilometrów...



    Powrót Nocnego Słonia 2

      d a n e    w y j a z d u 56.70 km 0.00 km teren 03:28 h Pr.śr.:16.36 km/h Pr.max:32.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Da Bull!
    Sobota, 13 lutego 2010 | dodano: 01.03.2010

    Opornie szło wybranie się na tę Nocną.

    Za:
    - w nocy jeździ się fajniej;
    - w grupie jeździ się fajniej;
    - dawno, bardzo dawno nie byłem na żadnej Masie;
    - w ogóle mało coś jeżdżę ostatnio...

    Przeciw:
    - późno jest, człowiek zmęczony, zaspany;
    - grupa grupą, ale co z tego, skoro żadnych znajomych;
    - Masa, jaka jest, każdy widzi;
    - Flajt nadal niesprawny; Byk nie służy do jeżdżenia po mieście.

    To z tych ważniejszych. Ostatecznie przeważyło to, że Jos zgodził się pojechać. Długo Go namawiałem, głupio by było, gdybym teraz sam się nie zjawił.

    Zebraliśmy się, tradycyjnie, pod "Zygmuntem". Dotarłem tam chwilę po północy, jednak nie byłem ostatni. Po dotarciu Josiva ostatecznie uzbierało się dziewięć osób. Tłumek raczej niespory, ale dawało to szansę na rześką jazdę. Tylko... nie było komu prowadzić.

    Dawno żadna Masa nie jechała nigdzie dalej na południe. Wypadło więc tam właśnie się udać, "ogólnie w stronę Okęcia". Ponieważ nikt z obecnych nie kręcił się regularnie w tych okolicach, prowadzenie wypadło na... mnie.

    Poprowadziłem więc, jak umiałem, z grubsza we właściwym kierunku. Wężykiem trochę, bo nudno jest jechać cały czas prosto. Prędkości początkowo niewiele ponad 15 km/h, później podkręcone do 20. Pierwsza króciutka przerwa na Okęciu, przy terminalu nr 2, skąd można obejrzeć nie tylko kilka samolotów, ale także moje byłe miejsce pracy. Stamtąd przeskok koło Petrolotu na Poleczki, i dalej w stronę Ursynowa. Kilka wężyków po osiedlu, i przerwa w Tesco. Całodobowe, ciepłe, miło było odpocząć. W tym miejscu Jos urwał się na metro i do domu.

    Dalej odbiliśmy w drogę powrotną na północ. Po przecięciu Dolinki skręciliśmy w stronę ul. Puławskiej, obejrzeć sobie Skocznię. Smutno wygląda w obecnym stanie, choć generalnie raczej nie była brzydka. Podobno jednak zdarzył się na niej jakiś wypadek "niesportowy", a poza tym mało była używana... Szkoda. Jak wielu rzeczy w tym kraju, które się marnują.

    Po przystanku pod skocznią każdy pojechał w swoją stronę. Znaczy się większość i tak grupkami, ja jechałem sam. Dopiero wtedy zrobiło mi się zimno; zaczęła też dokuczać dość silna senność.

    A w domu czekała już na mnie nagroda - cieplutkie, przytulne łóżeczko...


    Kategoria Masa Krytyczna