• Słoń na rowerze

  • Czyli Wielka Pędząca D**A
    ...
    dosłownie.
  • Wpisy archiwalne w miesiącu

    Listopad, 2010

    Dystans całkowity:15.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
    Czas w ruchu:00:38
    Średnia prędkość:24.95 km/h
    Maksymalna prędkość:34.00 km/h
    Liczba aktywności:1
    Średnio na aktywność:15.80 km i 0h 38m
    Więcej statystyk

    Powtóreczka w towarzystwie

      d a n e    w y j a z d u 15.80 km 0.00 km teren 00:38 h Pr.śr.:24.95 km/h Pr.max:34.00 km/h Temperatura:11.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Der Gustav
    Wtorek, 9 listopada 2010 | dodano: 09.11.2010

    Tak jak poprzednio, ale z wyjątkiem.

    Kolegów tu mam takich dwóch, z czego jeden nie dość że pochodzi z rodzinnych stron Kasi, to jeszcze na rowerze jeździ. Nawet trzyma tu jednego. A że młodszy od Słonia prawie dekadę i szczuplejszy prawie połowę, wymiana leciutkich uszczypliwości była niemalże normalna i oczywista. Oczywiście też przyjmowałem je wszystkie z wrodzonym, ale i przez lata doświadczeń doszlifowanym jak diament spokojem. Wiedziałem, że gdy przyjdzie pora, wszystko się samo wyjaśni.

    Cała akcja była szybka jak cios między oczy: ja wcinam kilo sałatki jarzynowej (z majonezem), oni się pakują na dłuższy wyjazd. Jedna docinka o wadze, druga o kaloriach, szybka cięta riposta "to co, jedziemy?" i nie miał już biedak wyjścia.

    Na to, że mu rurka zmięknie jak wyjmę swoje ciuszki byłem przygotowany. Na to, że zdziwiony będzie brakiem odgłosów pracy rowerka też. Ale to, że musiałem zwalniać nawet przy zjazdach, żeby bidak płuc nie wypluł - o, to mnie, przyznam szczerze, zaskoczyło bardzo. Pozytywnie bardzo :) Jego zresztą też :D

    I tak dobrnęliśmy spokojnie do domciu. Bez większych wrażeń. I już mnie tęskno do więcej...