Lipiec, 2009
Dystans całkowity: | 263.54 km (w terenie 39.30 km; 14.91%) |
Czas w ruchu: | 14:54 |
Średnia prędkość: | 17.69 km/h |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 16.47 km i 0h 55m |
Więcej statystyk |
Niemoc
d a n e w y j a z d u
14.03 km
0.00 km teren
00:39 h
Pr.śr.:21.58 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
Dopadła mnie jakaś taka. W nocy. Z zaskoczenia. Nie miałem szans...
W sumie to się nie dziwię. Ostatnie dni, a nawet tygodnie miałem dość aktywne. Dużo zajęć, załatwianie, przygotowania, dłubanie tu i tam, więcej pracy, mniej snu... I na rowerku więcej jakby, choć wyjazdy niedalekie raczej, to znacznie gęściej niż cały poprzedni miesiąc. I w końcu ciałko upomniało się o kilka godzin odpoczynku.
Ledwo dojechałem do domu. I padłem nietomny :) A teraz znów do roboty, bo zlew cieknie, słuchawki trzeba polutować, rower wyczyścić itp., itd. A Wielki Wyjazd zbliża się Wielkimi Krokami. Wypadałoby zacząć myśleć o pakowaniu...
Dobrze, że samolot będzie leciał dziesięć godzin. Nie zmarnują się. Wreszcie będę mógł się wyspać.
Różnice
d a n e w y j a z d u
26.83 km
0.00 km teren
01:06 h
Pr.śr.:24.39 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
Idzie sobie para młodzieży. Zapatrzeni w siebie, świata poza sobą niemalże nie widzą. Z tego zapatrzenia, a także na skutek "inteligentnego" poprowadzenia traktów pieszych i rowerowych, wlezli na moję ścieżkę. Jakieś sto meterków przede mną spostrzegli swój błąd. Szybciutko, choć bez paniki przeczłapali na chodniczek, i dalej "w ślimaczka"...
Nie później jak pół minuty potem po alejce lezie "dama". Lat tak na oko trzydzieści z czymś, długa choć lekka suknia, fryz, ciemne bryle na pół twarzy, torebeczka na szminkę, plecy proste, chód sprężysty... i gały w chodnik. Jak mnie wreszcie dostrzegła (chwilę przed rozjechaniem), spojrzała jeno z wyższością, przemieściła torebusię na drugię ramię i polazła dalej... środkiem alejki.
Bez komentarza.
Złośliwość...
d a n e w y j a z d u
13.94 km
0.00 km teren
00:33 h
Pr.śr.:25.35 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
No jak to jest, ja się pytam?
Wczoraj, choć w czasie jazdy nie spadła ani kropla, po dojeździe do domku miałem cały rowerek mokry. I mnie się dostało, bo jechałem bez błotników.
Dziś założyłem błotniki. Prognozy były bardzo podobne. Zarówno do pracy, jak i do domu dojechałem suchy jak pieprz...
Prawie zmokłem
d a n e w y j a z d u
14.23 km
0.00 km teren
00:42 h
Pr.śr.:20.33 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
A jak wiadomo, "prawie" robi dużą różnicę.
Tak prawdę mówiąc to w pracy zmokłem okrutnie. Jednak gdy wracałem do domu, już nie padało. Tylko drogi były mokre, więc musiałem powolutku, po chodniczkach...
Jutro wezmę błotniki i nie będę musiał się aż tak bardzo przejmować.
Rano pogoda była piękna. A i burze też wyglądały fantastycznie. Gdyby nie ten deszcz, byłoby naprawdę przecudnie.
Człowiek - możliwości i ograniczenia
d a n e w y j a z d u
27.07 km
0.00 km teren
01:05 h
Pr.śr.:24.99 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
Nie bez powodu tytuł brzmi jak jeden z tematów teorii lotniczej.
Po nocnej pracy pojechałem na drugie lotnisko, zwarty i gotowy dokonać rzeczy trudnej, ale niezbyt kłopotliwej. Niestety, zmogło mnie... czekanie. Gdy po dobrych kilku godzinach załatwiania, wymyślania, planowania, dowiadywania, przeplanowywania i jeszcze raz czekania powoli wszystko zaczynało wychodzić na prostą, dopadło mnie takie znużenie, iż przez chwilę wątpiłem nawet, czy uda mi się dojechać do domu.
Dojechałem. A teraz idę spać.
Częściej
d a n e w y j a z d u
14.00 km
0.00 km teren
00:32 h
Pr.śr.:26.25 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
Tak właśnie - częściej - mam nadzieję jeździć w tym miesiącu. Pogoda zdaje się stabilizować na przyzwoitym, "urlopowym" poziomie. Rowerek wciąż sprawny, ja wciąż chętny. Powodów i celów wycieczek znajdzie się aż nadto. Tym bardziej, iż wisi nade mną wizja nieodległego przecież wyjazdu. Na długie trzy tygodnie...