Kwiecień, 2009
Dystans całkowity: | 222.47 km (w terenie 7.33 km; 3.29%) |
Czas w ruchu: | 10:57 |
Średnia prędkość: | 20.32 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (93 %) |
Maks. tętno średnie: | 156 (81 %) |
Suma kalorii: | 11947 kcal |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 31.78 km i 1h 33m |
Więcej statystyk |
Wznawianie - trudny proces
d a n e w y j a z d u
21.08 km
0.00 km teren
00:55 h
Pr.śr.:23.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max:163 ( 84%)
HR avg:144 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1058 kcal
Rower:De Flajt!
"Aby znów zacząć, najlepiej nie przestawać."
Te właśnie słowa kołatały mi się w głowie, gdy znów pedałowałem do pracy. Bolesny to był etap, ale o kosmos cały trudniej było wracać...
Tak się kończą przerwy w jeżdżeniu. Trzeba se wbić w baniak na przyszłość, że jeżdżenie regularne i częste boli znacznie mniej. Nie warto robić przerw. Nawet gdy się bardzo nie chce...
Znów Krytycznie
d a n e w y j a z d u
38.73 km
0.00 km teren
02:56 h
Pr.śr.:13.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max:168 ( 87%)
HR avg:129 ( 67%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2650 kcal
Rower:De Flajt!
Po naprawdę długiej nieobecności na tej imprezie, znów wybrałem się na Krytyczną. Trochę w pośpiechu, z domu wyszedłem o 18:15, więc nie zdążyłem się nawet porządnie ubrać. Do zachodu słońca było znośnie, ale później... Dobrze, że w przypływie olśnienia zabrałem bluzę do plecaczka. W drodze powrotnej bardzo się przydała :)
Masa należała do spokojniejszych. Tempo początkowo mizerne, później jednak nabrało wigoru. Były momenty, gdy przez pół minuty trzymało się prędkości powyżej 30 km/h! Udział wzięło niewiele poniżej dwóch tysięcy rowerzystów i rolkersów; w tym również, już po raz drugi, jedenastoletnie dziewczę dziarsko dotrzymujące kroku kolumnie na całej długości przejazdu. Da się? Da!
Kto żyw na rowery!!
P.S. I właśnie stuknęło 3,5 kkm i 170h na moim przecudnym turystyczno - wyczynowym rowerku miejsko - górskim :D Okazja niezła. Szkoda, że rano trzeba do pracy :P
Kategoria Masa Krytyczna
Od nowa?
d a n e w y j a z d u
15.62 km
0.00 km teren
00:43 h
Pr.śr.:21.80 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max:165 ( 85%)
HR avg:149 ( 77%)
Podjazdy: m
Kalorie: 815 kcal
Rower:De Flajt!
Znów do pracy i z, "krótki" w obie strony. Niby nic nadzwyczajnego. A czułem się... jakbym znów zaczynał jazdy po trzech latach przerwy. Za wyjątkiem bólu zadka, na szczęście.
W sumie to się nie dziwię. Ostatnio sporo przerw, "tradycyjnie" spędzane święta, brak czasu na codzienne, choćby krótkie wypady. I tak jeszcze chwilę będzie, zanim nie wyprostuję kilku spraw. Jednak ciałko wyraźnie daje znać, że nie w smak mu takie traktowanie, i jednak wolałoby te parę godzin na dwóch kółkach, niż kilka minut na czterech i resztę przy stole :)
Nadal nocne temperatury przypominają nam, jaką właściwie porę roku mamy. Powrót wypadł tym razem o 3:30. I wiecie, co? nie byłem sam! Spotkałem dwoje innych rowerzystów! Pełne oświetlenie, pełna kulturka... W takich chwilach myślę sobie, że może nie jestem jeszcze tak do końca szurnięty...
Po przerwie...
d a n e w y j a z d u
35.93 km
1.50 km teren
01:30 h
Pr.śr.:23.95 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max:179 ( 93%)
HR avg:156 ( 81%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1873 kcal
Rower:De Flajt!
... trwającej niemal równe dwa tygodnie. To niezdrowo.
Chciałem powtórzyć ostatnią wycieczkę, ale późna pora i chłodek zmusiły mnie do jej skrócenia - Puławską na północ do Dolinki, i dalej "normalnie".
Przyjemnie było. Ale i tak czuję, że ta zima (do spółki ze świętami) nie wpłynęła dobrze na mój brzuszek. I kondycję też.
Pora więc znów zabrać się do pracy...
Przelot po wioskach
d a n e w y j a z d u
42.66 km
3.33 km teren
01:43 h
Pr.śr.:24.85 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max:152 ( 79%)
HR avg:143 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1928 kcal
Rower:De Flajt!
Zachciało mi się nowych okolic. Wydumałem więc traskę po okolicznych wioskach, na południe od Stolycy. Na początku szybciorem po "autostradzie rowerowej" do Powsina, Później lekkie odbicie pod ścianę Lasku Kabackiego. Tu zdziwko, bo normalnie oznaczona na mapie droga okazała się ciężko przeoraną przez ciągniki gruntówką. Prawie do Konstancina, i w prawo, po południowej granicy Lasku. Przez różne, małe, spokojne wioski dotarłem do obu Jeziorków - Południowych i Północnych. Przecięcie Puławskiej, i dalej na zachód. Tu głównie pola, pola i jeszcze trochę lasu, jakaś Jaworowa po drodze, no i Raszyn. Ul. Sportowa to nic nadzwyczajnego - ot, zwykła osiedlówka. Ale al. Krakowska była zagadką: ruch spory, trzy pasy, chodnika praktycznie brak... Okazało się jednak, że dało się naprawdę nieźle wyprzedzać autobusy aż do BP na 17 stycznia. a tam już rzut kapciem, i to niezbyt silny, do pracy. Bo jechałem do pracy właśnie. I pewnie dlatego wyszła taka średnia...
Powrót po krótkiej. Zimno było. Nawet bardzo. Trochę za mało wziąłem zapasowych ciuszków. Mimo wszystko mamy jeszcze wczesną wiosnę...
A tak w ogóle to ciekawie wyszło, bo tempo było spore, ale stałe; w rezultacie tętno nie szalało, a ilość kaloriów jakaś taka przeciętna :)
Mała pętla Warszawska
d a n e w y j a z d u
35.82 km
0.00 km teren
01:40 h
Pr.śr.:21.49 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:164 ( 84%)
HR avg:138 ( 71%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1845 kcal
Rower:De Flajt!
Na Bemowo, spotkać się, pojechałem wzdłuż Wisłostrady do Gdańskiego, potem Powązki i cuś jeszcze, i na miejscu. Spotkanie nie wyszło, więc na południe do Łopuszańskiej, i na wschód do domciu.
I tak oto odwaliłem spory kawał miłej wycieczki. Zwłaszcza że w pamięci cały czas miałem wycieczkę niemal taką samą, ale z wiatrem, deszczem i po krzakach...
Turystycznie do pracy
d a n e w y j a z d u
32.63 km
2.50 km teren
01:30 h
Pr.śr.:21.75 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max:160 ( 83%)
HR avg:144 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1778 kcal
Rower:De Flajt!
Wiosna, te sprawy... Ciepełko się zrobiło, kwiecień zaczął się na dobre...
Rozciągnąłem więc trochę drogę do pracy, żeby skorzystać ze słoneczka. Początkowo do Syrenki. Później powrót o trzy mosty, i odbicie w prawo, w stronę centrum. Jakieś parki, alejki, ślepa uliczka ze schodami na końcu... Wreszcie Żwirki i Muchomorki. Znów na południe. A że przy Żwirkach nie ma nawet chodnika, więc naklepało się trochę "w terenie" :)
Powrót nad ranem. Dobrze, że przezornie zabrałem kurtałkę...