Listopad, 2008
Dystans całkowity: | 319.50 km (w terenie 6.50 km; 2.03%) |
Czas w ruchu: | 15:18 |
Średnia prędkość: | 20.88 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 35.50 km i 1h 42m |
Więcej statystyk |
Między deszczami
d a n e w y j a z d u
26.39 km
0.00 km teren
01:08 h
Pr.śr.:23.29 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Między deszczami
Jadąc do pracy w pełnym słońcu nie mogłem się nadziwić, że drogi są mokre. W ciągu dnia padało, lecz gdy wracałem znów było dość sucho. A w nocy znów deszcz.
Czasem ma się trochę szczęścia...
Nadal dokucza mi stłuczenie i otarcie po glebie. Niestety są w dość nieciekawym miejscu: na kostce, gdzie w czasie chodzenia cały czas są drażnione krawędzią buta. Mam nadzieję że niedługo przejdzie.
ML: 1428 kcal, 40%
Gleba po pracy
d a n e w y j a z d u
21.55 km
0.00 km teren
01:00 h
Pr.śr.:21.55 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Znów "przejazd roboczy". Różnił się od innych tym, że zakończył się poważną glebą. Niestety nadal jeżdżę na "letnich" oponkach. Wystarczyła mała plama błotka. Efekt dość bolesny. Straty - tym razem tylko skarpetka. Rozdarta na kostce. Ale kostka wygląda niezbyt ciekawie...
1092 kcal, 55%
Kategoria Wypadki, Usterki, inne Zdarzenia
Na zakupy
d a n e w y j a z d u
23.66 km
0.00 km teren
01:14 h
Pr.śr.:19.18 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Na zakupy
Wyjazd do hipermarketu budowlanego po części do lampki. Cały czas się okazuje, że czegoś nie mam, coś nie pasuje itp... Straszne. Ale cały projekt zbliża się do szczęśliwego sukcesu.
Porypałem liczenie kaloriów, więc wynik orientacyjny: 1260 kcal, 45%
Dzień arcyciekawy
d a n e w y j a z d u
47.23 km
0.00 km teren
02:11 h
Pr.śr.:21.63 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Dzień arcyciekawy
To był pierwszy dzień, gdy jadąc do pracy mijałem samochody pokryte szronem. Pierwszy raz w tym roku temperatura miała taki malutki minusik :)
Pojechałem do pracy na godzinkę szóstą. Na miejscu okazało się jednak, że tym razem rozpoczynam pracę na... dziesiątą. Wszystko przez zmianę systemu pracy. Wróciłem więc do domu, i po dwóch godzinach pojechałem ponownie :D
Kaloriów nie będzie, bo się nie zapisały. Ale jechało się bardzo przyjemnie.
Koniec przerwy
d a n e w y j a z d u
26.31 km
0.00 km teren
01:12 h
Pr.śr.:21.93 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Koniec przerwy
Długo mnie nie było... Ale jestem. Uśmiany jak dzidziuś z lizaczka :-)
Nie ma o czym pisać, więc nie będę paluszków męczył. I tak jestem wykończony. Dobranoc wszystkim, do następnego razu!
1397 kcal, 50%. W jedną stronę trochę trzeba było deptać pod wiatr. W drugą, z wiatrem, jakoś samo się deptało :-D
Potrzeba matką wynalazku... a gdzie ojciec?
d a n e w y j a z d u
26.28 km
0.00 km teren
01:10 h
Pr.śr.:22.53 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Potrzeba matką wynalazku... a gdzie ojciec?
Znów praca. Znów ciemno w obie strony. Znów przemyślenia o nowej lampce. I wizja kilkudniowego wyjazdu, z dala od rowerka...
Kilometry, czas - jak na górze. Kalorie: 1215 k, 60%
Najpierw obowiązki, potem przyjemności. Jazda próbna 9
d a n e w y j a z d u
93.46 km
0.50 km teren
04:54 h
Pr.śr.:19.07 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Na początku wyjazd do pracy i nazad. Względnie sucho, względnie ciepło, niezbyt mgliście i nie bardzo wietrznie. W głowie kołatała się wizja jazdy w mroku, bo dziś znów Nocna Krytyczna... Dotychczasowy czas jazdy 1h13', kilometrów 27, metrów 280m. Kaloriów też gdzieś tak :-)
Masa była jakaś dziwna. Część rowerzystów postawiła niestety na prędkość, co doprowadziło do rozerwania grupy. Szczególnie to, że towarzyszył nam jeden rolkers, nie predysponowało tej imprezy do nabierania zbyt dużego tempa. Choć chłopak starał się, jak mógł, chwilami dokręcając do 25 km/h. Tego co się działo, opisać się nie da. Po mniej więcej połowie wycieczki i różnych dziwnych przygodach "puściliśmy" ścigantów przodem, pozostając w małej grupce miłośników jeżdżenia dla przyjemności. I tą małą grupką, później jeszcze nieco okrojoną, dotarliśmy ponownie na Zamkowy. Nawet ostało się z nami jedno dziewczę :-) Było bardzo sympatycznie.
Na fotce wykonananej przez Giewonta (pierwszy z lewej) ostatnie osiem osób, które dotarły pod Kolumnę (ja też):
Testowałem nowe rękawiczki, znacznie bardziej zimowe, niż dotychczasowe. I wszystko pięknie, tyle że za dnia były... za ciepłe. W nocy spisały się wspaniale. Na razie będę woził ze sobą obie pary. A może niedługo wreszcie przyjdzie zima?...
Dzień zamknął się wynikiem 4264 kcal, 60%. I to był naprawdę niezły wynik.
Kategoria Jazda Próbna, Masa Krytyczna
Pyr, pyr, pyr... i tak przez pół godziny w jedną stronę
d a n e w y j a z d u
27.25 km
3.00 km teren
01:18 h
Pr.śr.:20.96 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Pyr, pyr, pyr... i tak przez pół godziny w jedną stronę
Nie ma o czym pisać. Dom - praca - dom. No chyba, że coś przeoczyłem. Na przykład Panów Policjantów przejeżdżających na czerwonym świetle przez skrzyżowanie na wprost z pasa do skrętu w prawo, włączających "koguty" na 3 sekundy... Kilka samochodów zaparkowanych na alejce rowerowej, bo za parkowanie na chodniku dostaje się mandat... Pieszych to już nawet naprawdę nie zauważam... A no, i znowu zapomniałem o założeniu błotników. Doprawdy nie ma o czym pisać.
1347 kcal, 60%
Mgliście
d a n e w y j a z d u
27.37 km
3.00 km teren
01:11 h
Pr.śr.:23.13 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Mgliście
Miesiąc zaczął się wyjazdem do pracy. Rano mgły. Radiacyjne. Najwyżej metr nad ziemią, dość gęste. Parę razy nie zauważyłem kamienia czy wysokiego krawężnika. Koło na szczęście wytrzymało.
Dzień taki sobie, głównie pogodny, ale diabelnie zimno.
Wieczorny powrót. Znów mgły, tym razem adwekcyjne. Wysokie, jednolite, ale niezbyt gęste. Jednak wystarczyło, żeby... zamoczyć mi okularki. Musiałem jechać bez.
Pod koniec powrotu jakaś wredna gałąź zdjęła mi czapkę. Gdybym miał głowę ciut wyżej, chyba bym nie wrócił do domu. Kolejny "znak od Boga", żeby zacząć jeździć w kasku...
ML: 1324 kcal, 55%