Straty muszą być
d a n e w y j a z d u
29.94 km
6.48 km teren
01:32 h
Pr.śr.:19.53 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Za czym o stratach, najpierw o wycieczce. Dziś ponownie dotarłem na koniec ulicy Romantycznej, jednak tym razem na drogę powrotną wybrałem ścieżkę wzdłuż brzegu Wisły. Przyznam szczerze, czasami żałowałem tej decyzji. Kopne piaski, strome i wyboiste podjazdy, sporo owadów w co bardziej zacienionych miejscach... Były nawet momenty, w których wąziutką i krętą ścieżynkę zasłaniały całkowicie gałęzie i liście drzew rosnących przy samej drodze. Do cywilizacji powróciłem w okolicach Klubu Wodniaków PTTK, cały mokry niemalże tak, jakbym wszedł do rzeki w kompletnym ubraniu...
A skoro o ubraniu, to pora wrócić do strat. Jak już się wydało, straty muszą być, w ludziach lub w sprzęcie. Z dwojga złego lepiej to drugie, i tak też się tym razem stało. Zwiększonego obciążenia nie wytrzymały niestety moje... spodnie :-) Trzeba będzie coś wymyślić, jeśli mam jutro znów pojechać rowerkiem do pracy.
Po wyjeździe na drogi utwardzone, mając w pamięci bezrowerkowość ostatnich dni, postanowiłem troszeczkę rozciągnąć trasę na północ, dojeżdżając do następnego za Siekierkowskim mostu. Tam przejechałem z powrotem na właściwą stronę Wisły i wróciłem do domciu. Zdziabany jak rumak po westernie. To był niezły dzień.
Na koniec, na prośbę braciszka, dwie fotki. Mój rowerek nad Wisłą, na końcu ul. Romantycznej:
oraz pod domkiem, już po powrocie (gdy usiłowałem w okolicznych zaroślach odnaleźć wyplute płuca):
Kategoria Wypadki, Usterki, inne Zdarzenia
komentarze
Co do stroju - na rower to chyba tylko i wylacznie w specjalnych ciuchach - odprowadzajacych wilgoc na zewnatrz i utrzymujacych stala temp ciala.