Po zbóju podjazd
d a n e w y j a z d u
24.60 km
10.00 km teren
02:35 h
Pr.śr.:9.52 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Der Gustav
Kolejnego dnia zapragnęliśmy czegoś bardziej ambitnego. Plan przewidywał "wjazd na przełęcz, i zobaczymy co dalej". Po ostatnich wyjazdach, na których nieco się zgrzałem, tym razem ubrałem się "delikatniej".
Plan się wykonał nawet bardziej - wjechaliśmy na przełęcz, ale chyba trzecią z kolei. Bite dziesięć kilometrów pod górę - raz bardziej, raz mniej, ale nigdy w dół czy nawet płasko. Wymiękłem trzy razy. On się nawet nie spocił za bardzo.
Potem zjazd. Celowo wybraliśmy inną drogę - tym razem po asfalcie. Przeklinałem teraz ten sam ubiór, który pozwolił mi nie zagotować się na podjeździe. Znów trzy razy się zatrzymałem, ale tylko po to, żeby się ogrzać w słoneczku - inaczej bym się chyba nabawił odmrożeń.
Końcówkę wygięliśmy "na skróty przez las". Nie było krócej, ale za to znów było cieplej.