Krótkie 6 - finał.
d a n e w y j a z d u
33.91 km
0.00 km teren
01:35 h
Pr.śr.:21.42 km/h
Pr.max:38.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Der Gustav
A teraz po kolei.
Znów miałem przerwę, różnymi takimi spowodowaną. Po przerwie zaś "coś" się zepsuło. Raz, że za każdym razem w rowerku coś nie tak: a to luźne korby, a to luźne koło... No jakby chochlik jakiś mnie w rowerze dłubał. Ale nawet nie to było najgorsze.
Najgorsze było to, że za każdym razem wsiadając na rower czułem się tak, jakbym już wracał, I to nie po "spacerze w parku", ale naprawdę ostrej rundzie po lasach. Nie wiem, dlaczego. Choć ja "nie choruję" już od bardzo dawna, widocznie jakiś bakcyl się przyczepił i odpuścić nie chciał. Normalnie żadnych objawów jak zwykle, ale każdy kilometr na rowerku to była mordęga...
Kasia nie pozwoliła mi odpuścić. No mówię wam, jej marudzenie żebym "ruszył d*** na rower" było bardziej irytujące, niż widok rowerków kurzących się na balkonie... I chwała Jej za to. Sam bym pewnie gnuśniał dalej.
Ale ten ostatni wyjazd był wyjątkowy. Już poprzednim razem czułem się znacznie lepiej, ale to... Co tu gadać, poniosło mnie. Daleko. Do Pruszkowa :) Jak by nie patrzeć, najdłuższy wyjazd od... bardzo dawna, połowy zeszłego roku co najmniej. Wracało się trochę trudniej (pod wiaterek), ale naprawdę sympatycznie.
A do Waypoint'a coraz bliżej...
P.S. Na deser zdjęcie, które zrobiło furorę na Facebook'u, czyli Decybel na balkonie: