Przygotowanie i rozgrzewka
d a n e w y j a z d u
7.20 km
0.00 km teren
00:18 h
Pr.śr.:24.00 km/h
Pr.max:30.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
I znów, podobnie jak rok temu, nadszedł dzień startu w wyścigu WaypointRace. Tegoroczna, trzecia edycja tej imprezy, była dla mnie i Josa drugim już występem na trasie pruszkowskiego maratonu na orientację. Pomni wielu, szczególnie tych mniej przyjemnych, doświadczeń, przygotowaliśmy się do tego wydarzenia znacznie skrupulatniej. Szczególnie iż tym razem wysiłki nasze dopingował fakt włączenia wyścigu do Pucharu Polski BossPlus Cup w maratonach rowerowych na orientację. W takiej rangi imprezie dać plamy po prostu nie wypadało.
Temat przygotowania kondycyjnego pozwolę sobie jednak taktownie przemilczeć. I tak nie ma za bardzo o czym pisać...
Sprzęt: u mnie niemal bez zmian. Rower ten sam - Unibike Flite '08 - wzbogacony o wszystko, o czym była mowa na tym blogu. Dla przypomnienia tylko wymienię różnice w porównaniu z zeszłoroczną konfiguracją: brak błotników, nowe opony, nowy przedni segment napędu. I łańcuch. Na czas wyścigu dodałem znów mapnik, który przez cały rok kurzył się w kartonie.
W zakresie "drobnicy plecakowej" zmiany niewielkie. Brak bluzy, która poprzednio była przyczyną wielu kłopotów; doszła zaś zapasowa dętka uzupełniająca zapas łatek. Szybciej się wymienia niż klei, ale "zestaw naprawczy" również pozostał, gdyby przydarzyła się więcej niż jedna dziurka.
Stosunkowo dużą rewelacją było zaopatrzenie w "środki spożywcze". Tu pojawiły się batony energetyczne, żele "instant power" i napój izotoniczny. Mimo, iż w znacznej mierze "niskobudżetowe", naprawdę wiele mi pomogły. Można by rzec nawet, że bez nich nie ukończyłbym wyścigu. Ale o tym później...
Temat ubrań też wypadł oszczędnie. Poza absolutnym minimum - gatki, koszulka, rękawiczki, szmatka, buty, skarpetki i kask - absolutnie nic. Dzień zapowiadał się słoneczny i raczej bezdeszczowy; bałem się tylko, żeby nie było zbyt gorąco. Na to rady niestety już nie ma.
I znów: pobudka, pakowanie, telefon, wyjście; spokojny dojazd do Pruszkowa w ramach rozgrzewki. Rejestracja jak zwykle wczesna, dzięki czemu uniknęliśmy stania w koszmarnie długiej kolejce. A potem już tylko czekać na znak - sygnał...