• Słoń na rowerze

  • Czyli Wielka Pędząca D**A
    ...
    dosłownie.
  • Watek kulinarny

      d a n e    w y j a z d u 30.50 km 16.00 km teren 02:25 h Pr.śr.:12.62 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:28.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Da Bull!
    Wtorek, 28 lipca 2009 | dodano: 29.07.2009

    Pojechalem znow na Sugar Bottom; tym razem juz od domu na rowerze, a do tego sam. I niech no dorwe tego co twierdzil, ze centralna ameryka jest rowna jak stol. Juz ja bym go pogonil po tych nieistniejacych przeciez pagorkach i dolinkach. Ciekawe, co by potem powiedzial.

    Nawet sam dojazd byl wyzwaniem. Zwlaszcza juz na terenie Obszaru Rekreacyjnego, a jeszcze przed dojazdem do wlasciwych tras rowerowych. Niejeden samochod moglby - i zapewne tak sie zdarza - miec problem z podjechaniem. A co dopiero rowerek :)

    Po kilku minutach znow bylem "na trasie". I znow dostalem w kosc. Jedyna roznica jak na razie jest taka, ze bylem w stanie wiecej uwagi skupic na swoim rowerku. Akurat tyle, aby moc wsluchac sie w miarowe mlaskanie i postekiwania obu amorkow. Gdyby nie towarzyszylo im ciezkie sapanie rowerzysty, pomyslalbym, ze gdzies obok odbywa sie wielka sredniowieczna uczta :D

    Wynurzylem sie z lasu ciezko zmordowany. W czasie odpoczynku przed powrotem dopadl mnie jeden z czlonkow ICORR - organizacji ochotnikow dbajacych o tamtejsze tereny wlasnie pod katem dostepnosci dla rowerzystow. Mila pogawedka przeciagnela sie ciut za dlugo :)

    Wracalem do domu naprawde wymeczony. Znow, na samym poczatku, te niezyciowo strome podjazdy. Potem krotki, ale nie mniej stromy zjazd, droga "publiczna" (juz poza Sugar Bottom) i znow pod gore, do domciu.

    Tu zdaje sie zawsze i wszedzie jest pod gore...




    komentarze
    Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa losie
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]