Przygotowanie. Rozgrzewka. Jazda próbna ileś.
d a n e w y j a z d u
7.51 km
0.00 km teren
00:19 h
Pr.śr.:23.72 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:De Flajt!
Dziś jest TEN Dzień. Ale zanim o Dniu, najpierw trzeba się przygotować. Najlepiej, jak się da. W końcu to TEN Dzień :)
Najpierw rowerek. Zdjęta została super-lampka, wraz z okablowaniem i akumulatorami. Zamiast niej, ze względu na wymóg organizacyjny, założyłem mniejszą z wcześniejszych lampek. Torebka pod siodełkiem pozostała, uzupełniona o zestaw kluczy, scyzoryk i śrubokręt. Tak na wszelki wypadek. Prognoza pogody skłoniła mnie też do założenia błotniczków, a przewidywana trasa do zmiany oponek na "zimówki". I to była decyzja iście genialna. Do tego doszedł też mapniczek. Trochę było z tym kombinowania, bo nijak pasować nie chciał, ale po przesunięciu zwykłego liczniczka trochę w dół a Magicznego na rękę udało się - przy wykorzystaniu mocowania od super-lampki - wypracować sensowny kompromis:
Następnie ekwipunek. Do plecaczka tylko niezbędne minimum: dokumenty, komórki, trochę papu i piciu (o czym później), opaski ściągające, długopis. Mapa turystyczna, na wypadek zgubienia się w dzikich okolicach Pruszkowa. Do tego doszła bluza, która w późniejszym okresie dnia nie była już potrzebna. I to był minus, bo po nasiąknięciu wodą ważyła chyba tonę...
Wreszcie ja. Ubranko: odkurzone po zimie ciuszki termoaktywne, bo chłodno miało być i mokro, poza tym znów minimum: spodenki - pedałki i koszulka. I wszystko czarne :P Bluza zresztą też. Do tego dodatki, takie jak rękawiczki czy kask, wszystko poukładane i gotowe do zabrania. Teraz jedzonko. Śniadanko lekkie, ale pożywne, na drogę batony, dwa litry mikstury wodno - energetycznej i zagrycha "na Małysza". Powinno wystarczyć.
A więc wyjeżdżamy. Pobudka wczesna, szybkie pakowanie. Telefon od kolegi sygnałem do wyjścia. Pora dobrana tak, żebyśmy nie musieli stać w kolejce do rejestracji zawodników :D Jechaliśmy rześko, ale spokojnie. W końcu to tylko rozgrzewka. W czasie jazdy sprawdzałem, czy mapnik nadaje się do eksploatacji. Trochę się bujał, ale poza tym wyglądał nieźle. Pozostał więc na czas wyścigu i przydał się bardzo.
Po dojechaniu zastaliśmy taki widoczek:
Szybciorem więc do rejestracji :) Teraz "czas wolny". Można porozmawiać, popodglądać, sprawdzić to i owo, dopakować się porządnie, fotki porobić...
:P
... i przygotować się na start. Najwyższy wszak to już czas.
P.S. Niedawno całkiem, i zupełnie przypadkiem zresztą, odkryłem, że wreszcie da się zamieścić więcej niż jeden wpis o tej samej dacie. I zamierzam z tego skorzystać :D Reszta w następnej odsłonie serialu :)
Kategoria Jazda Próbna
komentarze
I. Wyposazenie:
a) po co ci dwie komorki? W czasie wyscigu i tak nie odbierzesz
b) gdzie zapasowa dentka i pompka?
II. Ubranie:
a) w czasie wyscigu jest goraco, strasznie goraco, niezaleznie od temperatury na dworze. Jedyna roznica pomiedzy wyscigami w zimie i lecie to oslona twarzy (maska narciarska sie swietnie sprawdza) I glowy (czapka pod kask ew.). Takze na wyscig to tylko podstawowa warstwa termoaktywna, nic wiecej (oczywiscie rekawiczki, kast itd jak zwykle)
b) deszcz - kurtka przeciwdeszczowa, roverowa to podstawa. Po zlozeniu nie wazy nic i nie zajmuje miejsca, ubrana swietnie chroni przed deszczem jednoczesnie nie ograniczajac oddychania
III. Zywnosc:
W trakcie wysilku fizycznego krew odplywa z ukladu centralnego do ukladu obwodowego. Jakiekolwiek nieprzetrawione jedzenie, ktore w tym czasie znajdzie sie w zoladku (nawet banany) i tak nie zostanie zaabsorbowane, a zwiekszy tylko szanse kolki. Na rajdy to tylko gotowe zele. Banany i owszem, ale nie pozniej niz godzina przed startem (zeby byl czas na przetrawienie). Idealny zestaw to zel z elektrolitami (jezeli wyscig jest dluzszy to z bialkiem rowniez) i czysta woda do popicia. Co do wody - tutaj zdania sa podzielone, jednak zaczyna przewazac opinia, ze na sam wyscig - nie wiecej niz 0.25l na kazda przewidziana godzine scigania. Nawet jezeli faktycznie tracisz wiecej, sumaryczna utrata wody nie bedzie jeszcze grozna, a nawet zalecana, gdyz zapobiega spadkowi stezenia elektrolitow (a to jest dopiero grozne).
Podsumowujac - za ciezko (i na wadze i na zoladku) co pewnie odbilo sie na wyniku.
Mam nadzieje, ze nastepnym razem bedzie duzo lepiej.