A miało być tak pięknie...
d a n e w y j a z d u
13.89 km
0.00 km teren
00:36 h
Pr.śr.:23.15 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max:148 ( 77%)
HR avg:138 ( 71%)
Podjazdy: m
Kalorie: 623 kcal
Rower:De Flajt!
Na początku było cudnie. Pierwszy raz z nowego mieszkanka do pracy. Drogi bardziej osiedlowe, więc po asfalcie, zamiast tłuc się chodnikami. Wiaterek w plecki, droga płaska, choć niezbyt równa; mimo dodatkowego, nietypowego obciążenia cięło się naprawdę zdrowo. Mimo dwóch incydentów z samochodami zajeżdżającymi drogę i dwóch świateł czerwonych po dojeździe na miejsce licznik pokazał średnią... 28,5 km/h! Toż to rekord! Co prawda dystans krótki, ledwie 7 km, ale powtarzając to w drodze powrotnej byłoby się czym pochwalić.
Niestety, nie dane mi było to szczęście. Już na początku drogi powrotnej, może po przejechaniu kilometra, zdarzyło się nieszczęście: odpadł pedałek. Tak, po prostu odpadł. Wyglądało to tak: jeden obrót korbą - coś dziwnego; drugi - pedałek się giba; trzeci - pedałek nie łączy się z korbą. Oczywiście przegląd przełomu wykazał to, czego się można było spodziewać: zewnętrzna część matowa i prawie płaska, wewnętrzna poszarpana i błyszcząca. Znów, cholewcia, zmęczenie materiału.
Oto widok pedałka w mniej więcej prawidłowej konfiguracji:
A tak wygląda to teraz:
Oczywiście z rekordu nici. Teraz należało się zastanowić, jak dotrzeć do domciu. Oczywiście spacer nie wchodził w grę - nie ta pora, nie ta pogoda, i w ogóle jakoś nie tak... Korzystając więc z obecności zatrzasku na drugim pedale zacząłem kręcić "jednonożie". Uciążliwe to było, niezbyt prędkie, i nie bardzo wygodne. Po jakimś czasie więc przypiąłem odpadniętego pedałka do drugiego buta, nasadziłem na kikutka ośki, i popedałowałem dalej. Z początku spadał co jakiś czas, ale po jakimś czasie wypracowałem metodę podciągania z dopychaniem, dzięki której udało się osiągnąć niemal normalne prędkości bez większych kłopotów :)
I tak do domciu. Teraz trzeba będzie obejrzeć grata dokładniej. Co prawda metoda dojazdu sprawiła, że zasadniczy przełom przestał istnieć, jednak może znajdzie się jakiś karb, podcięcie, wyżłobienie itp., które mogłoby podpowiedzieć, dlaczego w ogóle doszło do takiej tragedii. No i będę musiał odkopać woreczek ze starymi częściami, i grzecznie przeprosić oryginalne pedałki. Bez zatrzasków, ale przynajmniej sprawne...
P.S. Bonus dla kolegi
Kategoria Wypadki, Usterki, inne Zdarzenia