I znów inaczej
d a n e w y j a z d u
20.03 km
0.00 km teren
01:02 h
Pr.śr.:19.38 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-10.0
HR max:165 ( 85%)
HR avg:146 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1077 kcal
Rower:De Flajt!
Już nie mam siły opowiadać, jak to znów spotkałem nowy śnieg, nowe wyzwania, nowe trudy...
Wiadukt na poleczkach tego ranka był okrutnie trudny. Tak trudny, że w drodze powrotnej nie zdecydowałem się znów go pokonywać. Wieczorem znów dosypało...
Rano, nawet zjeżdżając z niego, musiałem pedałować, bo rower momentalnie stawał. W drodze powrotnej zaś - wariant krótki - drogi zwykle regularnie odśnieżane przykrywała dwucentymetrowa warstwa śnieżnych granulek.
I jak zwykle świetnie się bawiłem :) Szczególnie, że oto minął TRZECI TYSIĄC kilometrów!
P.S. Temperatura, którą gdzieś tu wpisuję, to zwykle "średnia na oko", jako że w ciągu dnia potrafi się dość znacznie zmienić. Tym razem rano było ok. -15, wieczorem "ledwo" -5. A moje ciuszki nie przestają mnie zadziwiać tym, jak bardzo są uniwersalne. Tylko gogli wieczorem brakowało - ostry śnieg mocno ciął po oczkach...