Kolejny "pierwszy raz". Jazda próbna 12
d a n e w y j a z d u
22.81 km
0.00 km teren
01:21 h
Pr.śr.:16.90 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Kolejny "pierwszy raz". Jazda próbna 12
Pierwszy raz w tym roku. Pierwszy raz na lodzie, śniegu i lodzie. Pierwszy raz na nowych oponkach. Pierwszy raz coś się zepsuło.
Nie chcąc iść w ślady drogowców, których opieszałość jest mi bardzo na rękę, zmieniłem w rowerku oponki. Nie do końca nowe, były na nim, gdy go kupowałem, jednak nie przejechały do tej pory ani metra - jeszcze w sklepie poprosiłem o wymianę na coś bardziej "szosowego". A oryginalne wylądowały na szafie. Ale nie zostały zapomniane. Czekały na taki właśnie dzień. Na Zimę.
Oto one:
Samej jazdy nie opiszę, nie potrafię znaleźć żadnych słów na to, co te demony uczyniły z jazdy po śniegu. Przyczepność, pewność, amortyzacja, i cała masa innych dziwnych pojęć to tylko niewielka namiastka. Emocji, jakie odczuwałem pokonując kolejne zwały zbrylonego i zmrożonego śniegu oddać nie jest w stanie nic. Tego trzeba spróbować. Ale też trzeba to lubić.
A może być trochę nienormalnym? Temperatury dochodziły do -20 stopni. Woda w rurce od "wielbłorka" zamarzła po chyba dwóch minutach. Nie dał rady Magiczny Liczniczek. Dał się reanimować, ale dochodził do siebie całą następną dobę. Dziwnie też działo się z amorkiem. Blokadka zaczęła "popuszczać", a odblokowany nie "odbijał" tak jak powinien, tylko bardzo wolno...
A to przecież był zwykły wyjazd do pracy :)
Kaloriów, ze względu na wspomnianą awarię liczniczka, nie będzie. Kilometrów "w terenie" też nie ma, bo teoretycznie pod tym, po czym jechałem, był asfalt lub kostka brukowa. Ja ich tam nie widziałem. I nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że niektóre ścieżki rowerowe brałem "po trawce". W tym dziwnym mieście nie odśnieża się alejek rowerowych, nawet jeśli biegną razem z chodnikiem. Ot, "przykrość".
Kategoria Jazda Próbna
komentarze