Spalanie
d a n e w y j a z d u
39.66 km
0.20 km teren
01:43 h
Pr.śr.:23.10 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Wyjechałem ja ci na Święta z tej zapadłej dziury "w świat". Wiedziałem, że znów nasłucham się "wariatów" i innych takich, ale wziąłem rower.
Mimo wielu podejść i solennych postanowień, nie udało się pojeździć po górach. Po śniegu też nie bardzo. Nadal mam założone oponki szosowe, choć miałem ze sobą "zimówki" na podmianę. Dopiero po świętach wyjechaliśmy w dzicz, i tam udało się zrobić jedną, cudną przejażdżkę.
Noc. Żadnych latarni, jedynie w oddali delikatne światełka małych wielkopolskich wiosek. Samochodów jak na lekarstwo. Mimo "pipidówkowa" asfalty w stanie bardzo dobrym. Super lampka nadal w trybie awaryjnym, ale światła dawała akurat tyle, ile potrzeba. Cisza, delikatny tylko szum wiatru. Tego mi brakowało... Szczególnie po obżarstwie świątecznym, z którego leczyć się będę chyba przez następne pół roku.
Dla ciekawskich trasa: Jeziorna - Sława - Konotop - Lubięcin - Jeziorna.
Dostałem kolejny prezent od brata - czapkę pancerną. Przyznać muszę, że po odpowiednim dopasowaniu leży fantastycznie, nie gniecie, nie ciąży... W żaden sposób nie przeszkadza. A za to jak chłodno w "dyńkę"! Zdecydowanie więcej plusów dodatnich niż ujemnych. Wzrostu poczucia bezpieczeństwa nie zauważono, choć bezpieczeństwo jako takie na pewno jest większe. Pod tym względem dużo więcej dało mi moje światełko :D
Kaloriów nie liczyłem. Trochę było, kawałek drogi w końcu strzeliłem. Choć to i tak nic w porównaniu z tym, ile ich przybyło przez te kilka dni. A najlepsza była mina Taty, jak mnie zobaczył "w pełnym rynsztunku". I chyba trochę się przekonał, że w tym moim "zimowym szaleństwie" jest jakaś metoda.
Tylko jaka?...
Kategoria Jazda Próbna