Jazda próbna...
d a n e w y j a z d u
26.16 km
0.00 km teren
01:11 h
Pr.śr.:22.11 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Skleroza nie boli, zapomniałem numerka :-)
Jako że zima idzie, przyszła kolej na nieco bardziej "pełne" odzienie: kalesonki i koszulka z rękawami, oczywiście "termoaktywne" i "antybakteryjne".
Waruneczki podczas "jazdy" były niemal stworzone do tego testu: wieczorem w miarę ciepło (kilkanaście stopni), ale mokro, rano zaś sucho, ale zimno (jakieś dziesięć stopni mniej).
W obu sytuacjach ciuszki spisały się dobrze. "Odczuwalna" temperatura była co prawda nieco niższa, niż bym się spodziewał. Nawet odniosłem wrażenie, że "w spoczynku" była niższa, niż bez tych dodatków. Ważniejsze jednak było to, że owo odczucie było znacznie bardziej stabilne, niż zwykle - przy szybkiej jeździe nie "wychładzało się", podczas przystanków zaś, czy też podjazdów, nie czułem typowego poprzednio uczucia "przegrzania". I o to właśnie chodziło.
Słowem jednym kolejny udany, bo przemyślany, zakup. Jak na razie nie przypominam sobie niczego, co zakupione w celach rowerowych nie zostałoby przynajmniej czas jakiś intensywnie, i z sukcesem, eksploatowane. Co prawda powoli zaczyna rosnąć stosik rzeczy nieużywanych, ale tylko dlatego, że nie jest już niestety tak gorąco, jak bywało jeszcze dwa, trzy miesiące temu. I niestety nadal wisi nade mną perspektywa dokupienia kilku rzeczy. No ale cóż - takie są prawidła natury. Pociesza tylko fakt, że za kilka miesięcy sytuacja się odwróci, i będę tenże stosik przegrzebywał w drugą stronę :-)
Niestety, z niepokojem muszę zauważyć, iż coraz poważniej odczuwam coś na kształt "zużycia baterii". Już kiedyś o tym wspominałem, jednak tym razem wygląda to wyraźnie poważniej. Już po pierwszych kilku minutach jazdy zaczynam odczuwać niezbyt dokuczliwy, ale denerwujący ból mięśni; mniej więcej taki, jak w "złotym okresie" pod koniec dłuższych wyjazdów. I nawet kilkudniowe przerwy, które zdarzały mi się ostatnio, niewiele w tym temacie pomogły.
Dziś wreszcie znów wyszło słońce. Dokąd więc teraz? Znów Kabaty? Mam tam zaległą jedną miejscówkę do odwiedzenia... A może coś nowego? Północ? Może jakieś wioski poza Miastem? Syrenka? Jejku, dawno u Niej nie byłem...
ML: 1214 kcal, 60%
P.S. Przekroczyłem 1,5 tys. kilometrów. Jako że nigdzie tutaj się to nie zapisuje, warto odnotować. Choć już dość dawno nic takiego nie odnotowywałem... Warto również zauważyć, że niewiele dni zostało do końca miesiąca, a nadal brakuje całej setki do utrzymania średniej 400 km na miesiąc. Ale jak to już zauważyłem, nareszcie znów wyszło słońce...
P.P.S. Zdjęć też już dawno nie było...
Kategoria Jazda Próbna