Uroki Lasu
d a n e w y j a z d u
25.68 km
8.30 km teren
01:11 h
Pr.śr.:21.70 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Uroki Lasu
Znów byłem w Kabackim.
Tym razem trasa, co oczywiste, była inna, choć znów ograniczał mnie czas. Zaplanowałem więc dojechać do Lasku Kabackiego tą samą drogą, co wczoraj, następnie po jego obrzeżach do jednej z głównych alei biegnących z południa na północ, tam przebić Lasek w stronę Ursynowa, wznowić orientację w kierunku KEN'u i, zależnie od pozostałego czasu, udać się w drogę powrotną trasą ustalaną na bieżąco.
I znów coś naknociłem :-) Dojazd do samego lasu miałem już co prawda przećwiczony, ale brak znajomości ścieżek sprawił, że to "po obrzeżach" wypadło jakoś tak samym środkiem. W sumie nie narzekam, udało się wyjechać gdzieś na południu, i dalej kontynuować zgodnie z planem. Mniej więcej. Po wykonaniu kilku skrętów "na wyczucie" ostatecznie ponownie wynurzyłem się spomiędzy drzew w okolicy ul. Belgradzkiej. W tym momencie dokończenie wycieczki przestało być problemem, ale presja czasu "wyprostowała" trasę do możliwie najkrótszej - Belgradzką do Rosoła, i dalej, po własnych śladach, z górki do domciu.
No, może nie dosłownie "po śladach". Jeszcze nie jetem taki "wielki", żeby zostawiać ślady na asfalcie. A może już? W tym miejscu pragnę oznajmić całemu światu, iż dzisiaj "przeskoczyłem" kolejną dziurkę w pasku. We "właściwym" kierunku. I to już druga, odkąd mam rowerek. Żeby tylko zima nie przyszła za szybko...
W Lasku było jak zwykle przecudnie. Ludzi tym razem "jak na lekarstwo". Widać "w tygodniu" Warszawiacy nie pałają zbytnią rządzą rekreacji na łonie natury. I fajnie, więcej dla mnie :-) Czułem się naprawdę jak w wielkim, dzikim lesie. Tylko stojące tu i ówdzie ławeczki przypominały, że jest to jednak teren rekreacyjny, świadomie zadbany i utrzymany w stanie "półdzikim". Takie miejsca też są potrzebne. O charakterze tego miejsca dobitnie też świadczyły, a także informowały, tablice umieszczone przy każdym niemal wjeździe do lasu. A wyglądały one tak:
To naprawdę wspaniale, że ktoś w tym kraju dba o przyrodę. Po szarej codzienności warszawskiego życia świadomość tego faktu naprawdę podnosi na duchu.
Poza tym "drobnym" wyjątkiem, którym była wizyta w Lasku, cały wyjazd odbył się bez większych sensacji. Rowerek, pomimo "nakręcenia" tysiąca kilometrów, nadal spisuje się świetnie. Czasem się tak zastanawiam, czy by go nie przesmarować tu i ówdzie, ale będę potrzebował jeszcze trochę informacji, zanim się do tego zabiorę. Nie chciałbym czegoś popsuć przez użycie niewłaściwego smaru...
ML: 1515 kcal, 45%. Jednak deptanie po drogach gruntowych wymaga nieco większego wysiłku, niż po asfalcie...