Ciekawe przypadki
d a n e w y j a z d u
30.71 km
0.00 km teren
01:28 h
Pr.śr.:20.94 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Ciekawe przypadki
Znów wyjechałem do pracy wcześniej i udałem się w przeciwnym kierunku. Tym razem jednak zagadnięty zostałem (w czasie jazdy!) przez jakąś parę podróżującą samochodem "czy na Kraków to jedziemy w dobrym kierunku?" No cóż, nie miałem serca ich tak zostawić - zważywszy, że podróżowali właśnie Trasą Siekierkowską na północny wschód - gdyż z takimi zdolnościami nawigacyjnymi równie dobrze mogli by trafić na Marsa!*
Mimo iż nawigacyjnie dojazd ode mnie do wylotu na Kraków nie należy do najtrudniejszych, chwilkę mi zajęło wyjaśnienie im, na którym dokładnie skrzyżowaniu mają skręcić w prawo. No cóż, zajęło mi to chwilę na tyle długą, że musiałem zrezygnować z dalszej turystyki i skierować się już bezpośrednio do pracy.
Przy okazji przypomniałem sobie inny przypadek, który wydarzył się dokładnie w tym samym miejscu kilka dni wcześniej. Otóż: chodnik wraz ze ścieżką rowerową ma w tym miejscu sporą szerokość - jakieś 5 m, może nawet trochę więcej. Podzielony jest równo, lewa połowa dla rowerzystów, prawa dla pieszych. Wracając z dość długiej wycieczki spotkałem tam pewną młodą parę przechadzającą się z psem: ona, wraz z czworonogiem, idąca przy prawym skraju chodnika, on, wykonując dziwne ruchy rękami, idący przy lewym skraju ścieżki rowerowej. Gdybym wcześniej nie miał własnych doświadczeń ze zwierzętami, w życiu bym nie pomyślał, że łączy ich... pułapka na rowerzystów, w postaci cienkiej czarnej linki! Samej linki nie zobaczyłem wcale, nawet mijając tę dość niefrasobliwą grupkę. O prawdziwości moich podejrzeń poświadczył dźwięk, jaki wydaje "automat zwijający" owej linki - dość popularny wśród właścicieli wymagających wyprowadzania czworonogów - dochodzący z okolic dłoni owego chłopca, którego dla własnego bezpieczeństwa wolałem ominąć "po trawce".
Wracając z pracy skorzystałem z "uprzejmości" pewnej betoniarki, która "pociągnęła" mnie przez prawie całą długość ul. Poleczki z prędkością dochodzącą do 45 km/h. Odjechała mi dopiero na końcu tej ulicy, gdzie ostatnio oddano do użytku drugi pas jezdni, i gdzie owa betoniara mogła rozwinąć nieco większe prędkości. Mi niestety "zabrakło pedałków" - przełożenia w moim rowerku nie należą do szybkich. Ale w końcu nie po to był ten rowerek kupowany :-)
Wspominając w poprzednim wpisie o gadżetach zapomniałem dodać najważniejszego: chusty uniwersalnej na głowę. Jest to gadżet niezwykle mi potrzebny ze względu na dość intensywne pocenie. Bez niego nawet krótkie wycieczki musiały być co jakiś czas przerywane w celu wytarcia potu zalewającego mi oczka - noszę niestety patrzałki korekcyjne, więc takie wycieranie w czasie jazdy nie należy do najłatwiejszych. A teraz? Jak ręką odjął! Zero problemu! I chyba właśnie dlatego czasem o niej zapominam... Dokupiłem też czapeczkę "składaną", bo w tej chustce wyglądam co najmniej dziwnie. Czapeczka niby normalna, ale daszek ma przedzielony na pól, dzięki czemu daje się ją złożyć i schować do kieszeni :-) Przydatne. Zwłaszcza jak się nie ma kieszeni.
Magiczny liczniczek: 1458 kcal, w obie strony 55%
* - dla niewtajemniczonych: Trasa Siekierkowska na północnym wschodzie kończy się wylotem na ul. Marsa
komentarze