Dwa Światy...
d a n e w y j a z d u
26.69 km
0.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:21.35 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Dwa Światy...
Ciekawych zjawisk ciąg dalszy.
W bucikach jeździ się nadal bardzo dobrze, choć odnoszę niejasne wrażenie, że są trochę za wąskie. Ciekawe, czy da się to jakoś poprawić? Poza tym w tej materii nie mam żadnych zastrzeżeń.
Dziwne rzeczy działy się z moim serduszkiem.
W drodze do pracy, mimo niezbyt intensywnego wysiłku (czyli takiego jak zwykle) tym razem tętno utrzymywało się na jakichś niebotycznych poziomach: maks 179 bpm, średnio 157. I nawet przerwy w pedałowaniu (np. na czerwonych światełkach) nie były w stanie jakoś istotnie tego tętna obniżyć. W rezultacie Magiczny Liczniczek zanotował dość dużą ilość spalonych kalorii (888 kcal), ale tylko 45 procencików.
W drodze powrotnej było zaś wręcz przeciwnie: nie miałem siły (dosłownie) "wypchnąć" tętna powyżej 150 bpm na dłużej niż kilka sekund. Rezultat: 154 bpm maks, 133 średnio, 636 kcal i 60%. Szczególnie warte odnotowania jest to, że w obie strony jechałem niemal dokładnie tyle samo czasu (o tym, że tą samą drogą, chyba nie muszę wspominać).
Prawda, że zadziwiające? Zupełnie jakby oba przejazdy miały miejsce w innych światach, gdzie obowiązują zupełnie inne prawa fizyki i biologii...
A w ogóle to w sobotę był piękny dzień na jazdę rowerkiem. Szkoda, że inne obowiązki nie pozwoliły mi na dłuższą wycieczkę. Tym bardziej, że znów miałem kilka dni przerwy...
Może uda się w niedzielę, choć będzie okrutnie gorąco. No ale spróbujemy pod wieczór coś wykombinować. W końcu zbliża się koniec kolejnego miesiąca, a mnie brakuje 100 km aby poprawić poprzedni wynik...