• Słoń na rowerze

  • Czyli Wielka Pędząca D**A
    ...
    dosłownie.
  • Jazda próbna 2

      d a n e    w y j a z d u 27.28 km 1.00 km teren 01:15 h Pr.śr.:21.82 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:
    Sobota, 12 lipca 2008 | dodano: 12.07.2008

    Znowu byłem na zakupach :-) Tym razem nieco zaszalałem, bo poza plecaczkiem z workiem wielbłąda i trzema T-shirtami (o dziwo, był mój rozmiar) zanabyłem Magiczne Urządzenie Elektroniczne o wdzięcznej nazwie "Monitor Pracy Serca". Nadal stanowi ono dla mnie zagadkę, ale to i owo dało się zauważyć, i wnioski wyciągnąć.

    Na trasę przejazdu próbnego ponownie wybrałem ścieżkę wzdłuż Wału, do ul. Romantycznej; głównie ze względu na brak skrzyżowań i innych tego typu atrakcji, dzięki czemu można było utrzymywać stałą intensywność jazdy lub dowolnie ją zmieniać.

    Posiłkując się informacjami zawartymi w materiałach dołączonych do tego ustrojstwa, zdecydowałem w pierwszej części wycieczki utrzymywać tętno w zakresie 135-140 bpm. Przyznać muszę, że nie wymagało to zbyt dużego wysiłku, jazda była raczej spokojna. Tego się zresztą z grubsza spodziewałem, jednak pod koniec tego odcinka uznałem, że to chyba troszeczkę za nisko. Ostatecznie Wynalazek Elektroniczny podsumował pierwszą część wyjazdu "ilością 660 Kcal spalonych, z czego 50% pochodziło z tkanki tłuszczowej". Niech mu będzie.

    Nad Wisłą spędziłem dobrych 15-20 minut, aby uspokoić serduszko przed następną próbą. Przy okazji niejako popełniłem taką oto fotkę:



    ...na której to fotce bardzo ładnie widać mój nowiuśki plecacek :-)

    Droga powrotna. Tutaj, pomny doświadczeń z poprzedniego odcinka, podniosłem sobie "zakres docelowy" do 140-145 bpm. Jakież było moje zdziwienie, gdy się okazało, że tym razem utrzymanie się w zakresie, pomimo jego podwyższenia, wymagało... mniejszego wysiłku! Niby to tylko moje subiektywne odczucie, ale tym razem bez żadnych "trudności" utrzymywałem górne wartości docelowego zakresu; więcej nawet, wystarczyło się lekko "zagapić", a już tętno podskakiwało do 155! No i teraz nie wiem, czy to normalne, czy ja coś naknociłem... Druga część wyjazdu podliczyła się ilością 770 Kcal, oraz najbardziej mnie interesującym procentem w wysokości 55. Ciekawe.

    Oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, iż wyliczane przez owy Wynalazek wartości są raczej orientacyjne niż ścisłe, jednak jakieś tam pojęcie dają. Teraz tylko trzeba przeprowadzić jeszcze kilka testów, aby procencik wywindować w górę, a potem znów trzeba będzie wybrać się na zakupy. Tym razem po wagę :-)

    Okazja do testów już jutro - kolejny wyjazd do pracy. Jednak jeśli pogoda się nie uspokoi, to chyba będę musiał odkurzyć samochodzik...

    P.S.
    A z takich ciekawszych incydentów to na dróżkach gruntowych na końcu ul. Romantycznej minął mnie taki jeden biker, wyraźnie bardziej "zaangażowany" niż ja. Zresztą "minął" to grube niedopowiedzenie - śmignął jak przecinak, zostawiając za sobą jeno mgliste wspomnienie czerwono-jakiegoś ubranka i chmurę kurzu! Jedyne, co udało mi się dokładniej zaobserwować, to dynamiczna i precyzyjna praca przedniego amorka w Jego rowerku... Ufff... I niech mi ktoś teraz powie, kiedy ja tak będę jeździł?


    Kategoria Jazda Próbna


    komentarze
    mama | 23:23 sobota, 12 lipca 2008 | linkuj Jestem pełna podziwu dla Twojego samozaparcia! Tak trzymaj. Ja tez w czwartek wyciągnęłam rower z piwnicy i zrobiłam małą jazdę próbną trwającą 40 minut. jeszcze dziś cos tam czuję jak siadam :)
    Dzisiaj kupiłam sobie licznik km i od jutra zaczynam regularne treningi. Ciekawe z jakimi efektami. To tak dla towarzystwa chociaż z odległosci.
    Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa asasi
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]