Ciekawe zjawisko
d a n e w y j a z d u
23.06 km
0.00 km teren
01:05 h
Pr.śr.:21.29 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Ciekawe zjawisko
Ponownie dom - praca - dom, tym razem jednak pewien fakt szczególnie zasługuje na odnotowanie.
Miał on miejsce podczas porannej części wyprawy. Niby wszystko było w porządku, jak zwykle: rower sprawny, ja wypoczęty, praktycznie brak wiatru, o innych przeszkodach pogodowych nawet nie wspominając. A jednak... jechało się dziwnie ciężko. Miałem wrażenie, że jakaś niewidzialna, niemal magiczna siła hamuje mnie tym bardziej, im mocniej napierałem na pedałki. Mimo jednak bacznych obserwacji nie udało mi się ustalić pochodzenia owej siły...
Byłem tym dość znacznie zaniepokojony. Snułem już najdziwniejsze, najbardziej fantastyczne teorie, gdy tymczasem do pracy dojechał mój kolega. I okazało się, że czuł to samo...
W pracy nie miałem dość dużo czasu na rozmyślania, jednak przed wyruszeniem w drogę powrotną temat powrócił. Rychło jednak okazało się, iż owa magiczna siła, tak jak tajemniczo i niespodziewanie objawiła swe istnienie rano, tak pod wieczór zniknęła bez śladu...
Wracaliśmy więc razem, z radości rozciągając trasę poprzez wiadukt na ul. Poleczki, KEN i Dolinkę do domciu. Na wiadukcie zrobiłem jedną fotkę, która na pewno byłaby wspaniała, gdybym nie robił jej aparatem w telefonie...
Jutro mija okrągły miesiąc od zakupu rowerka. Zapowiadane 200 mil mam już od jakiegoś czasu za sobą, ale 300 raczej nie przekroczę (brakuje ponad 100km, a nie mogę się za bardzo męczyć, bo czeka mnie noc w pracy). Może chociaż dociągnę do 400km...
P.S.
Dużo dzisiaj wielokropków... Ale taki dzień, co poradzić...
komentarze